Obudziłam się podnosząc głowę. W pokoju było ciemno a ja widziałam tylko na jedno oko, ponieważ przez każde uderzenie policzek napuchł mi do tego stopnia, że samo się zamykało. Dodatkowo moje popękane i porozcinane usta piekły niemiłosiernie. Oddech był płytki i bolesny. Całe podbrzusze pobijane, że nawet najmniejszy ruch sprawiał ogromne cierpienie. Nadgarstki i kostki poocierane od wykrywania się. Sznur, powoli zaczynał przesiakać moją krwią.
Na szczęście było cicho, więc albo spał albo jeszce nie wrócił. Moje usta domagał się chociaż odrobiny wody a żołądek odrobiny jedzenia. Nie wiem ile już ty siedzę i naprawdę wątpię czy wogóle stąd wyjdę. Tak bardzo chciałabym przeprosić Bina za to wszystko. Było by owiele lepiej gdyby mnie wogóle nie poznał. I RJa. Uwielbiam go i dzięki nim moje życie nabrało jakiego koleiek sensu. Oczywiście oprócz tańca, ale jak mam to robić z połamanymi żebrami? Nigdy więcej pewnie tego już nie zrobię. Tak bardzo żałuję, że wogóle dałam się wkręcić w tą wycieczkę do Korei. Wtedy nie tęskniłabym za dwoma śmiejącymi się głupkami. Nie tęskniła bym za życiem. Za tańcem. Za tym wszystkim co sprawiło mi radość. Po raz kolejny usłyszałam schorzenie po schodach. Wiedziałam, że to czas kiedy muszę się pożegnać z życiem, bo dłużej już nie wytrzymam.
Mężczyzna otworzył drzwi, patrząc się prosto na mnie. Jedną rękę trzymał za plecami a drugą butelkę z wodą.
-Zobacz mam nowe zabaweczki - mówił podekscytowany pokazując schowaną dłoń. Zobaczyłam w niej kolejny kawałek sznura i nóż... Teraz byłam pewna, że to mój koniec. - masz ostatnią szansę- podszedł bliżej wyjmujac szmatę z moich ust.
-Dlaczego do ciebie dzwonił! - miał bardzo niski i pewny siebie głos.
-Chcial poprostu porozmawiać - pomyślałam, że zagram odważnie- pytał się co robię i kiedy przyjadę znów do Korei- niestety to był ogromny błąd.
-Nie będę dłużej tolerować kłamstw. - złapał za prawy bark i rozerwał moja koszulkę. Sznurem o wiązał mój biceps, zawinął o oparcie a potem raz obwiązał wokół mojej szyi. - Teraz jeśli choć raz się posuszysz to węzeł będzie cię podduszać. A tego byś nie chciała co? - spojrzał mi prosto w oczy. Jego były wściekłe, bezlitośnie i złośliwe. - tak wiec nie ruszaj się- przybliżył do ramienia zimny ostry przedniot.
-Nie.. Nie proszę - zaczęłam blagć, jednak on dalej robił swoje. Wbił czubek noża i zaczął kreslić jakieś linie. Nie byłam w stanie tego wyczuć, ponieważ ból był straszny. - Nie-po raz kolejny do oczu nabrały się łzy. - Proszę!! - zaczęłam krzyczeć. Im przechodził bardziej w stronę ręki, ja coraz mocniej krzyczałam. W pewnym momęcie zaczęłam się kręcić i to był błąd. Sznurek na szyi delikatnie się zmniejszył, przez co zabrakło mi powietrza.
-Powiedziałaś mu o mnie? - przestał ciąć moja skórę i zapytał ostrym nak ostrze tonem.
-N.. Nie- naprawdę chciałabym, żeby się to już skończyło.
-Nie kłam! - wrócił ponownie do swojego zajęcia. Naprawdę bolało mnie już wszystko. Na brzuchu, udzie i dłoni czułam jak spływa mokra ciecz. Zaczęłam jeszce mocniej zdzirać gardło. Niestety to nic nie pomogło. Zaszkodziłam sobie jeszce bardziej. Gdy doszedł aż do łokcia, rozerwał drugi rękaw.
-Pytam ostatni raz! - Teraz on się już na mnie wydarł. Zanim zdążyłam coś powiedzieć dostałam z plaskacza. Wszystkie rany na ustach i wewnątrz jamy ustnej otworzymły się ponownie.
- M....mow..wiiłam, żeee nnn..niee-starałam opanować bolacy oddech. Było to bardzo ciężkie. Niestety mężczyzna pokrecił głową na boki.
-Mówiłem Ci już, że mi kitu nie wcisniesz - odszedł krok do tyłu. Zrobił zamach i dostałam serię ciosów w tułów. Za każdym kolejnym krzyczałam coraz głośniej. Łzy stawały się coraz większe i mocniejsze. Nie mogłam nabrać tlenu. Trwała w takim stanie może parę sekund, ale dla mnie była to wieczność. Ból był nie miłosierny. Potem po raz kolejny wbił nóż w moje lewe ramię a ja znów zaczęłam krzyczeć.Nagle drzwi wyleciał z zawiasów a do środka weszło parę osób, rzucając się na tego potwora. Potem widziałam dwie postacie podbiegające do mnie.
Delikatnie przecieli wszystkie sznury wiążące mnie.
-Juz dobrze Kara- usłyszałam bardzo znajomy mi głos.
-B..bin?- wychrypiałam.
-Tak..- delikatnie pomógł mi wstać z krzesła. Niestety byłam na tyle słaba, że nie potrafiłam ustac na własnych nogach. Po tym pojawiły mię się mroczki przed oczami. Straciłam kontrolę nad ciałem.
-Kara spokojnie. Patrz na mnie- chyba wziął mnie na ręce. Nie wiem. Czułam jedynie jeden ogromny ból. - nie zasypiaj- co jakis czas dotykał mojej twarzy. Niestwy moje oczy a w sumie oko było coraz bardziej ciężkie.
Wkoncu poddałam się. Nie miałam siły dłużej walczyć. - Kara nie zamykaj oczu. - jego głos chyba się załamywał. - walcz... Walcz dla mnie - wraz z uslyszeniem tych słów jakby moje oczy same się otworzyły. Patrzyłam tylko na niego. Nie mogłam ruszyć niczym innym. Nie obchodziło mnie wszystko do okoła. Widziałam tylko jego twarz która zwrócona jest do przodu i co chwila spogląda na mnie. Na jego policzkach sciekają słone łzy, moczące białą maskę. Nie obchodziło mnie jak tu się znalazł, ważne jest to, że wkoncu mogę być blisko niego. Teraz już wiem że nie puszczę go nigdy. Nie pozwolę na kolejną tak wielką rozłąkę.
CZYTASZ
^'Life dancer~Min Yoongi'^
FanfictionCzęść druga na moim profilu: Golden City. Capital of my soul. Moje życie jest pełne ciągłych zmian. Staram się stworzyć pozór dziewczyny, która sobie ze wszystkim poradzi. Jednak czasem sama siebie okłamuję. W tańcu mogę wyrazić wszystkie uczucia, p...