10.Pogodzenie Sie Z Myślami.

1.4K 57 60
                                    

(muza w mediach dla klimatu UwU)

Pov. Leon (w jego myślach)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Siedziałem na ziemi z twarzą wtuloną w w osobę, której tak mi brakowało przez 7 lat.

-Mój dzielny syneczek. Tęskniłam za tobą... - wyszeptała moja mama przytulając mnie.

-... Mamusiu... Ja nie chcę tam wracać... - wydusiłem przez płacz.

-Wiem kochanie że nie chcesz... I nie musisz. - Odparła.-Ale...

-A-ale co....? - spytałem.

-jeżeli chcesz zostać ze mną, ocalisz siebie przed kolejnymi ranami i krzywdami... - powiedziała cicho moja rodzicielka.

-I tego chcę! Bardzo! -

-Ale czyniąc to, umrzesz... I zostawisz osobę bardzo dla ciebie ważną... - wyszeptała mi do ucha. - wiem że mnie potrzebujesz, ale ta osoba potrzebuje znacznie bardziej ciebie... -

-k-kogo...?-spytałem cicho płacząc.

Nagle przedemną pojawił się chologram, który przectawiał... Sandy'ego.
Osobę, która mi pomogła przegonić złe chwile mojego życia, która była jako jedyna dla mnie czuła i która była gotowa o mnie walczyć, osobę, którą kocham nad życie...



Zostawiłem go.

-Naprawdę chcesz sie pozbyć wspomnień z Sandym? - zapytała patrząc na mnie.

Na obrazie wyświetliły się wszystkie wspomnienia z Sandym:

Nasze zapoznanie,

Gdy zobaczył jak Bull mnie poddusza i mi pomógł,

Gdy się do mnie pierwszy raz przytulił,

Jak zaprowadziłem go nad urwisko,

Kiedy napadły mnie Bibi i Bea w szkole,

Gdy go pocieszałem u niego w domu,

Gdy wyznałem mu miłość,

Gdy zeskoczyłem z urwiska,

I chwila w której go pocałowałem przed tym jak straciłem przytomność.
I na tym momencie obraz się zatrzymał.
Sandy, przytulając mnie, całego w ranach z których ściekały duże krople krwi.

-Naprawde to wartościowy chłopak. - Odparła moja mama.

-I cudowny... - powiedziałem po kolejnej, już spokojniejszej fali płaczu.

-Jak ty. - powiedziała - i nie będę ściemniać :moim zdaniem masz żyć, i być tam razem z nim! - powiedziała przytulając mnie.

-Ale już nigdy cię nie zobaczę... - odparłem ze smutkiem w głosie.

-Tak ... I będzie mi cię strasznie brakować, ale życie to największy z możliwych darów świata. I nie odbieraj  go sobie w wieku 14 lat, ani nigdy później. - powiedziała.

-... Nigdy o tobie nie zapomnę...-powiedziałem ponownie wtulając się w moją mamę.

-Ja o tobie też nie mój kochany synku...-mówiąc to, pocałowała mnie w czoło.

-nagle koło nas, pojawiło się jakieś światełko.

-Napewno chcesz wrócić? - zapytała wpatrując się w moje zielone oczy.

-.... Tak. A reszta się jakoś ułoży... Ale nie mogę zostawić mojego Sandy'ego. - powiedziałem zbliżając się do światła.

-Dowidzenia mamo... Będę tęsknić - szepnąłem przytulając sie do niej po raz ostatni.

-też będę tęsknić skarbie.-powiedziała-mam nadzieje, że będzie ci się dobrze żyć z Sandym. -

-ja Też-powiedziałem. Po raz ostatni spojrzałem na moją zmarłą mamę,i Dotknąłem dziwnej kuli światła. Dalej nic nie widziałem prócz bieli.



Gdy się obudziłem, poczułem przenikliwy ból całego ciała.

Kiedy się rozejrzałem, zobaczyłem, że jestem w jakimś białym pomieszczeniu z różnymi urządzeniami.

-A więc jestem w szpitalu. - szepnąłem sam do siebie. W pokoju nie były zapalone światła, ale z okienka z nad drzwi do pokoju dostawał się jasne światło korytarza. Spróbowałem wstać, ale odpuściłem, gdy poczułem cholerny ból na całym ciele. Popatrzylem na swoje ręce. Od nadgarstków do łokci były obandażowane. Na głowie także miałem bandaż, a oprócz tego opaskę lekarską na oku. Na sobie miałem jakieś niebieskie spodenki do kolan, i niebieską, szpitalną bluzkę. Gdy ją podwinąłem, zobaczyłem, że prawie na całym tułowiu mam bandaż. A bolały te miejsca jak cholera. Byłem też bardzo zmęczony, więc z trudem ponownie się położyłem i zamknąłem oczy.

Gdy się obudziłem przez okno wpadało poranne światło. Nadal ciało mnie bolało, ale troszeczkę mniej. Na szafce obok łóżka, na którym leżałem, był mój telefon. Nie wiem co on tu robił, ale nie myślałem o tym. Wziąłem go i sprawdziłem godzinę. Była 7.36.
Nagle ktoś otworzył drzwi sali. Była to pielęgniarka.

-O, obudziłeś się już. - powiedziała z usmiechem na twarzy. - A tak w ogóle, jak masz na imię? -

-Jestem Leon. - powiedziałem.

-Dobrze Leon. Skoro już nie śpisz, to cię zbadam.

Podczas badań, rozmawiałem z pielęgniarką. Miała na imię Sara i miała 30 lat. "Nie no, fajna jest" pomyślałem.

-wiesz co? Gdy wczoraj spałeś, przyszedł do ciebie taki fioleto-włosy chłopak z rudą dziewczynką. Powiedziała, że jest twoją młodszą siostrą. A że ten chłopiec to twój najleprzy przyjaciel. To prawda? - spytała na koniec.

-Tak,mam młodszą siostrę i przyjaciela który ma fioletowe włosy. - przyznałem kobiecie rację.

-Wyglądali na zmartwionych, i długo przy tobie siedzieli. Pamiętam, że tech chlopiec miał bluzę z motywem kameleona. Wiesz, ogon, oczy z guzików... No, dobra muszę iść do innych. Pa Leon!-

A więc był tu wczoraj Sandy z Nitą... Cieszę się, że przyszli, nawet jeśli spałem...


A więc moje Ziemniaki,
10 rozdział!!!!

Zajął mi godzinę, ale miałam skurcz nogi przez to i nie mogłam usiedzieć bo its korona time i nie mogę wychodzić z chałupy. Z mojej piwnicy na 1 piętrze. Ale Wattpad mnie ratuje i na rqzie wszystko OK! 👌😘

☆゚° Nie Patrzeć W Przeszłość ☆. Leondy [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz