5.Konfrontacja Z Legendami I Innymi

1.7K 67 90
                                    

   Pov. Sandy

Gdy wstałem, rodziców nadal nie było w domu. Był poniedziałek, więc pierwszy dzień w szkole. Leon obiecał po mnie przyjść, więc spakowałem wszystkie rzeczy do ciemno-granatowego plecaka i zszedłem na dół zrobić sobie śniadanie. Leon przyszedł o 7:25,i razem wyszliśmy.

S. - Leon? A twój tata wrócił wczoraj do domu? -

L. - nie. A twoi rodzice? -

S. - też nie. -

Po drodze do szkoły znajdował się bar Barleya, a Leon postanowił sprawdzić, czy ich tam nie ma. Wszedłem razem z nim,i od razu poczuliśmy obrzydliwy zapach alkocholu i papierosów. Zobaczyłem moich rodziców śpiących na kanapie pod oknem, oraz tatę Leona leżącego na podłodze.

S.-Leon...chodźmy już z tego miejsca.... -złapałem go za nadgarstek.

L.-No dobrze. - powiedział i wyszliśmy.

Do szkoły dotarliśmy o 7:40,więc mieliśmy czas na rozmowy.

L.-Pewnie szef mojego taty da mu opieprz za to że się spóźnił i jeszcze wali od niego alkocholem na kilometr. -

S.-Moim rodzicom pewnie też.-
Odpowiedziałem i zaczęliśmy się śmiać. Niedaleko nas stała grupka dziewczyn która zakładała się z :

EMZ,
Jessie,
Penny,
Nity,
Bibi,
Max i Beai (znowu :'^)
Gdy zauważyłem że się na nas patrzą, napotkałem morderczy wzrok Beai (dobra niech bedzie tak ¡>¡) zkierowany na Leona. Nie wiem o co może jej chodzić. Potem usłyszeliśmy dzwonek i Leon zaprowadził mnie do klasy na pierwszą lekcje.

Pov. Leon

Zaprowadziłem Sandy'ego do klasy i siedliśmy razem. Na przerwie zobaczyłem jak Bea się we mnie wpatruje i gdy by mogła, to by mnie tym wzrokiem zabiła. Jednak teraz nie zwracałem na nią uwagi.

*Time skip przerwa*

Rozmawiałem z Sandym, gdy podeszła do nas Bea.

B. - Leon, możemy porozmawiać? -

L.-yyymmm... Ok? - odparłem. Poszedłem za nią, na róg szkoły.

L.-Nooo to o czym chciałaś pogada-

Nagle ktoś mnie bardzo mocno uderzył w głowę. Za mną zobaczyłem Bibi.

Be. - SANDY JEST MÓJ, MÓJ ROZUMIESZ?! - Bea krzyknęła i kopnęła mnie w brzuch.

L.-Wcale ż-e nie! Sandy nigdy nie pokochałby takiej dziewczyny jak ty! - powiedziałem. "z pewnością"       dodałem w myślach.

Be.-Nawet jeśli nie, to i tak będzie mój! -

-WCALE ŻE NIE! - ktoś nagle krzyknął. To był Sandy.

Pov. Sandy

-WCALE ŻE NIE! - krzyknąłem. Podbiegłem do Leona i strzeliłem w dziewczyny dymem piasku.

Be. - Ha! I tak osiągnęłam swój drugi cel! - powiedziała kaszląc.
Bibi/Bea- RATUNKU! SANDY I LEON NAS NAPADLI! - wrzasnęły.

-Leon zpieprzamy!..... Leon? - popatrzyłem na niego. Po głowie ściekała mu krew.

L.-S-sandy nie moge.... -

S.-możesz się podnieść!? -

L. - Nie wiem... -

Jednak było już za późno. Zobaczyłem biegnących w naszą stronę Crowa, Spika.

C.-CZY TOBIE LEON DO RESZTY ODJEBAŁO!? - krzyknął Crow.

☆゚° Nie Patrzeć W Przeszłość ☆. Leondy [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz