11.Będzie Dobrze.

1.5K 57 147
                                    

Pov. Sandy

Po tym jak zdecydowaliśmy,że Nita i Leoś zamieszkają z nami, poszedłem do ich domu po Nite. Przez tą noc spała razem ze mną, więc byłem przez 8 godzin ściskany przez 7-latke.
Po śniadaniu miałem pojechać do Leonka, ale z moją mamą. Nie wiem jak on zareaguje na nią, ale mam nadzieję, że będzie dobrze.
Gdy już mieliśmy wychodzić, usłyszeliśmy krzyk Nity. Ja, mama i tata wpadliśmy jednoczesnie do kuchni, i zobaczyliśmy tam Nite stojącą na stole z wałkiem do ciasta w ręce.

Spytaliśmy równocześnie co sie stało, a dziewczynka wskazała na zlew, i powiedziała z obrzydzeniem :"PAJONK"
(błędy ortograficzne specjalnie)

Ja strzeliłem face palma, a moja mama walnęła się ręką w czoło. Tata ostatecznie wziął ręcznik papierowy, podszedł do zlewu, i zgniótł pająka.

-Jesteś zadowolona?-zapytał.

-Tak. - odpowiedziała Nita zeskakując z stołu z uśmiechem na twarzy.

-Czyyyy możemy już iść? - zapytałem.

-Tak... Idźmy już. Gene zaopiekujesz się Nitą, prawda? - zapytała moja mama.

-Yyyyyyhhh... Tak oczywiście... - odparł siadając na krześle.

Nareszcie idziemyyy!!! W końcu.
Wsiadłem, a raczej wskoczyłem do auta. Przez całą drogę słuchałem jakichś piosnek z telefonu. W niektórych były takie ekhemmmm "słowa 18+" i musiałem założyć słuchawki.

Dojechaliśmy do szpitala jakieś 10 minut później,ale 7 minut szukaliśmy miejsca pod Kauflandem obok szpitala, bo szpital nie miał parkingu.

-Mamo,mógłbym sam pójść? Znam drogę, nic mi się nie stanie. - powiedziałem po namyśle.

-Dobrze skarbie idź,a ja będę szukać wolnego miejsca. - zgodziła się po chwili.

Wysiadłem z auta i skierowałem się w stronę chodnika wiodącego do szpitala. Wszedłem przez oszklone drzwi. Recepcjonistka poznała mnie i puściła bez spowiedzi.
(nie pytać jak to brzmi, sama wiem XD)
Leonek był w sali nr 25,więc się trochę nachodziłem. Gdy w końcu znalazłem te jebane magiczne wrota (czyt:drzwi) zamyśliłem się co mam zrobić. Wbijać tak po chamsku nie było by warto, ale tak po prostu wejść już chyba można nie?

Tak więc cicho uchyliłem drzwi, i gdy znalazłem się w środku białego pomieszczenia, zobaczyłem Leona, który wpatrywał się we mnie przez ułamek sekundy.

-Sandy?-krzyknął.

-A co myślałeś, że Maciej wróżbita? - odparłem podbiegając do mojego chłopaka.
Gdy znalazłem się obok Leona,przytuliłem go. Jednak szybko się odsunąłem, ponieważ brunet syknął z bólu.

-Wszystko dobrze? -

-T-tak.. Tylko mam bandaż na brzuchu więc wiesz... - odpowiedział z cichym śmiechem.

Lekko go obiąłem i powiedziałem :"Jak mogłeś się próbować zabić idioto. Już nigdy mnie tak nie strasz.''

-Nie będę. A w każdym razie, postaram się. - odpowiedział.

Pov. Leon

-Nie będę. A w każdym razie, postaram się. - odpowiedziałem.

Wiem. To co zrobiłem było głupie, ale mój umysł tego nie wytrzymywał psychicznie. Cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło. Nie wiem czy po powrocie zacznie się wszystko od nowa, ale jakoś z Sandym dam radę.

-Czyyyli oficjalnie jesteśmy parą?-zapytał fioletowłosy.

-A jak myślisz? - odparłem.

W tym momencie Sandy przybliżył swoją twarz do mojej
I delikatnie mnie pocałował. Po  chwili się odsunął.

☆゚° Nie Patrzeć W Przeszłość ☆. Leondy [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz