Rozdział 7 - Ucieczka i wyprawa

94 5 2
                                    

Chyba zasnąłem , bo po otwarciu oczu zobaczyłem, że jestem w mojej tajnej bazie. Na początku nic nie pamiętałem, ale nie musiałem długo czekać, bo wspomnienia wracały że zdwojoną siła. Leżałem tak jeszcze z 10 min zanim wszystko wróciło do normy. Przez wieczór i połowę nocy myślałem. Musiałem sobie to dokładnie poukładać w głowie. Wstałem gwałtownie, leżałem na smoku, dlatego ten z niezadowoleniem na mnie prychnął.  Wiedziałem już co zrobić.

- Wstawaj, zbieramy się. - Rozkazałem Grey'owi.

Wstał ociągliwie zniesmaczony, wsiadłem na niego i polecieliśmy do naszej bazy nr 2. Mieściły się tam różnego rodzaju pojazdy, bronie i nasz latający statek „Perła". Wywarzyłem stalowe drzwi, które kiedyś postawił PMS. Uruchomiłem maszynę. Sufit otworzył się wypuszczając nas. Dla Grey'a musiała być to miła odmiana, nie dźwigał mnie na swoich plecach tylko ten statek.Wyglądał za burtę z wywalonym językiem jak pies.

Zaparkowałem, przy klasztorze. Nie obchodziło mnie, że PMS może mnie zobaczyć. Zabrałem szybko najpotrzebniejsze rzeczy ninja. Oczywiście Nyi musiałem zabrać więcej, bo jak wiadomo jest DZIEWCZYNĄ. Nie żebym miał z tym jakiś problem, Nya świetnie sprawuję się w roli mistrzyni wody, aleee na jej miejscu nie czuł bym się komfortowo, przy grupie chłopów. Gdy ich rzeczy zostały bezkarnie wyrzucone na pokład, udałem się do szkoły. PMS był tam przed mną.

- Nie no, a co on tu robi ? - Zapytałem smoka.

Popatrzyłem na niego, a on się zajmował czym innym i zapewne nawet mnie nie usłyszał. Przewróciłem oczami. Uruchomiłem system demaskujący, zeskoczyłem ze statku i biegiem ruszyłem w stronę Liceum. Stanąłem się cieniem. PMS właśnie odbierał ich z lekcji.
Trzeba coś szybko wykombinować.
Nya szła ostatnia. Podleciałem do niej, zmaterializowałem się.

- Nya - Pociągnąłem ją do siebie za rękę. Chciała krzyknąć, ale zasłoniłem jej buzie ręką.

- Llo...- Chciała powiedzieć poprzez moją dłoń

- Cicho. - Syknołem. - Musisz mi pomóc. Odciągnij PMS jakoś, ninja są w niebezpieczeństwie. - Wypuściłem ją z uścisku.

- Ale...- Ponownie zasłoniłem jej usta.

- Proszę. - Popatrzyłem się na nią błagalnym wzrokiem.

- Zrób to dla nich. Obiecuję ci, że jak tylko z tąd uciekniemy wytłumaczę wam to. - Kiwnęła głową. Puściłem ją i szybkim ruchem znalazłem się w cieniu.

Podbiegła do PMS - Eee...mistrzu, mogłabym na chwilę zamienić słówko z Kai'em i Jey'em na osobności ?
Zapytała błagalnie.

Chwilę się wachał, ale w końcu się zgodził.

- Tak proszę. - Odparł poddenerwowanie.

Pociągnęła ich za róg ściany. Stałem tam oparty o jeden z automatów.

- Ll...- Zaczęli, ale błyskawicznie Nya zasłoniła im usta.

- Bądźcie cicho - Poprosiłem - Mam bardzo ważną sprawę, ale nie może się o tym dowiedzieć PMS. - Popatrzyłem na szatyna - Kai, musisz jeszcze zawołać Cole'a i Zane'a. Tylko pamiętaj, masz być wiarygodny.

- Dobra. - Zgodził się i wyszedł za rogu. Nie słyszałem co powiedział, ale po chwili byliśmy w jednym gronie.

- Chodźcie - Zawołałem szeptem i ruszyłem do wyjścia awaryjnego. Na zewnątrz puściliśmy się biegiem. Nie minęło kilka kilka minut, a już odlatywaliśmy.

- Stary, można zapytać co jest grane ? - Zezłościł się Cole.

- Odlecimy jeszcze kawałek i już mówię. - Tak jak powiedziałem odlecieliśmy jeszcze spory kawałek od szkoły za nim się odezwałem.

Opowiedziałem im wszystko, pomijając fakt gdzie aktualnie znajduję się księga i, że grozi im niebezpieczeństwo. Przeniosłem te wspomnienia do głowy Zane'a, a ten wyświetlił je reszcie, aby zobaczyli realny pogląd PMS.

- Co teraz ? - Zapytała Nya.

- Jak na razie musimy z tąd jak najdalej odlecieć, a potem pomyślimy co zrobić w dalszym ciągu. - Odparłem.

- Ale dlaczego wgl uciekamy ? Powinniśmy walczyć. - Stwierdził odważnie Cole.

- Nie. - Odpowiedziałem szybko, ale pewnie. - Wiecie jaką ma moc. Nawet w szóstkę było by trudno go pokonać. Nie wiadomo też, czy nie ma jakiejś armi. Nie możemy ryzykować. - Zatwierdziłem.

Zależało mi na ich bezpieczeństwie. To ja byłem ich liderem, musieli się mnie słuchać, bo jak wiadomo zawsze zielony ninja dowodzi. Dzielimy się na trzy grupy : Alfy, Omegi i Bety. ( Już w kilku książkach to widziałam i moim zdaniem świetny pomysł !~ dop autorki ). Alfa, przywódca. Prawie nikt nie jest Alfą, chyba tylko PMS. Alfa jest zawsze gotowy do akcji, poważny, potrafi świetnie dowodzić itp. Jeszcze jest jedną bardzo ważna cecha, posiada on specjalny głos „głos Alfy" dzięki, któremu budzi postrach wśród ludzi i nie tylko. Beta jest pomiędzy Alfą, a Omegą. Może służyć Alfie, albo Becie najwyższej rangi, której jestem ja. Wyszczególnia się ona najbardziej tym, że potrafi rządzić. Reszta drużyny wraz z Wu są zwykłymi Betami, a bezmocni ludzie Omegami. Tak naprawdę jestem w 99% Betą najwyższej rangi, a w 1% Omegą. To dzięki procencie omegi, byłem wcześniej bardziej nieśmiały, znaczy, tak mi się wydaje ( Oh, to on jeszcze....eee...nie ważne, bo spoiler. Po prostu w swoim umyśle przeleciałem już do przodu w historii, grubo do przodu. ~ dop autorki)
Poszliśmy spać.

750 słów. Wiem, dziwny koniec, ale musiałam to jakoś zrobić, bo w zeszycie dalszy rozdział jest napisany w złym miejscu. Zobaczę jeszcze, czy jutro wstawię rozdział. Możliwe, że skupię się na SSO, a  Ninjago będzie co 2 dni jeśli się uda. I mam pytanie. Chcecie w takich odstępach dialogi, czy powrócić do wcześniejszej wersji pisania ?
                          Pozdro Ara

Ninjago „Zamiana ról" | Zakończone ✓|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz