Rozdział 11 - Jey i jego plan

93 5 19
                                    

Rozdział dedykowany moim dwóm obserwatorom, bo to od nich mam największy odzew, a mianowicie

lloyd_x_kai i ice_minutes

Polecieliśmy na Perle do pobliskiego miasteczka, właśnie tam mieliśmy spotkać się z rodzicami Kai'a, z Rey'em i....( Sorry, nie pamiętam jak jego matka miała na imię ~ dop autorki ). Z samego rana zadzwonił do nich . Oczywiście kupiliśmy mu nową kartę do telefonu, aby nie zostać namieżonym. Chcieliśmy dostać się tak jak najszybciej i jak najszybciej wrócić, bo po co siedzieć w jedynym miejscu dłużej niż to konieczne. Rodzice szatyna zgodzili nam się pomóc, dobrzy z nich ludzie. Byłem przy rozmowie z nimi i nie uwierzycie jak się cieszyli na znajomy głos, przecież nie widzieli się już 4 lata, a to sporo czasu. Dotarliśmy na miejsce, zaparkowaliśmy za drzewami w pobliżu celu. Zeskoczył en żwawo ze statku i pobiegłem w stronę małej piwniczki na tyle sklepu, która miała być naszą tymczasową przykrywką. Wskoczyłem jako pierwszy do środka przez drewniany otwór w ziemi.

- Halo !? - Zawołał Kai w ciemność.

W tym momencie usłyszeliśmy dźwięk, jakby coś się włączyło. Zacisnąłem pięści gotowy do ataku wypatrując jakiegokolwiek znaku, że jest tu ktoś niepożądany. Coś pikneło i światła nas naszymi głowami zaczęły promieniować na żółto. Naszym oczom ukazał się nie kto inny jak Rey. Momentalnie się odprężyłem, to tylko on.

- Witajcie ! - Zawołał do nas. Wyprostowałem się, nie zamierzałem do niego podchodzić.

- Dzień dobry - Powiedziałem z lekkim niesmakiem.

Brązowo oki mnie wyprzedził popychając, a za nim pobiegła siostra. Podczas gdy oni się przytulali obejrzałem pomieszczenie, w którym się znajdowaliśmy. Nie było zbyt duże, jednak za pewne to dopiero początek, nieopodal rozciągał się ciemny korytarz. Piwnica sama z siebie była już stara i zakurzona. Wszędzie były porozrzucane pudła i stare ciuchy, nie obyło się też bez kastr na piwo i co najdziwniejsze świeżych. Nie dane mi było się długo nad tym zastanowić, bo Rey podszedł do mnie.

- Dzień dobry Lloyd. - Odpowiedział dopiero teraz - Miło cię widzieć.

- Mi również - Odparłem i zmieniłem temat, chciałem z tąd jak najszybciej odlecieć.

- Co z naszym ładunkiem ? - Zapytałem

- Ah, no tak. Kompletnie zapomniałem, przepraszam was, chodźcie - Zrobił przepraszające oczka i zawołał resztę, ale coś w jego zachowaniu było dziwnego.

Gdy o to zapytałem skrzywił się. Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że teraz każdy coś ukrywa. Nie mogę oczywiście podzielić się swoimi podejrzeniami z Kai'em, obraził by się na mnie, to na pewno. Szedłem powoli z tyłu za ninja. Gdy weszliśmy do korytarza, którego widziałem wcześniej światła zaświeciły się automatycznie. Zdziwiło mnie to, w tak starych podziemiach ? Zanim się zorientowałem szedłem ostatni. Nie mogłem teraz wyprzedzać, bo korytaż zaczął się zwężać. Musieliśmy iść gęsiego. Po chwili czasu wędrówki ściany się rozszeżyły i naszym oczom ukazało się ogromne pomieszczenie. Były tu różne skrzynie, a w nich bronie różnego rodzaju itp rzeczy. Zgarnęliśmy wszystko co nam było potrzebne, podziękowałem Rey'owi za drużynę i wyszliśmy. To miejsce przyprawiało mnie o dreszcze. Wraz z Jay'em, Kai'em i Zane'm wracaliśmy na Perłę. Cole i Nya poszli po jedzenie. Nie chciałem puścić Cole'a bo bałem się, że weźmie za dużo, albo co gorsza je zje. Nie zdążyłam nawet zareagować, a brunet pobiegł do sklepu. Mistrzyni wody musiała go gonić. Gdyby nie powagą sytuacji wyglądało by to prze komicznie. Żałuję, że nie wybrałem Zane'a, ponieważ Kai za pewne wybierałby z godzinę żel do włosów, Jey ciągle podlizywał Nyi, a ja musiałem wszystko nadzorować, aby poszło według planu JEY'A. Tak, Jey'a. Muszę to dodać żeby nie było. Wrócili po 20 min.

- Dłużej nie można było ? - Zapytałem poddenerwowanie. Nie możemy być tu za długo, bo boję się, że PMS nas odkryje.

- No bardzo mi przykro Lloyd, ale wysłałeś ze mną pana, któremu tylko słodycze w głowie. - Obóżyła się Nya.

- Ja go nie wysyłałem...- Zacząłem, ale Cole mi nie pozwolił dokończyć.

- Wypraszam sobie. Placki, nie słodycze. - Bronił się jak umiał.

- Przecież to samo - Stwierdził wtrącać się Kai. Patrzyłem na tą sprzeczkę i spać mi się chciało. Postanowiłem to zakończyć

- Pix, lecimy - Rozkazałem do robotycznej dziewczyny Zane'a. Posłuchała mnie i od razu odpaliła silnik. Statkiem zatrząsło co przewróciło ninja. Uśmiechnąłem się chytrze pod nosem, właśnie taki był plan. Wystartowaliśmy gwałtownie, znów zatrząsło statkiem i to mocniej niż wcześniej. Musimy się przygotować .

- Kierunek Ninjago City ! - Mówię rozkazującym tonem i kieruję się pod pokład za drużyną. Weszliśmy do naszej sypialni, bo nie mieliśmy równie dużego pomieszczenia.

- Zane - Odezwał się do Ninjdroida szatyn. Blondyn wyświetlił mu rozkład Ninjago z zaznaczonymi punktami w naszym planie.

- A więc jeszcze raz...- Mówię i powtarzam nasz, znaczy JEY'A plan.
Jeszcze to tak podkreślić dwoma kreskami i będzie gites. Potem reszta za przymusem też go mówi, a muzin oznajmia, że nie są głupi na co ja się z nim drocze. Przecież trzeba trochę rozładować atmosferę.

753 słowa. Aby był szybciej next publikuje teraz rozdział, bo przecież muszę kiedyś sobie bronie skołować. Oczywiście we wtorek też się pojawi. A i jeszcze jedno. Trza jakoś na życie zarabiać, więc sobie pożebram. Jeśli ktoś czyta i podoba mu się ta książka miło by było jakby zostawił gwiazdę, a nawet zaobserwował, bo takim sposobem mam motywację do działania. Dziękuję za uwagę, życzę miłego poranka/dnia/wieczoru/nocy zależy kiedy to czytasz <3

Ninjago „Zamiana ról&quot; | Zakończone ✓|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz