Starła się znów znaleźć w świecie rzeczywistym, nie między wspomnieniami w które tak bardzo się zagłębiła.Powracała do świata w którym nie było już miejsca dla jej przyjaciela, na chwile zawahania. Był to jeden z pierwszych pięknych dni je nowego życia w ty wielkim mieście, nie chciała wierzyć że stara przyjaźń tak szybko znów ją przytłoczy. Nie chciała słyszeć jego głosu, jednak cicha podświadomość nie pozwoliła odejść gdy usłyszała pierwsze dźwięki muzyki. Kazała jej zostać i wsłuchać się w głos, który opowiadał jak wiele straciła. I mimo że jej pobyt tu trwał zaledwie dwa dni, pojawiły się pierwsze wątpliwości, wątpliwości czy aby na pewno wybranie Londynu było tą właściwą decyzją. Jej decyzją, a nie decyzją pokaleczonego serca, które wciąż żyło marzeniami.
To właśnie serce wciąż zabierało ją w odległe krainy wspomnień. Pragnęło wrócić do beztroskich lat dzieciństwa, gdy wspólnie z jej przyjacielem, biegali po ogródko, niszcząc wszystko co napotkały ich małe nóżki. Nie przerażał ich w tedy gniew matek, liczyła się ich dziecinna naiwność. Wracało do lat gdy nie potrzebowali miłości, a wystarczała im ich wspólna przyjaźń. Choć wiele razy próbowała oszukać swoje serce, ono i tak wciąż nie przerwanie tęskniło. Wiedziała również, że dziś nie poznaliby się. Każde z nich zmieniło się na swój odmienny sposób, dojrzało. Nie byli już i nie będą nigdy tymi samymi sześcioletnimi podrostkami, nierozłącznymi przyjaciółmi. Stworzyli swoje własne dwa światy, w których żyli już bez swojej przyjaźni. On spełniał swoje największe marzenia, trafił do zespołu, stał się muzykiem i gdzieś po drodze udanej kariery zapomniał o drobnej brunetce, z którą niegdyś spędzał każdą chwile. A ona, ona wciąż przez te lata żyła ich przyjaźnią, która tak na prawdę nie istniała już sześć lat. Każdego dnia wierzyła że wróci, znów będzie wszystko jak dawniej, lecz każdego kolejnego dnia czekało ją rozczarowanie. Słuchała opowiadań znajomych, jaką niesamowitą szanse dostał od losu, że teraz zmieni się całe jego dotychczasowe życie. Z każdym kolejnym takim słowem jej serce pękało coraz bardziej, a nadzieja, ślepa nadzieja którą wciąż miała wyparowywała. Uczyła się każdego dnia przyzwyczajać do myśli że już nic nie będzie jak dawniej. Nie potrafiła jednak nauczyć się żyć bez niego, był obok niej duchem, choć nie wiedziała czy tęskni tak jak ona. Nie zdawała sobie sprawy że z każdym dniem zakochiwała się w nim coraz bardziej.
Zatraciła się w tym tak bardzo, że nie zauważyła kiedy sześć lat przepłynęło gdzieś między jej palcami. Mimo że zewnętrznie zmieniła się nie do poznania i wyglądała na pewną siebie osiemnastolatkę, w środku wciąż była małym dzieckiem pragnącym odrobiny szczęścia. Chciała poczuć tylko że jest na prawdę kochana, że ma kogoś kto obdarzy ją odrobiną ciepła. To wszystko tak bardzo pragnęła poczuć u jego boku, lecz z każdym dniem rozumiała, że to tylko jej kolejne nie realne do spełnienia marzenie.
Wracając do rzeczywistości starała się odbijać od siebie dźwięk jego delikatnego głosu. Jego obraz w jej głowie wciąż był żywy, chociaż nie spojrzała w stronę przestronnej sceny ani raz. Znała go zbyt dobrze by zapomnieć jego delikatne rysy, czy idealnie niebieskie tęczówki. Nie chciała już cierpieć, odwróciła się po woli i odeszła w tylko jej znanym kierunku.
~ * ~
Ulubionym miejscem w jej nowym mieszkaniu stał się dla niej przestronny parapet salonowego okna. Widok ludzi za oknem dodawał jej nowych przemyśleń i odrywał na kilka chwil od wspomnień. Zastanawiała się często co jest ważne dla nich wszystkich, dokąd czasem się tak śpieszą, co jest powodem ich tak widocznej radości, choć częściej smutku. W taką pogodę jak dziś nie lubiła opuszczać swojego miejsca. Chociaż Londyn nie rozpieszczał słoneczną pogodą było wiele pięknych dni, jednak ten do nich nie należał. Przyglądała się spływającym po szybie mieniącym się kroplom deszczu, z kubkiem gorącej kawy w dłoni. Ludzie nie chętnie tego dnia wychodzili na ulice, nie mogła więc zająć myśli rozmyślaniem nad ich życiem, pozostawało rozmyślać nad jej własnym. Bała się tego, bała się po prostu myśleć, tak samo jak bała się swojej samotności. Cieszyła się że jest tu, teraz, w tej chwili, lecz brakowało jej kogoś obok.
Mimo tak deszczowej pogody i niechęci do szarego dnia, zabrała parasol i wyszła na świat. Błądziła bez konkretnego celu, zwiedzała ponownie miasto bez rozmyślania. Pierwszy raz od jej przyjazdu poczuła, że jest na prawdę wolna od myśli. Nie dręczyły jej wspomnienia, nie było przesuwających się obrazów pod jej zamkniętymi powiekami. Pierwszy raz poczuła się wolna, otwarta na nowe życie. Lekkie kroki zaprowadziły ją pod mała kawiarenkę. Rozejrzała się po jej wnętrzu i zauroczona jej niecodziennym klimatem postanowiła zatrzymać się w niej na chwile. Zajęła swoje miejsce przy jednym z wielkich okien, przez które mogła obserwować ostatnie promienie słońca, które przebijały się przez warstwę chmur, gdzieś na horyzoncie. Zamówiła ulubione gorące kakao i potarła zmarznięte dłonie. W pomieszczeniu nie było zbyt wiele osób, lecz ona znów pochłonięta obserwowaniem ludzi za szybą nie zwróciła na to najmniejszej uwagi. Nie zauważyła nawet przyglądającego się jej od kilku minut bruneta. Zauważyła go w chwili gdy zajął miejsce na przeciwko niej.
- Mogę ? - zapytał niskim głosem, o przyjemnej barwie dla jej ucha. Nie odpowiedziała, lecz delikatnie skinęła głową na znak zgody. Nie wiedziała czemu to zrobiła, dlaczego pozwoliła dosiąść się kompletnie obcemu mężczyźnie, lecz było w nim coś co mocno ją zaintrygowało.
- Co podoba Ci się w tych ludziach? - zapytał po chwili ciszy. Zaskoczona jego pytaniem, spojrzała na niego pytającym wzrokiem, nie rozumiała sensu jego pytania. - Dlaczego tak strasznie analizujesz w swojej głowie ich zachowania?
- Nie wiem sama, może to jest prostsze niż bicie się z własnymi myślami. - odpowiedziała ostrożnie. Nie znała go, lecz miała w sobie cholerną chęć poznania go bliżej, był dla niej irytujący swoją odważną postawą, ale jednocześnie intrygujący. Przyciągał jej wzrok jak magnes, jednocześnie sprawiając że nie mogła oderwać od niego spojrzenia. Sprawiał że to właśnie jego zachowanie analizowała w tej chwili, oderwał ją od obcych ludzi za szybą. Ale tak samo jak oni wciąż pozostawał dla niej anonimowy.
- Dlaczego, mnie o to pytasz?
- Nie wiem, poczułem że jesteś dla mnie zagadką którą chciał bym rozwiązać. - chociaż ta nowa znajomość była dla niej dziwna, nie czuła w sobie strachu przed swoim rozmówcą. Był kimś w rodzaju nowej książki, którą za wszelką cenę chciała przeczytać.
- Znasz już rozwiązanie?
- Nie, ale mam nadzieje że je znajdę. Tym czasem, żegnaj Leah. - uśmiechnął się przelotnie ostatni raz i zostawił ją samą z milionem pytań. Przeraził ją, nie poznali się, nie wymienili między sobą swoich imion, a on jednak znał jej. Rozglądnęła się jeszcze raz po malutkiej kawiarence gdy ochłonęła jednak go tam nie było. Zastanawiała się czy czekoladowooki brunet nie był tylko obrazem jej wyobraźni. Przewiercając sale swoim spojrzeniem, napotkała na jego drodze wpatrzone w nią tęczówki. Po raz kolejny sparaliżował ją strach, który sprawił że niemal natychmiast oderwała wzrok od przeszywającego ją lazurowego spojrzenia. Znała to spojrzenie zbyt dobrze by móc o nim zapomnieć, poznałaby je niemalże wszędzie. To był własnie on, jej "stary" przyjaciel. Zapłaciła za rachunek i niemal wybiegła z malutkiej kawiarenki. Jeszcze tylko raz spojrzała w stronę "jej" przyjaciela, który nawet nie starał się oderwać od niej wzroku. Lecz mimo wszystko czuła w głębi ulgę, że jej nie poznał, nie rozpoznał w niej swojej małej Leah.
~~~~~~~~~~~~~
Wiem ze na razie historia może być nudna, ale taki mały wstęp o uczuciach głównej bohaterki bardzo mi tu pasuje ale od następnego rozdziału będzie juz działo się coraz więcej. Pojawi się wyczekiwany pewnie bohater .
Dziękuję bardzo wam dziewczyny za komentarze pod prologiem to one zmotywowały mnie by dodać dziś ten pierwszy rozdział :)
Jeśli komuś to opowiadanie się podoba bardzo proszę o gwiazdki bo to na prawdę cieszy ^^
CZYTASZ
I'll tell You a Lie..|| C.Ball
Fanfiction- Kim jesteś? - Słońce, powiedzmy że Twoim aniołem stróżem. - słyszy stłumiony męski śmiech. - Będę się Tobą opiekował, już zawszę. - Proszę,, zostaw mnie - kolejne łzy wypływają z pod jej powiek, jednak tym razem były to łzy strachu. - Proszę...