#20

204 17 3
                                    

Obudziłem się dopiero, gdy słońce było już wysoko na niebie. Energicznie usiadłem i spojrzałem w miejsce, gdzie miał leżeć Sebastian. Jednakże jego... nie było? Przetarłem oczy myśląc, że mi się przewidziało, jednak nie. W miejscu, gdzie ułożyłem Sebastiana była plama krwi. Moje ubranie lekko nasiąkło czerwoną cieczą, ale nie przejmowałem się tym. Zerwałem się na równe nogi, zrzucając z siebie okrycie. Jak ciało dorosłego mężczyzny mogło od tak zniknąć?! Chyba, że ktoś go... Nie, nie. To przecież nierealne... Gdyby ktoś chciał zrobić coś Sebastianowi, zrobiłby i mnie, prawda?

Pobiegłem przed siebie w poszukiwaniu Sebastiana. Zobaczyłem do jego pokoju, sypialni, kuchni i chyba całej reszty pomieszczeń w posiadłości włącznie z ogrodem oraz piwnicą. Sprawdziłem każdą szafę, do której ciało Sebastiana mogłoby się zmieścić. Wiedziałem, że to bezsensowne, ale trzeba było spróbować. Tak minęły dwie godziny, gdyż posiadłość była ogromna, a miejsce wokół jeszcze większe. Nie wiedząc co zrobić udałem się znów do salonu. Usiadłem na kanapie, na której wcześniej siedziałem. Jednakże po chwili uświadomiłem sobie, że ślad po krwi... Zniknął? Wstałem i spojrzałem w miejsce, gdzie niedawno jeszcze była plama. Jednakże... Nie tak, że wyschła... Ktoś ją... Usunął...? Zdziwiony przetarłem oczy. Czyżby Sebastian jednak był w posiadłości? 

Uderzyłem się w czoło z otwartej dłoni. Dlaczego ja go nie zawołałem? Może dlatego, że był wcześniej w takim stanie, a nie innym? Rozejrzałem się po pomieszczeniu i,mrużąc oczy starając jakby wyostrzyć bardziej swój obraz, starałem dostrzec Sebastiana. Po chwili parsknąłem śmiechem. Usiadłem znów na kanapie. Może to mój jeden z bardziej świadomych snów? Jednakże uniosłem się znów lekko i spojrzałem w stronę holu. Uchyliłem zdziwiony usta. Nie zauważyłem, że krew z podłogi też nie było. Przetarłem oczy z niedowierzania. Chyba jednak spałem... Usiadłem i spojrzałem w komin w którym już powoli wygasało. Zacząłem się śmiać pod nosem. Oparłem się plecami o oparcie mebla. Śmiałem się jakąś chwilę, jednak po chwili przestałem. Zawołałem Sebastiana, jakby to coś dało. Przecież... Nie było go tutaj. Nie było go w posiadłości, a ledwo żyjący demon nie może się przemieszczać, prawda? 

Spojrzałem w sufit czekając na sam nie wiem na co. Jednak po chwili usłyszałem czyiś cichy i... dziecięcy głos? Uniosłem głowę i skierowałem wzrok w stronę źródła głosu. Z niedowierzania otworzyłem szeroko oczy i usta. Obok mnie stało dziecko, które miało na sobie coś, co wyglądało na nim jak koszula. Jednakże rozpoznając krój spostrzegłem się od razu, że takie nosiła tylko jedna osoba z mojego grona - Sebastian. Wstałem i stanąłem przed dzieckiem. Przyglądałem się uważnie małemu osobnikowi. Skrzyżowałem ręce na klatce i westchnąłem cicho. 

- Jak dostałeś się do posiadłości, mały? - spytałem po chwili patrząc na dziecko. Wyglądało się być zdekoncentrowane tym, co mówię. 

- Paniczu... Ale to ja, Sebastian... - odpowiedziało po chwili dziecko. Zmrużyłem brwi przyglądając się osóbce przede mną. Zdziwiłem się bardziej widząc podobieństwo. Zamrugałem kilkakrotnie siadając. Jego oczy, ułożenie włosów... Dziecko stanęło teraz przede mną. 

- Wszystko dobrze, paniczu? - spojrzałem dziecku w oczy starając się zrozumieć sytuację. A co jeśli to nie mój Sebastian, tylko ktoś podrzucił dziecko podobne do niego? 

- Nie, nie wiem Sebastianie. - odpowiedziałem z westchnieniem. Nie wiedziałem co zrobić. Zacząłem myśleć, jak mógłbym sprawdzić, czy to rzeczywiście on. Dziecko stało przede mną czekając na to, co powiem. 

- Udowodnij... - zacząłem po paru minutach. - Udowodnij, że jesteś Sebastianem...

Dziecko westchnęło cicho i spuściło głowę. Wtopiło swój wzrok w podłogę i chyba się zastanawiało. Po chwili spojrzał na mnie, a jego małe oczka świeciły różowym kolorem w tym samym czasie pokazując mi znak na grzbiecie dłoni, który delikatnie zaświecił purpurą. Po chwili wszystko ustało. Nie dobrze, był demonem... Mogłem odpuścić już od razu, ale nie chciałem. Nie byłbym sobą, gdybym nie pytał go do końca. 

- Więc... Opowiedz mi coś, co wiedziałby tylko Sebastian. - skrzyżowałem ręce na klatce patrząc w oczy dziecka. Znów zaczęło się zastanawiać. Wyglądało nawet... słodko? Ooo nie Ciel, nie o tym masz myśleć. 

- Gdy otworzyłeś mi drzwi posiadłości, straciłem przytomność. Starałeś się więc mi pomóc. Złapałeś mnie i zaciągnąłeś do posiadłości, gdzie później ułożyłeś na kanapie starałeś mi pomóc. - parsknął śmiechem - Niestety ludzkie metody nie pomagają demonom, paniczu. - zaczął się cicho śmiać, jednak zaraz przestał. - Jednak dziękuję za starania. 

Przyglądałem mu się chwilę. Starałem zrozumieć całą tą sytuację, ale nie potrafiłem. 

- Ale... Skąd o tym wiesz?

- Jestem demonem paniczu. Mam swoje sposoby. 

Stwierdziłem, że zaufam jemu. Westchnąłem cicho i uchyliłem usta by coś jeszcze go się spytać, jednak zauważyłem, że jego oczy się zamykają. Uniosłem zaciekawiony brew. 

- Czy coś się dzieje, Sebastianie? 

- Oczywiście, że nie paniczu. - odpowiedział, po czym zaraz zamknął oczy i poleciał do przodu. Pochyliłem się szybko i złapałem go. Uniosłem go sadzając na swoich kolanach. Patrzyłem na jego twarz. Wyglądał tak, gdyby... Spał? Ale czy demony śpią? Zdziwiony zacząłem się zastanawiać. Jednak stwierdziłem zapytać go jak się obudzi. Trzymając go wstałem z kanapy i ruszyłem do swojego pokoju.  Otworzyłem jakoś drzwi i podszedłem do łoża. Pierwszy raz chyba ktoś będzie spał w moim łożu. Położyłem Sebastiana na łóżku i okryłem pierzyną. Jednakże wiedziałem, że to nic nie pomoże mu. Podszedłem do kominka i wyczyściłem go po czym rozpaliłem w nim, by było mi ciepło. Wytarłem ręce o szmatkę, którą również tu miałem, gdy ubrudziłem ręce. Usiadłem w fotelu i spojrzałem na małą postać leżącą na łóżku. Uśmiechnąłem się lekko z tego widoku nawet. Już wiem, co mógłby czuć Sebastian, obserwując mnie gdy byłem mniejszy. Jednak po paru minutach patrzenia zacząłem zastanawiać się nad wszystkimi rzeczami, jakie ostatnio się wydarzyły. Starałem je jakoś połączyć w całość, ale jakoś nie mogłem. Jakby... Coś umknęło mi. Z westchnieniem patrzyłem na małego demona, zagłębiając się w swoich myślach. 


==== 

Witajcie!

Co myślicie o bejbi Sebusiu? Myślicie, że jakie będzie miał wytłumaczenie z tego wszystkiego?

(PRZENOSZONE NA DRUGIE KONTO) Kuroshitsuji || Nie zasługuję na Twoją miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz