#13

311 23 9
                                    

Dzień za dniem, miesiąc za miesiącem mijał tak samo. A co konkretnie mam na myśli? Uczyłem się, rozmyślałem o ostatnich napotkanych mnie wydarzeniach, z obrzydzeniem... Znaczy się, z chęcią przyjmowałem swoją kuzynkę w moje skromne progi oraz udało mi się zachorować. Ale to wszystko wina Sebastiana! To on nie rozpalił w kominku na czas, gdyż zbliżała się zima, a noce były już dość chłodne.

Siedziałem właśnie na ławce w ogrodzie. Delikatny wiaterek muskał moją skórę, starając czasem przewrócić mi kartki lub dwie, by mi poprzeszkadzać. Po przeczytaniu praktycznie całej książki, a zarazem z powodu skostniałych dłoni, wstałem, zabierającą
ze sobą stos spiętych w okładkę kartek. Wstałem, otrzepałem odzienie i poprawiając je zmierzyłem następnie do budynku. Wszedłem przez główne, ciemno dębowe drzwi do wnętrza. Zmierzyłem powolnym krokiem po czerwonym dywanie. Jednakże odgłosy, jakie powstawały po nastąpieniu na kamienną podłogę przez moje obcasy, odbijały się od kremowych ścian sygnalizując, że jestem sam.

Sam

Rzeczywiście, kolejny rok spędzałem sam. I z nim każdy kolejny. W tym roku kończyłem aż piętnaście lat. Czułem się z tym... nijaki. Bez zmian. Sam nie wiem, czy było to o dobrze, gdy Sebastian odbierze mi duszę, gdy dopełni zemsty?

Właśnie! Sebastian!

Kompletnie zapomniałem o uczuciu jakim go darzyłem. Odszedł z mojej pamięci przez jakieś... Mniej ważniejsze sprawy dla mnie! Zostawiłem miłość do Sebastiana na drugi plan. To coś niewybaczalnego Ciel...

Od razu po rozmyślaniu zacząłem go nawoływać. Jednakże nie zareagował na me wezwania. Westchnąłem i zatrzymałem się przy drzwiach swojego gabinetu. Otworzyłem powolnie do nich drzwi, które po chwili zamknąłem. Podszedłem do wieszaka znajdującego się tam i ściągnąłem swój czarny płaszcz. Zrobiłem parę kroków w stronę biurka na którym odłożyłem książkę. Na meblu stały moje zapiski do ostatnich spraw, jakie analizowałem. Znalazłem się zaraz przy fotelu. Przejechałem po nim palcami po czym usiadłem w nim z westchnieniem. Spojrzałem na papiery zakrywające praktycznie cały ciemny blat. Westchnąłem zrezygnowany. Jednak zacząłem je przeglądać. W większości jak się okazało, nie dokończyłem segregacji dokumentów do firmy. Z każdym dniem miałem coraz więcej zysków. Jednak nie była do końca to moja zasługa,iż Sebastian posuwał mi wiele pomysłów.

Będący w wirze pracy nie spostrzegł nawet, że ktoś jest ze mną w pomieszczeniu. Uniosłem chwilowo wzrok, by oderwać go od czarnych linijek tekstu. Wtedy spostrzegłem, że koło drzwi stoi Sebastian i przygląda mi się. Myślałem wtedy, że serce wyjdzie mi gardłem. Ciekawe jak to robi, że wie gdzie dokładnie jestem.

- Od kiedy tutaj jesteś? - Powiedziałem jakbym nie przejął się jego obecnością. Przeciągnąłem się i wróciłem do kolejnych linijek tekstu. Jednak wyprostowałem się i spojrzałem na mojego lokaja.

- Wzywałeś. - odpowiedział, lekko skinął głową.

-Oczywiście Sebastianie, lecz kawał czasu temu... - Odpowiedziałem z wyrzutem.
- Zrób mi coś słodkiego. I herbaty. - dodałem drugie zdanie po jakimś czasie, upominając się w taki sposób w przypadku gdyby o niej zapomniał, co nie miało nigdy miejsca. Jednak wolałem powiedzieć. Chodź szczerze wolałbym co innego...

Mężczyzna skinieniem głowy potwierdził, że zrozumiał i wyszedł. Tak po prostu? Dziwne. Zapomniałem spytać, gdzie był...

Sebastian wrócił dość szybko, a ja nie marnując czasu podpisałem parę kartek i zdążyłem przeanalizować sprawy związane z firmą, ogarniając wtedy trochę bajzel na blacie. Spojrzałem na lokaja, który stał obok mnie krojąc ciasto. Oczywiście postarał się i zrobił moje ulubione. Kolejne plusy dla niego. Ciekawe, czy kiedykolwiek będzie miał jakiej minusy u mnie...?

(PRZENOSZONE NA DRUGIE KONTO) Kuroshitsuji || Nie zasługuję na Twoją miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz