#21

201 16 3
                                    

Nie spostrzegłem, kiedy moje powieki zamknęły się, a ja przysnąłem. Obudziwszy się, przeciągnąłem lekko ścierpnięte ciało z powodu niezbyt wygodniej pozycji, w jakiej się znajdowałem podczas snu. Spojrzałem po tym na łoże, gdzie dalej znajdowała się mała postać. Ulżyło mi trochę, widząc, że dalej się tam znajduje. Jednak, gdy rzeczywistość znów do mnie powróciła, zrobiły to również niedokończone myśli i pytania z wczoraj, na które pewnie odpowiedzi nie znajdę, bądź nie uzyskam. Westchnąłem trochę podirytowany tym faktem. Podszedłem do łoża i spojrzałem w twarz małej postaci. Czyby to na pewno był Sebastian? Miałem do tego dość mieszane uczucia, jednakże gdzieś w środku choć trochę czułem, że to właśnie on. Przyglądałem się mu chwilę. Zauważyłem, że jego klatka spokojne unosi się i opada, a twarz wyraża błogość snu. To było moje kolejne zdziwienie, gdyż Sebastian był demonem. One nie oddychają i nie potrzebują snu tak jak innych czynności, które wykonują ludzie. Pytaniem więc pozostaje-Dlaczego tak się stało?

Usiadłem delikatnie na łożu, a raczej na jego brzegu. Chciałem dotknąć jego policzka, czule pogładzić, po czym uśmiechać się i rozczulać jak nie wiem nad czym, co byłoby do mnie niepodobne. Dlatego zrezygnowałem z tego i możliwe, że nie do końca z tego powodu. Nie chciałem go budzić.

Siedziałem tak właśnie, nie do końca pamiętając, od której chwili wpatrywałem się w małego Sebastiana, jednak głośny dźwięk bicia zegara sprowadził mnie na ziemię, sygnalizując godzinę dziewiątą rano. Spojrzałem na wskazówki, by dodatkowo się upewnić w tym. Mój wzrok jednak wrócił na twarz Sebastiana. Wydawałoby się, że śpi twardo. Postanowiłem więc, że pójdę przygotować coś do konsumpcji.

***

Przygotowanie posiłku nie zajęło mi długiego czasu. W kuchni rozłożyłem sobie zastawę i gdy miałem rozpoczynać konsumpcję, spostrzegłem kątem oka, iż w drzwiach stoi-nie kto inny jak mały Sebastian. Opuściłem uniesione wcześniej dłonie ze sztućcami, po czym uśmiechnąłem się delikatnie w jego stronę. Odsunąłem się od stołu oraz odwróciłem na krześle w stronę wejścia do kuchni. Sebastian przydużą koszulą, a raczej dłonią pod nią, przecierał właśnie sobie oczy. Powoli zbliżył się do mnie, po czym spojrzał w moje oczy.
- Panicz wybaczy, że nie zrobiłem paniczowi śniadania... - mruknął po chwili dziecięcym głosem.
- Nie szkodzi Sebastianie. Może... - podrapałem się po karku. - Nie zabrzmi to chyba dobrze, jednak... Jesteś może głodny?
Po moim pytaniu zapadła chwilowa cisza, po czym usłyszałem jego cichy chichot.
- Nie paniczu, nie wydaje mi się by... - nie dokończył, gdyż w pomieszczeniu rozległo się burczenie brzucha. I to nie mojego, lecz Sebastiana. Po chwili zacząłem się cicho śmiać.
- Wydaje mi się, że jednak tak.
Sebastian wydawał się dość zdziwiony tym faktem. Złapał się za brzuch, będąc wyraźnie zszokowany tym, co przed chwilą zaszło. Wziąłem go po chwili na ręce i uniosłem go. Jak na demona, stał się cięższy... - pomyślałem. Posadziłem Sebastiana na kolanach i przysunąłem się do stołu, odwracając się w kierunku mebla. Wziąłem sztućce i nałożyłem na nie małą ilość dania. Zbliżyłem to do ust Sebastiana.
- Proszę, spróbuj. Wiem, że nie jest to dobre jak Twoje, jednak jest zjadliwe. - zaśmiałem się trochę nerwowo. Wpatrywał się chwilę w danie na widelcu, po czym zbliżył usta bardziej i zabrał danie ze sztućca. Chwilę po przeżuwał, po czym usłyszałem, że cicho wciągnął powietrze. Siedział chwilę w bezruchu, a po tym usłyszałem głośne przełknięcie. Przyznam, trochę się zestresowałem. Jednak uczucie ustąpiło po tym, gdy Sebastian sam wziął ode mnie sztućce i zaczął ze smakiem zajadać danie, co dość mnie ucieszyło.

***

Nie spodziewałem się, że będzie miał on aż taki apetyt! Zjadł wszystko, co przygotowałem, a nawet jeszcze musiałem zrobić to danie kolejny raz! Skąd w ogóle czuł smak i był głodny-to było kolejne pytanie, na które pewnie odpowiedzi znał nie będę. Mężczyzna, choć to już złe określenie na Sebastiana, zamlaskał cicho, po dość dużym śniadaniu, po czym westchnął z uśmiechem. Dopiero po tym mogłem w spokoju zjeść śniadanie, a gdy to zrobiłem, ściągnąłem po tym Sebastiana z kolan. Wziąłem ubrudzone rzeczy i zacząłem je od razu zmywać. Sebastian próbował dosięgnąć do blatu, jednak nieskutecznie. Cicho zaśmiałem się po jakimś czasie.

- Nie dosięgniesz, Sebastianie, zrozum. - powiedziałem po chwili, trochę kąśliwie. Przypomniało mi się, gdy on wykorzystywał swój olbrzymi wzrost, by mi dokuczyć, gdy czegoś nie mogłem dosięgnąć.
Sebastian zaraz skrzyżował ręce i lekko nadął polika, co wyglądało... dość uroczo? Pokręciłem od razu lekko głową. Na pewno tak nie było, Ciel. Po chwili odsunął się zrezygnowany ode mnie i usiadł na podłodze-tak, do krzesła również sięgnąć, by go nie wywrócić, a wejście w jego wypadku nie było zbyt osiągalne.

Po sprzątnięciu rzeczy spojrzałem na Sebastiana, a raczej w jego oczy, które bacznie mnie obserwowały. Zbliżyłem się do niego, uprzednio wycierając mokre dłonie w ręcznik znajdujący się przy zlewie. Schyliłem się i wziąłem go na ręce. Nie wiedziałem, co zbytnio z nim zrobić, gdy... niezbyt nadawał się do pracy. By dowiedzieć się, co mogło mu się przydarzyć, zmierzyłem do swojej skarbnicy wiedzy-biblioteki. Nie byłem oczywiście pewien czy cokolwiek znajdę. Chyba nikt nie badał tych stworzeń, a nawet bym rzekł, że nie miał jak. Nie wierzyłem w nie kiedyś i nawet się ich bałem przez opowiastki rodziców oraz tego, co znajdowało się w książkach o demonach. Jednak przekonałem się, że właściwie... Jest to odwrotnie. Może sam powinienem napisać książkę o tym?

Z taką myślą przekroczyłem próg biblioteki. Podszedłem do jednego z foteli znajdującego się przy okrągłym stole. Nie był on duży. Było ważne, by zmieścić na nim księgi. Spojrzałem w oczy Sebastiana, który, dość widocznie, nie był zadowolony z tego, w jakim stanie się znajduje. Nie mogąc powstrzymać się od jego uroczej minki, parsknąłem cichym śmiechem. Przyłożyłem złożoną dłoń w lekką pięść do ust, cicho odchrząkając. Jednak iskierki rozczulenia i śmiechu były widoczne w moich oczach. Wyciągnąłem dłoń w jego stronę. Zmierzwiłem jego włosy lekko. Sebastian zdziwił się moją czynnością, jednak nic nie odpowiedziałem. Odwróciłem się i poszedłem szukać czegoś wartościowego, zostawiając „mężczyznę" ze słodką minką, oznaczającą chyba zdekoncentrowanie w ciągu dalszym.


=========

Hay, hay

wiem, wiem, dawno mnie nie było! Jednak jeszcze mi się nie umarło ( ̄︶ ̄)↗ 

No... Trochę przez zdalne nauczanie... Trochę to dobijające... 

No to wiecie... Buźka czy coś

Trzymajcie się i do następnego~

(PRZENOSZONE NA DRUGIE KONTO) Kuroshitsuji || Nie zasługuję na Twoją miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz