#7

312 25 0
                                    

Zaspany jeszcze po długim śnie,otworzyłem delikatnie powieki,które zamknąłem po chwili. Przechyliłem lekko głowę,wtulając ją w poduszkę. Przydługie kosmyki ciemnych włosów,opadły na Moją twarz,delikatnie ją łaskocząc. Wystąpił na niej chwilowy grymas. Zamruczałem cicho i przeciągając się,westchnąłem głośno. Leżałem tak z parę minut. Przeniosłem lekko dłoń po linii prostej. Poczułem pod nią bijące zimno oraz materiał odzienia. Dotarło to do mnie dopiero po chwili. Odwróciłem głowę w tamtą stronę. Spojrzałem zaspanymi oczyma,starając się obudzić umysł. Uniosłem lekko głowę. Ujrzałem uśmiechniętego się szeroko i opartego na swojej dłoni Sebastiana. Otworzyłem szeroko oczy odsunąłem się szybko,siadając.

- Aj,aj paniczu. Czyżby to było specjalnie? Czyż specjalnie kazałeś położyć mi się obok?

Zamrugałem kilkakrotnie,wciągając cicho powietrze przez nozdrza. W głowie widniało mi mnóstwo scenariuszy,co mogło się wydarzyć. Przełknąłem ślinę,starając,by na moich polikach nie zagościł rumieniec.

- Nie wiem o czym mówisz,Sebastianie...

Naprawdę. Nie pamiętam,co robiłem,a tym bardziej,nie zdawałem sobie sprawy z czynów,jakie mogłem zrobić przez sen...

- Ah,doprawdy paniczu? Mamrotałeś pod nosem bardzo ciekawe rzeczy... Nie wspominając,jak zachowywało się panicza ciało.

Parsknął śmiechem,lecz ja nie widziałem powodów do śmiania się. Zarumieniłem się wyglądając z twarzy jak dojrzały pomidor. Czułem,jak wypieki palą Moją całą twarz.

- Sebastian! Mów mi natychmiast,co się wydarzyło!

Słyszałem jego cichy śmiech. Czułem,że oprócz piekącej twarzy,zbiera się we mnie złość.

- Sebastianie! To rozkaz!

Nie wiedziałem jak go zmusić do mówienia. Przestał się po chwili śmiać,lecz zawitał u niego kpiący uśmieszek.

- Proszę spokojniej paniczu. Proszę,by panicz ochłonął trochę.

Powstrzymywał swój śmiech. Niech ja kiedyś tego demona...! Mężczyzna odchrząknął po chwili i przemówił.

- Przytulał mnie panicz przez sen. Dość blisko panicz leżał obok Mego ciała. Szeptał często panicz Moje im...

Urwał,gdyż chyba widział Moje zakłopotanie i bardziej rumianą twarz. Nie wiedziałem,co mam teraz mu odpowiedzieć. Nie chciałem mówić tego teraz. To nie był ten moment...

- Nie... Nie Sebastianie. Nie przypominam sobie.

On tylko skinął głową. Wstał i podszedł do komódki na której były już przygotowane rzeczy na dzień dzisiejszy. Podał mi po chwili filiżankę z herbatą. Spostrzegłem,że na tacy leży również gazeta. Odstawiłem filiżankę i wziąłem w dłoń rzecz. Przeglądałem
powolnie strony czytając wybiórczo słowa. Zainteresował mnie jeden z nagłówków.

ŚMIERĆ WŁAŚCICIELKI SKLEPU I PRAWDZIWY ŻYWY MANEKIN


Prychnąłem cicho i zastanawiałem się chwilę,czy przeczytać resztę. Zagłębiłem się po chwili jednak w treści.

Sklep z sukniami ślubnymi. Zaś w oknie manekin; manekin panny młodej.
Śmierć właścicielki jednej z najlepszych sklepów z sukniami spotkał tragiczny los półtora roku temu;Kobieta zmarła z niewyjaśnionych przyczyn dwa tygodnie przed swoim ślubem. Niecałe dwa miesiące później na wystawie w jej sklepie pojawił się manekin. Gdyby żywa osoba stała nieruchomo w danej pozycji przez całe godziny. Mijające po dwóch tygodniach suknie, na tym manekinie, zostały zniszczone,lecz nie widniały żadne oznaki włamań.Pracownice czują się ponoć nieswojo,zmieniając suknie kukle. Mają wrażenie,że manekin wodzi za nimi wzrokiem.Dostrzegają również na nim pieprzyki,żylaki oraz części trudne do odwzorowania fragmenty ludzkiego ciała. Fragmenty,które nie mają po co się pojawić na manekinie.Zmieniając suknię kukle musiały robić to przy zasłonach,gdyż pominięcie tego,czy innego ,,drobiazgu" powodowało śmierć jednej z nich.

Złożyłem gazetę i odstawiłem ją.

To pewnie napisane tylko by przestraszyć ludzi. Lub konkurencja...
Pomyślałem i zaśmiałem się krótko. Ludzie posuną się do,aż takich czynów,by mieć to, co ,,im się należy". Sebastian po paru minutach ubrał mnie w dzisiejsze odzienie i zmierzyłem do gabinetu. Przeglądnąłem dokumenty,lecz myśli z treści z gazety przychodziły do mnie co chwilę. Odtrącałem je jednak wykonując pracę dalej.



Zastanawiała mnie przez długi czas postać owej kobiety. Minęło prawie dwa tygodnie odkąd czytałem fragment gazety. Zastanawiała mnie przez cały czas ta sprawa. Doszło w tym czasie do kolejnych morderstw,zaginięć osób,jak i zniknięcie lalki trzech nocy. Oczywiście dostałem również list od Królowej z prośbą,czy mógłbym zająć się dyskretnie sprawą. Oczywiście,zgodziłem się. Sebastian uprzedził nazajutrz pracownice sklepu,iż odwiedzę ich w kolejnych dniach. W dniu wizyty kobiety miały zmienić suknię z lalki. Nie wiem dlaczego,ale trochę ekscytowało mnie to. Do końca nie wiedziałem,dlaczego.


Na londyńskie ulicę wyruszyłem z Sebastianem o godzinie szóstej. Ludzie wracali do domu,zapalone latarnie przy chodnikach w odpowiednich odstępach dodawały uroku miastu. Zatrzymaliśmy się w głównych ulicach. Był to również dobry pretekst,bym pobył czas z kamerdynerem. Ludzie, pewnie od czasu zdarzeń,nie przechodzili często przez ulicę ze sklepem ,,żywego" manekina. Na samą myśl o tym chciało mi się śmiać. Spacerowałem z Sebastianem do godziny dwudziestej. Zawitaliśmy do sklepu pół godziny później. Gdy dotarliśmy do budynku,otworzyła nam drzwi młoda kobieta. Czarne ,jak węgiel włosy,blada cera i niebieskie oczy które przysłaniała delikatnie grzywka. Wpuściła nas do budynku Panowała w nim dziwna atmosfera. Ekspedientki chodziły ze spuszczonymi głowami,zamyślone wpadały na siebie co chwilę. Trzęsące się ich dłonie można było zauważyć bez większych trudności. Szczególnie w kobiecie,która nas wpuściła. Obserwowałem ją z uwagą. W końcu nadszedł czas na przebranie lalki. Usiadłem w kącie i obserwowałem z Sebastianem czynności kobiet. Starannie przygotowały wszystko,co było im potrzebne. Ściągnęły ,,starą" suknię i,gdy chciały nałożyć inną na kukłę,zatrzymałem je. Wstałem i podszedłem do lalki. Obszedłem go powoli i przyglądnąłem się z uwagą. Sebastian po chwili uczynił to samo. Faktycznie,widniały na niej pieprzyki i inne mniej ważne elementy jak na lalkę. Zaśmiałem się krótko i usiadłem ponownie na swym miejscu. Kobiety wróciły do pracy. Skończywszy pracę rozeszły się w swoje strony. Od pewnego momentu lecz,czarnowłosa zachowywała się dziwniej. Kasłała,brała zachłanniej powietrze. Po paru minutach padła na podłogę. Sebastian podszedł do niej i sprawdził jej stan.

- Nie żyje.

Usłyszawszy jego odpowiedź uniosłem delikatnie brew.
Przecież wszystko zrobiły... Cóż poszło nie tak...? Powiedziałem do siebie cicho. Po chwili podeszła szybkim krokiem do nas brunetka,trzymając w dłoniach welon. Wytłumaczyła nam,że Alis,nieżyjąca już czarnowłosa,miała zmienić kukle welon. Zacząłem się zastanawiać nad wszystkim. Bardzo mnie to ciekawiło. Postanowiłem poczekać z Sebastianem do rana. Kobiety rozeszły się do domów. Sebastian poszedł przygotować mi herbatę. W powietrzu zaczął znajdywać się nietypowy zapach,lecz przyjemny. Chciałem zlokalizować,skąd pochodzi lecz mi się nie udało. Po paru minutach nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Przetarłem je szybko. Kukła ruszyła się. Odwróciła w moją stronę i uśmiechnęła szeroko. Poczułem chwilę później chusteczkę przy moim nosie. Zacząłem się wiercić,lecz to nic nie dało. Silna,męska dłoń przytrzymała rzecz długo przy moim nosie i usnąłem.

(PRZENOSZONE NA DRUGIE KONTO) Kuroshitsuji || Nie zasługuję na Twoją miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz