Rozdział 3

873 65 29
                                    

Standardowo witam i zapraszam do czytania oraz komentowania :)

– Czy na pewno Sasuke nie może iść z nami?- wyjęczał Naruto, miał jeszcze malutką nadzieję, że nie będzie musiał się z nim rozstawać. Po takim dniu i nocy poślubnej, potrzebował bliskości swojego męża.

– Tłumaczyłem ci już, że nie. Na Górę Myōboku mają wstęp tylko nieliczne osoby. Do tego nie możemy przenosić na raz tylu istot. I tak wyświadczyłem ci przysługę, gdyż zamiast zaraz po weselu, wyruszamy teraz - odpowiedział zirytowany już Fukasaku. Tłumaczył mu to tyle razy, a do niego nadal nie docierało. Był zdecydowanie bardziej męczący od Jiraiyi.

— Twój mąż ci nie ucieknie, Naruto. Chyba że dojdzie do niego, z kim się związał - zaśmiał się Gamakichi.

– Żebyś ty zaraz nie musiał uciekać, zanim potraktuję cię Rasenganem! - warknął Uzumaki, na co Sasuke tylko przewrócił oczami. Nadal był jak dziecko. Każdemu dawał się łatwo prowokować.

– Naruto, jak tylko wrócisz, przyjdź do mnie zdać raport - odezwał się Kakashi. Mimo wcześniej godziny, on także odprowadził gości do głównej bramy razem z Piątą.

– I nie zdemoluj kolejnego miejsca. Nie chcemy pakować się w kolejne długi, aby pokrywać wasze wybryki!- dodała Tsunade.

Już ta parka dużo krwi napsuła im, jak i innym mieszkańcom. Obecny Hokage za bardzo im pobłażał. W końcu nic dziwnego. Cała trójka była dla niego jak jego własne dzieci.

– Nie masz się o co martwić babciu Tsunade!- roześmiał się Naruto.

Tym razem nie zamierzał niczego niszczyć, jak ostatnio podczas treningu z Uchihą, gdzie po pobliskim lesie, praktycznie nic nie zostało. Czasami za bardzo ich ponosiło.

– A tylko będzie inaczej, to zostanie z ciebie morka plama. Nawet mąż ci nie pomoże - parsknęła i walnęła lekko Naruto w ramię. Ustała obok Hatake, aby para młoda mogła się pożegnać.

Naruto złapał Sasuke za ręce i przyciągnął go do siebie, łącząc ich usta. Najchętniej rozebrałby go i zrobił powtórkę nocy poślubnej, ale tym razem on miałby dominować.

– Wrócę wieczorem, Draniu - uśmiechnął się lekko.

Naprawdę nie chciał go teraz zostawiać, mimo że miał wrócić tego samego dnia. Do cholery, powinni być teraz cały czas razem. Pogładził delikatnie kciukiem dłoń swojej miłości.

– Znając ciebie, pewnie się przedłuży, Młotku - prychnął i sam również się lekko uśmiechnął – Jak wrócisz, to od razu zaczniesz się pakować i jeszcze będziesz musiał posprzątać bałagan w domu. Nie odpuszczę ci tym razem.

– A tego nie jestem w stanie zagwarantować - puścił mu oczko. Sasuke pokręcił lekko głową – Co masz zamiar dziś robić? Może pożegnaj resztę go...- nie dał mu dokończył. Uchiha już miał coś do załatwienia. Nie planował niańczyć gości Naruto.

– Muszę udać się z Orochimaru do jego kryjówki. Mówił, że ma coś, co może mnie zainteresować.

Uzumaki otworzył szerzej oczy. Do Orochmiaru? Czego on chciał od Sasuke? Był zaproszony na ich ślub, owszem, ale to głównie z powodu babci Tsunade. Zdecydowanie ten pomysł mu się nie spodobał.

– Tylko uważaj na siebie, dobrze? - odpowiedział z wyraźną nutą zmartwienia w głosie.

Naruto delikatnie się niepokoił. Niby ten oślizgły wąż nie sprawiał już problemów i był pod stałą kontrolą kapitana Yamato, ale nadal było w nim coś takiego, co pozostawiało wiele do życzenia. 

Menma - SasuNaru Next GenerationsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz