Rozdział 2

1K 60 28
                                    

Witam i zapraszam do czytania! Komentarze mile widziane :)

– Ee..?- Naruto spojrzał na Fukasaku z szeroko otwartymi oczami.

Znowu jakiś proroczy sen? Myślał, że ta żaba już nie żyła, bo przecież ona miała z kilka tysięcy lat! On sam nie był w Kraju Ropuch od początku jego związku z Sasuke. Tryb Mędrca opanował do perfekcji, dlatego nie potrzebował treningu w tej kwestii. Wolał bardziej skupić się na treningach z Trybem Czakry Dziewięcioogoniastego. Ukochany nie oszczędzał go nawet w najmniejszym stopniu. Mogli trenować na poważnie tylko ze sobą. Nikt w Konosze, nawet w innych Wielkich Krajach Shinobi, nie posiadał takiej mocny, aby mógł się z nimi równać.

– A to nie może zaczekać? Miałem wybrać się po ślubie z Sas.. ał!- przerwał, kiedy Fukasaku po raz kolejny walnął go w głowę. Brakowało mu treningów z Naruto, więc chociaż w taki sposób mógł sobie powspominać.

– Nie może. To nie jest jakaś błaha przepowiednia - westchnął zrezygnowany.

Uzumaki chyba nic się nie zmienił. A miał małą nadzieję, że skoro przewyższył swojego mistrza, to może nie będzie od niego głupszy, jak to miało miejsce podczas treningu przed atakiem Paina na wioskę. Jednak dla niego to chyba nadal było za wcześnie.

– Ostatnia taka wizja miała miejsce, kiedy Gamamaru wyjawił ją naszemu małemu Jiraiyi. Tamta, jak dobrze wiesz, dotyczyła Zbawcy tego Świata - Naruto po tych słowach poczuł nieprzyjemny skurcz w brzuchu. Doskonale wiedział, jaka była to przepowiednia. Każde wspomnienie o Zboczonym Pustelniku wywoływało u niego taką reakcję.

Tęsknił za nim. Brakowało mu go bardziej, niż rodziców. W końcu to z Jiraiyą spędził kilka lat swojego życia. To on stał się dla niego rodziną. Bardzo chciał, aby to Zboczony Pustelnik wspierał go w najważniejszym dla niego dniu, jakim był ślub z Sasuke. Czuł, że gdyby go teraz widział, na pewno byłby dumny z tego, co osiągnął. No może poza tym, że nie poszedł w jego ślady i nie związał się z jakaś ponętną blondynką, ale dzięki temu on sam miałby większe szanse u kobiet.

– Doskonale o niej wiem, w końcu..- przerwał, przypominając sobie, jak dużo osób pokładało w nim nadzieję, aby zmienił świat shinobi. Do końca się nie poddawał. Przecież nazywał się Uzumaki Naruto i taką obrał drogę ninja.  - W końcu to ja byłem tym dzieckiem. Czyli znowu pojawi się jakieś zagrożenie?

– Nic więcej nie jestem w stanie ci powiedzieć. Wszystkiego dowiemy się na miejscu - Uzumaki przytaknął.

Odczuwał pewien niepokój. Co jeśli znowu pojawiłby się ktoś taki, jak Madara i próbowałby zawładnąć światem? Na samą myśl przełknął ślinę. Nie chciał znowu przez to przechodzić, nie chciał już nikogo stracić. Zwłaszcza,  że w tamtym momencie miał do stracenia znacznie więcej. 

***

– Naruto- kun.. wszystko w porządku?- usłyszał głos za swoich pleców. Odwrócił się i ujrzał Hinatę. Uśmiechała się, a na jej policzkach widoczne widniały lekkie rumieńce.

– O Hinata.. tak, tak. Wszystko jest dobrze! - Naruto odwzajemnił uśmiech. Przeniósł rękę i przejechał dłonią po swoim karku, jak miewał w zwyczaju robić.  - A dlaczego pytasz?

– Bo.. wszyscy tańczą, bawią się, a ty Naruto- kun stoisz ukryty tutaj. Nawet Sasuke- kun dał się namówić pani Tsunade do tańca. 

Dziewczyna cieszyła się szczęściem Naruto. Był jej przyjacielem, którego kochała od dziecka. Kiedy dowiedziała się o nich, jej świat legł w gruzach. Dzięki Kibie tak naprawdę mogła się po tym pozbierać. Pomagał młodej Księżniczce,  jak tylko mógł. Każdy widział, jak mu zależało na względach Hinaty.  W końcu i Hyuuga zaczęła coś więcej do niego czuć. Tym sposobem została narzeczoną Inuzuki, a za kilka miesięcy mieli brać ślub. Poczuła ostatecznie, że odnalazła swoje miejsce na Ziemi u jego boku. 

Menma - SasuNaru Next GenerationsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz