Rozdział 5

784 51 42
                                    

Witam, dziękuję za gwiazdki, komentarze i zapraszam! Dziś rozdział wyszedł wyjątkowo dłuższy :)

Sasuke szybko wyszedł na korytarz. To, co zobaczył, a raczej kogo, sprawiło, że poczuł niewyobrażalną złość. Naruto stał przed nim w podartym dresie i z zadrapaniami na twarzy. Co on do cholery tam robił?! Lepiej, aby miał dobre wytłumaczenie, chyba że wolałby spędzić tę noc na kanapie.

Posłał mu zabójcze spojrzenie, przez które każdy poczułby przeszywający dreszcz niepokoju, ale na Uzumakiego to nie działało. Był do tego po prostu przyzwyczajony.

– O już jesteś Draniu. Myślałem, że wrócisz później. - Naruto niepewnie się zaśmiał i przejechał dłonią po swoim karku.

Wiedział, że Sasuke musiał być na niego wściekły. W końcu rano wyruszali, a on dopiero się zjawił. Jeszcze w nie za dobrym stanie.

Podszedł bliżej do swojego męża i chciał złożyć na jego ustach pocałunek, na co ten od razu go odepchnął. – Nie ma żadnych buziaków, póki nie wrócisz spod prysznica. - warknął, po czym kontynuował wylewanie swojej złości. – Jesteś cały upaćkany i chyba wolę nie wiedzieć czym. Masz 10 minut, lepiej umyj się porządnie. - Naruto chciał to jakoś skomentować, ale nie został dopuszczony do głosu. - Jak wyjdziesz, to opatrzę ci te rany. - po tych słowach Uchiha udał się do kuchni. Uzumaki westchnął.

– Jeszcze tam stoisz Młotku? Zostało ci 9 minut. Na twoim miejscu nie marnowałbym czasu!- wykrzyczał, wstawiając wodę na herbatę.

Co prawda Uzumaki nie zasłużył na to, aby w ogóle coś dziś przy nim robić, jednak Sasuke wyjątkowo się na nad nim zlitował. Nadal się gniewał, mimo to nie chciał skazać go na śmierć głodową. Dlatego zabrał się za przygotowanie kolacji.

Naruto zacisnął pięść i miał już ochotę mu się odgryźć, ale zrezygnował. Ściągnął sandały, które zostawił na wycieraczce. Udał się do łazienki. Zrzucił z siebie resztę ubrań, a następnie włożył je do kosza na pranie. Na szczęście miał w szafie jeszcze kilka wypranych. Teraz powinien być wdzięczny Sasuke za to, że tak dbał o wszystko. Znając jego, na pewno nie miałyby co na siebie założyć następnego dnia, bo wszystko czekałoby tak długo, aż samo by się wyprało.

Kiedy Naruto wyszedł z łazienki, poczuł przyjemny zapach roznoszący się po całym domu. Od razu popędził do kuchni, gdzie zastał męża nalewającego herbatę do kubków. Na stole czekała już kolacja. Uchiha zdążył wszystko przygotować, bo Naruto spędził więcej czasu w łazience, niż zakładał.

Z jednej strony było to mu na rękę, bo nie musiał znosić pałętania się męża i podjadania produktów, z których miało powstać danie.

– Ooo, postarałeś się, Draniu. - uśmiechnął się szeroko i usiadł przy stole. Nie zdążył nawet wziąć pałeczek, gdyż Sasuke przesunął jego krzesło w swoją stronę.

– Najpierw opatrzę ci te zadrapania. - westchnął i z szafki wyciągnął zestaw medyczny, który dostał już jakiś czas temu od Sakury. W końcu mogło mu się to na coś przydać. – Co ty tam robiłeś, że skończyłeś w takim stanie? Myślałem, że Uzumaki Naruto nie daje się tak łatwo pokonać. - prychnął i podszedł do niego. Z saszetki wyciągnął plastry oraz wodę do przemywania zadrapań.

– Nie dałem się pokonać! Ciężko trenowałem razem z Fukasaku. - skrzyżował ręce na piersi, robiąc naburmuszą minę. – Do tego nie nazywam się już tylko Uzumaki, zapomniałeś, że od wczoraj jestem również Uchihą?

Sasuke pokręcił głową i nalał trochę wody na wacik, uśmiechnął się lekko – To miałeś tam trenować, czy wysłuchać przepowiedni, hm? - przyłożył gazę w miejsce rany.

Menma - SasuNaru Next GenerationsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz