Przepraszam, że tak długo musieliście czekać. Coś mi się psuje z moim laptopem, więc teraz pisze na siostry. I mam nadzieje, że nie dodałam za dużo imion jak na jeden rozdział... w sumie o większości mówiłam już w prologu, ale to było dawno... Tak więc tadam:
Odkąd to wszystko się stało minął ponad rok.
Zostałam uprowadzona, on mi groził i przez jakiś czas trzymał pod zamkiem. Na początku szczerze go nienawidziłam, miałam ochotę wyrwać mu pistolet i bez wahania do niego strzelić. Ale gdy go poznałam.. gdy tylko usłyszałam ten jego zaraźliwy śmiech, gdy poczułam smak jego ust i spojrzałam w te jego głębokie niebieskie oczy… zakochałam się.
Ktoś powie, że to tylko syndrom sztokholmski. Może ma rację, może to minie. Ale jednego byłam pewna- kochałam go t e r a z , nie wiedziałam co będzie za rok i nawet nie chciałam się nad tym zastanawiać. Przy nim żyłam teraźniejszością.
Tylko jedna rzecz nie dawała mi spokoju…
- Chce wiedzieć co się wtedy stało- powiedziałam. Właśnie siedzieliśmy przy kominku na podłodze w salonie u mnie w domu, nikogo oprócz nas tu nie było. Byliśmy sami w ostatni listopadowy wieczór. I co robiliśmy? Rysowaliśmy siebie. On mnie, ja jego. Często tak robiliśmy. To zawsze wychodziło zabawnie. Śmieliśmy się cały czas i rozmawialiśmy.
Zawsze gdy pytałam Nicka jak znalazłam się w domu po tym ,,incydencie” on odpowiadał, że mam zmienić temat, bo im mniej wiem tym lepiej.
Spojrzał na mnie poważny, ale widziałam też w jego oczach zmęczenie. Nikomu nie powiedział co się właściwie wtedy stało. Nikomu. Nawet mnie. Trzymał to cały czas w sobie. Ale oboje wiedzieliśmy, że za sekrety będzie trzeba kiedyś zapłacić.
- Jane… Proszę- szepnął. Wiedziałam, że nie będzie chciał mi powiedzieć, ale to jeszcze bardziej mnie ciekawiło. Co takiego się stało, że on nie chce tego wspominać?
Ale w sumie to byłam mu wdzięczna, że nie powiedział mi jakiejś fałszywej historii żebym dała mu spokój… a może na to nie wpadł?
Westchnęłam zrezygnowana i spojrzałam ukradkiem na jego rysunek. Jak zwykle wykonany czarnym długopisem. Przedstawiał dziewczynę z długimi jasnymi falami, zmarszczonymi brwiami i podgryzioną wargą- cała ja.
- Chris dalej chce ci popalić?- zapytałam odrywając wzrok od rysunku. Niedawno wymusiłam Nicka i dowiedziałam się, że ten gość, który o mało mnie nie zabił nazywa się Chris.
- Jannie proszę nie zaczynaj tego tematu- warknął. Wkurzałam go i to bardzo. Ale musiałam to wiedzieć. Byłam w to zamieszana.
- Powiesz mi kiedyś?- dociekałam. Po jego minie wywnioskowałam, że zaskoczyło go moje pytanie. Siedział nieruchomo i patrzył mi w oczy. Po czym bez słowa wstał i poszedł do kuchni.
Przeczesałam włosy ręką i poszłam za nim.
- Odpowiesz?- warknęłam i oparłam się o ścianę w kuchni. Nie rozumiałam dlaczego nie chciał mi powiedzieć, o co chodziło. A może on…
- Nie ufasz mi?- zapytałam.
Pokręcił głową
- Jane! Daj spokój, dobra?- denerwował się. Właśnie w tym momencie zawsze zmieniałam temat. Ale tym razem nie zamierzałam odpuścić.
- Powiedz!- podniosłam głos. To też moja sprawa. Chciałam.. musiałam to wiedzieć!
- Chcesz wiedzieć?!- też krzyczał. Pierwszy raz tak podniósł głos. Wcisnęłam się w ścianę, a on szedł w moją stronę.

CZYTASZ
Uprowadzona
RomanceCo byś zrobiła, gdyby sexowny brunet nagle wparował do twojego samochodu i pod groźbą strzelenia ci między oczy wymagał od ciebie byś go pocałowała? W jednej chwili całe dotychczasowe życie szesnastoletniej Jane i jej wrodzony optymizm zostaje podd...