EPILOG

40.2K 1.7K 229
                                    

*3 lata później*

Wróciłam do mieszkania po długim dniu wykładów. To był mój ostatni rok studiów, dlatego przykładałam się do nauki i w kółko malowałam, by zdać egzaminy i nie skończyć jako nauczycielka plastyki, ale ktoś ważniejszy. Chciałam czegoś dokonać. Coś zmienić. Zrobić coś wielkiego. To była moja wizja. Nie miałam jeszcze pomysłu czego dokonam, ale dążyłam do tego.
Zamknęłam za sobą drzwi, odłożyłam ciężką teczkę z pracami i weszłam do środka dużego pokoju. Panowała tu ciemność, a byłam pewna, że Nick mówił mi, że tu będzie.
Mieszkaliśmy razem już dwa lata. Harry zamieszkał z Alexem, a ja z Nickiem. Tak się zamieniliśmy.
Powoli weszłam do kuchni. O dziwo na, blacie nie było żadnych śladów czyjejś egzystencji. Nick musiał posprzątać. Dziwne, to nie w jego stylu.
W całym mieszkaniu było ciemno, przez co w tej jednej chwili przypomniały mi się wszystkie sceny z horrorów, które kiedykolwiek oglądałam. Już chciałam zapalić światło, ale zauważyłam jakiś ruch kątem oka. Spojrzałam w tamtą stronę, ale nikogo nie zobaczyłam. Serce mi przyśpieszyło.
Nagle ktoś złapał mnie od tyłu i zasłonił ręką usta. Zaczęłam mu się wyrywać i piszczeć. Próbowałam przypomnieć sobie chwyty z samoobrony dla kobiet, na którą chodziłam, ale niczego nie wymyśliłam.
Nagle usłyszałam śmiech.
Bardzo dobrze mi znany śmiech.
Nick.
Co za pieprzony świr.
-Jannie, kiedy ty się nauczysz bić? - zapytał mój chłopak i mnie puścił. Z mocno bijącym sercem odwróciłam się w jego stronę by móc na niego spojrzeć.
Nie wierzę, że znów dałam mu się nabrać!
-Jesteś idiotą - uderzyłam go w rękę - I umiem się bić! - oznajmiłam zawiązując ręce na piersiach i oparłam się o ścianę, bo nie bardzo wiedziałam co ze sobą zrobić.
Chłopak kompletnie zignorował moją obelgę, zapalił światło w kuchni i spojrzał na mnie wymownie.
-Doprawdy? - podszedł do mnie bliżej.- To co zrobisz, jeśli... - przywarł mną mocno do ściany, złapał za nadgarstki i oparł je po bokach.
-Nick.. - Warknęłam powstrzymując nerwowy chichot. Czułam taką głupią bezsilność, wiedziałam, że on jest ode mnie silniejszy i tak łatwo się mu nie wyrwę i byłam też zmęczona po całym dniu nauki, a on jeszcze chciał się ze mną bić.
-Puść mnie- poprosiłam. Nie miałam ochoty się z nim szarpać.
-Spróbuj się uwolnić- powiedział z tym swoim głupim uśmiechem ściskając mnie lekko za nadgarstki.
W Greya się bawisz!? - pomyślałam i nagle wpadłam na niezły pomysł.
Uwiodę go.
-Jestem bardzo zmęczona - powiedziałam szeptem i westchnęłam donośnie jak idiotka patrząc mu w oczy.
Uniósł pytająco brwi, więc postanowiłam kontynuować.
- Nick- jęknęłam znudzonym głosem rodem z sex fonu i pocałowałam go powoli i delikatnie przygryzając jego wargę. - Daj mi spokój- wyszeptałam w jego usta. Czułam jego przyśpieszony oddech na sobie.
Teraz byłam pewna, że mu stanął.
Poczułam jak rozluźnia uścisk i nie czekając aż całkowicie mnie puści zaczęłam mu się wyrywać.
I tu popełniłam błąd.
-O ty cwaniaro- uśmiechnął się chytrze i już znów chciał mnie obezwładnić, ale było za późno. Wyrwałam z uścisku prawą rękę i uderzyłam go w twarz.
Zrobiłam to delikatnie, ale jednak. A w ogóle to on zaczął. Skoro chciał się bić, to miał za swoje.
Mimo to już po chwili znów mnie trzymał. Wyrywałam się mu, ale to nic nie dawało.
Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Spojrzeliśmy na siebie zdziwieni.
-Pizza- mruknął pod nosem i mnie puścił. Jeszcze tylko wysłałam mu zadziorny uśmiech mówiący ,,przegrałeś dupku'' i usiadłam na blacie czekając na pizze. Musiał ją wcześniej zamówić... Szkoda, że mi o tym nie powiedział, bo dałabym mu moją kartę i mielibyśmy zniżkę studencką.
Z nudów rozejrzałam się po kuchni. Było tu... Czysto. Za czysto. Hmm dziwne.
Po długiej chwili przyniósł wielkie i ciepłe pudło z jedzeniem i postawił je na kuchence, bo ja zajęłam blat.
-To na czym skończyliśmy? - zapytał chowając coś długiego.. Chyba mazak do szafki na kubki.. I odwrócił się do mnie. Na twarzy miał bezczelny uśmiech, ale w oczach widziałam zdenerwowanie.
-Na tym- wskazałam pizze i zeskoczyłam z blatu by wziąć kawałek.
-Czekaj- nagle zagrodził mi drogę. Spojrzałam na niego i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam, że on był... Przerażony.
-Dobrze się czujesz? - zapytałam wymijając go i sięgnęłam do pudełka. Byłam bardzo głodna.
Nie odpowiedział. Otworzyłam ciepły karton i oprócz mojej ulubionej pepperoni ujrzałam napis na górnej części pudełka.
,,Wyjdziesz za mnie?''
Zdziwiona spojrzałam na Nicka. Miał ręce w kieszeni, strach wymalowany na twarzy i lekki uśmiech ze zdenerwowania. To nie mógł być żart.
-Jesteśmy razem już bardzo długo- zaczął, a ja nie mogłam się ruszyć ze zdziwienia. - I pomyślałem, że skoro mam przy sobie tą jedyną nie mogę dać jej odejść. - tu nie wierzę... klęknął. - Tak więc Jane Alison wyjdziesz za mnie? - wyjął z kieszeni pierścionek i spojrzał na mnie pytająco.
Nie musiałam się długo zastanawiać, miałam tylko jedną, jedyną myśl w głowie. A brzmiała ona ,,TAK''.
Pokiwałam twierząco głową, bo nie dałam rady nic powiedzieć. Miałam milion myśli na raz. Chłopak odetchnął, wstał, włożył mały pierścionek na mój palec i mnie pocałował. Objęłam rękami jego kark i oddałam pocałunek. Smakował słodką kawą.
-Tylko musisz wiedzieć, że ja ci nie będę robić śniadania. - odsunęłam się od niego- Czasami ci zrobię, ale nie myśl, że będę kurą domową. Ja taka nie jestem.
Ku mojemu zdziwieniu zaśmiał się.
-Przecież wiem.- tu przyciągnął mnie do siebie i zamknął w swoich ramionach.- Prędzej ja zrobię jadalne śniadanie niż ty. -powiedział opierając podbrudek o czubek mojej głowy.
Odepchnęłam go.
-Ejj mi też czasami wyjdzie coś dobrego! - broniłam się.
Pokręcił głową z uśmiechem niedowierzając.
-Jannie, kocham cię, ale nie potrafisz gotować. - oznajmił jakby to było coś oczywistego. Kurczę, jest aż tak źle? Huh
Zawiązałam ręce na piersiach.
-Mi moja dobrze przysmażona jajecznica smakowała!
-Ona byla czarna.
Przewróciłam oczami.
-Nie znasz się- mruknęłam i podeszłam do pudełka po pizze.

UprowadzonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz