heyyy miśki. O to nowy rozdział. Przepraszam, że tak długo zwlekałam i mam nadzieje że nie wyszedł nudny, bo pisałam go trochę w pośpiechu. I dzieki za wszystkie miłe komentarze i za gwiazdki- naprawdę baaaardzo mnie motywują do pisania następnych rozdziałów :D
- Pamiętasz o jutrzejszej bitwie na śnieżki?- zapytałam Nicka przekartkowując lekturę do szkoły. Od miesięcy na to czekałam. W końcu śnieg! Nie mogłam się doczekać jutra. Musiałam tylko przeżyć piątkowe lekcje i dokładnie o 16:00 spotykaliśmy się wszyscy w parku na jedyną w swoim rodzaju bitwę na śnieżki!
- Jak mógłbym zapomnieć, cały czas o tym mówisz- odpowiedział. Rozmawiałam z nim przez telefon, mówiłam mu o bitwie już czwarty raz w tym tygodniu.. A może piąty…
Cóż w każdym razie wiedział, że jest ona dla mnie bardzo ważna.
- Kto jeszcze będzie?- zapytał. Usłyszałam ze słuchawki, że ogląda mecz. Zaśmiałam się w duchu. Ten facet albo je, albo rysuje, albo ogląda telewizję.
- Zoe, Lucy, Ty- zaśmiałam się. Miałam wieczorną głupawkę, którą Nick teraz musiał znosić.
- I ja!- usłyszałam ze słuchawki głos Alex 'a. Pewnie razem oglądali piłkę nożną. Tylko, jak on mnie usłyszał, skoro rozmawiam z Nickiem?
- Ej masz mnie na głośniku?!- oburzyłam się, bo przed chwilą mówiłam mu tak głupie rzeczy, że gdyby ktoś mnie wtedy nagrał i zobaczyłabym ten filmik spaliłabym się ze wstydu. Często wieczorami mi odwalało i mówiłam wszystko, co tylko wpadło mi na język.
Usłyszałam ze słuchawki ich śmiechy.
Jak dzieci.
Katem oka spojrzałam na książki do szkoły. Westchnęłam zrezygnowana. Miałam jeszcze masę lekcji.
- Dobra muszę kończyć- mruknęłam.
- Szkoła?- zapytał.
- Już niedługo- odparłam przypominając sobie, że za niecałe dwa tygodnie święta.
Następnego dnia lekcje dość szybko mijały. W końcu piątek- najluźniejszy dzień w tygodniu. Ubrałam się ciepło, bo od razu po szkole spotykałam się z przyjaciółmi.
Spojrzałam na szkolny zegar, który klasycznie wisiał na środku Sali tuż obok krzyża i godła polski. Za pięć minut koniec ósmej, czyli ostatniej lekcji. Na moich ustach pojawił się uśmiech.
Cicho zaczęłam się pakować, żeby zdążyć na autobus, który odjeżdżał 10 minut tuż po końcu lekcji. Więc musiałam się śpieszyć, żeby być wcześniej. Gdy podniosłam zeszyt, by go schować do torby, wypadła z niego jakaś kartka. Zdziwiona podniosłam ją z ziemi i zobaczyłam schludnie napisane:
,,Jannie, czekam na ciebie pod szkołą”
Uśmiechnęłam się. To od Nicka, tylko on mnie tak nazywa.
I rzeczywiście gdy już zadzwonił długo wyczekiwany przeze mnie dzwonek, ubrałam się najszybciej jak potrafiłam, wybiegłam ze szkoły i pierwsze, co zauważyłam, to czarny Jeep mojego chłopaka stojący na pustym parkingu. O tej porze nie było dużo osób, prawie nikt nie kończył po ósmej lekcji, tylko albo wcześniej albo dużo później, bo zostawał na fakultety.
Biegnąc omal się nie poślizgnęłam na lodzie, więc trochę zwolniłam.
W końcu weszłam do jego ciepłego samochodu.
- Cześć- uśmiechnęłam się i pocałowałam Nicka w polik. Jak zwykle miał kilkudniowy zarost.
- Tak się ze mną witasz?- zapytał z uśmiechem i wziął mnie pod podbródek.
CZYTASZ
Uprowadzona
RomanceCo byś zrobiła, gdyby sexowny brunet nagle wparował do twojego samochodu i pod groźbą strzelenia ci między oczy wymagał od ciebie byś go pocałowała? W jednej chwili całe dotychczasowe życie szesnastoletniej Jane i jej wrodzony optymizm zostaje podd...
