Rozdział XIV

987 58 3
                                    

Lauren Pov
Pędziłam przez miasto jak najszybciej się da. Normami opowiadała trochę o tym chłopaku. Jak coś zrobi Camz to przysięgam zabije go. Z piskiem opon podjeżdżam pod dom i wszystkie wręcz wyskakujemy z pojazdu. Biegniemy do mieszkania Camili a z wewnątrz słychać już jakieś krzyki. Ally otwiera drzwi z buta i wchodzi pierwsza a my za nią. Matthew bo tak nazywa się chłopak stoi przy brunetce z szałem w oczach. Słysząc hałas skupia się na nas a ja czuję się jak na powtórce z rozrywki. Zanim zdąży coś powiedzieć łapie go za koszulkę i uderzam jego twarzą o podłogę łamiąc mu prawdopodobnie nos. Razem z Dinah łapiemy go za ręce i wyciągamy z domu przy akompaniamencie jego przekleństw.
Wracamy do domu a Ally stoi już przy czekoladowookiej tuląc ją do siebie.
- Przepraszam was - cichy szept wydobywa się z ust Camili - I dziękuję Ci Lauren ponownie wiesz, że nie musiałaś.
- Wiem, ale obiecałam sobie dbać o ciebie - spuściłam wzrok na podłogę, wzięłam głęboki wdech - czas na mnie, trzymajcie się. Miałam nadzieję, że ktoś mnie zatrzyma a szczególnie ta jedna osoba. Tak się jednak nie stało. Wsiadłam do auta i ruszyłam do najbliższego marketu po alkohol. Wzięłam 3 butelki wina i 2 butelki whisky, jakieś napoje oraz kilka piw. Pozbyłam się "mojej dziewczyny" z mieszkania i pozwoliłam sobie na rozmowę z przyjaciółką przed kompletnym upiciem się. No to imprezę czas zacząć krzyknęłam otwierając piwo. Nie hamując się przed niczym wlewałam w siebie procenty. Starałam się zapomnieć wszystko co związane było z krótką znajomością z najpiękniejszą dziewczyną na świecie. Nie wiedząc nawet kiedy, zasnęłam z myślą o jej oczach i procentami we krwi.
Usłyszałam dzwonek do drzwi, zwlekłam się z niewygodnej kanapy potykając się o puszki i butelki. Z ciężką głową jak i żołądkiem ruszyłam by otworzyć bo ktoś nie przestawał dzwonić. Kiedy je otworzyłam nie spodziewałam się tej osoby po drugiej stronie.
- Cześć Camila - wypowiedziałam to zdanie z trudem, przymykając oczy na wpadające do mieszkania promienie słoneczne.
- Mogę wejść? Chcę porozmawiać - jej prześliczne tęczówki skierowały się prosto w moje.
- Jasne tylko powiedz mi dlaczego przychodzisz z samego rana - gdy to powiedziałam ona weszła do mieszkania zamykając drzwi i zaczęła się śmiać. Spojrzałam na nią a ona pokazała mi godzinę w telefonie. Fuck jest 14 dodatkowo zaprosiłam ją do meliny. Otworzyłam szeroko oczy przypominając sobie syf jaki utworzył się po wczorajszym wieczorze. Chciałam coś powiedzieć, ale było za późno. Camz rozglądała się po salonie z szokiem na twarzy.
- Widzę udany wieczór z dziewczyną - po wypowiedzeniu tych słów ujrzałam na jej twarzy ból.
- To wszystko wypiłam sama,usiądź sobie ja posprzątam, zjem śniadanie i pogadamy. Chcesz coś do picia - zamiast mi odpowiedzieć poszła do kuchni. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam sprzątać. Po ogarnięciu siebie i salonu ruszyłam do kuchni. A w niej zastałam Camz przy stole z tostami i kawą.
- Zapraszam i smacznego - posłała mi jeden z najpiękniejszych uśmiechów a ja czułam jak mięknną mi kolana.
- Dziękuję i wzajemnie - napiłam się kawy - to o czym chciałaś pogadać?.

Uratowałaś MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz