Rozdział X

132 11 1
                                    

          Misaki z westchnieniem padła na murek szkolny obok Shu i zrezygnowana opuściła głowę. Przeszukali dosłownie każdą klasę, przepytali każdego, kto mógł coś wiedzieć, jednak jedyne co osiągnęli, to stracili nadzieję. Blondyn spojrzał na nią lekko zdziwiony. 

- Czemu aż tak się przejmujesz, że zniknęła?

          Na jego słowa dziewczyna aż drgnęła. Laito rzucił ciche "no i znowu...", po czym z rozbawieniem obserwował swoją rozsierdzoną partnerkę. 

- Raczej czemu ciebie to nie obchodzi?! Myślałam, że się dogadujecie i układa wam się całkiem dobrze, a teraz ona zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach, a ty siedzisz tu tak spokojnie, a ją mogą torturować! - Ofuknęła go przy tym groźnie.

          Shu potarł dłonią tył głowy i lekko przymknął oczy. Od tego wszystkiego powoli dostawał migreny. Zmierzył brunetkę nieprzychylnym wzrokiem, jednak - ku jego niezadowoleniu - Misaki nawet nie drgnęła. Niechętnie wstał z murku i ponownie skierował się w stronę szkoły.

- Wracajcie do domu - polecił, oglądając się przez ramię. - Muszę coś jeszcze sprawdzić. 

          Już w rezydencji białowłosy miarowym krokiem przemierzał korytarze, szukając starszego brata

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

          Już w rezydencji białowłosy miarowym krokiem przemierzał korytarze, szukając starszego brata. W przeciwieństwie do reszty baranów zdawał sobie sprawę, że Shu martwi się bardziej, niż to okazuje. Sprawdził już dużą część domu, lecz wszystkie normalne miejsca drzemki okazały się puste. To oznaczało tylko jedno. Shu ponownie udał się do swojej samotni ostatecznej. Subaru zmarszczył brwi i zacisnął pięść, starając się pohamować odruch uderzenia czegoś. Reiji znowu zrobiłby mu długi i nudny wykład na temat łatania ścian. Taak... tego zdecydowanie wolał uniknąć. 

          Opuścił rezydencję i przez ogród skierował się w stronę pobliskiego cmentarza. Do kaplicy nikt nie zaglądał. Osoby tam pochowane zostały zapomniane już dawno temu. To tam najczęściej przesiadywał Shu, gdy nie chciał, żeby mu przeszkadzano. Białe obcasy wydawały się robić dużo więcej hałasu niż normalnie, gdy Subaru wchodził po kamiennych stopniach. Miał tylko nadzieję, że blondyn - w przypływie upierdliwości - nie postanowi się gdzieś przeteleportować. 

          Gdy białowłosy wszedł do kaplicy, Shu nie poruszył się nawet o milimetr. Nie wykonał żadnego ruchu, który zdradzałby, że jest świadomy obecności młodszego brata. Subaru oparł się o ścianę przy wejściu i czekał. Gdy po pięciu minutach dalej nic się nie wydarzyło, postanowił przemówić samemu.

- Powiesz mi, gdzie wtedy poszedłeś, czego się dowiedziałeś i jaką bzdurę planujesz zrobić jutro?

          Kącik ust blondyna drgnął nieznacznie. Więc jednak nie był tak ślepy jak reszta, co? Upierdliwy... ale i tak najmniej z nich wszystkich.

- Poszedłem na dach. Popytałem wcześniej ludzi i okazało się, że ktoś widział, jak Mariko idzie na dach z Yumi w czasie przerwy. Później Yumi normalnie wróciła na angielski, a Mariko już nie widzieli. Sprawdziłem w kartotece. Yumi chodzi z Mariko jedynie na angielski. Do szkoły przeniosła się niedawno, razem z dwójką innych uczniów - podobno z wymiany. Jeśli się nie mylę, to oni za tym stoją. Chociaż wolałbym się mylić. Wszystko staje się dziesięć razy bardziej upierdliwe, gdy ten duet wchodzi na scenę.

Wake me up ~ Shu x MarikoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz