Rozdział II

239 16 14
                                    

          Mariko zacisnęła kurczowo oczy, czując w gardle narastającą gulę. Nigdy w życiu nie przypuszczała, że można doświadczyć aż tak paraliżującego strachu. Ogarniające ją przerażenie, doszczętnie odebrało jej zdolności ruchu. W normalnych okolicznościach najpewniej miotałaby się i krzyczała ile sił w płucach, jednak teraz mogła tylko bezczynnie leżeć i czekać na ciąg dalszy. Skrycie modliła się do ducha jej ojca, żeby ten zesłał jej z nieba jakąś odsiecz. W końcu zawsze czuła, że jest przy niej i się nią opiekuje. W ostatnich dniach jego obecność zdawała się nawet silniejsza.

          Shu z lubością wpatrywał się w jej gładką szyję. Miał dość myślenia o tym, jak może smakować jej krew, postanowił jej skosztować. Pochylił się nad nią i przejechał kłami, szukając miejsca, gdzie dostęp do tętnicy będzie najlepszy. 

- Będzie lepiej, jeśli powstrzymasz się przez chwilę.

- Reiji... Nie widzisz, że jestem zajęty?

          Mariko była z początku tak otumaniona, że nie zarejestrowała Reiji'ego, który pojawił się w pokoju z jej mundurkiem w dłoni.

- Jeśli teraz wypijesz jej krew, w szkole straci przytomność, co przysporzy nam o wiele więcej problemów.

- Tsk...

- Chociaż z tego co widzę, już ją odurzyłeś. Jak silnego zaklęcia użyłeś? 

          Czarnowłosy przypatrywał się obecnej sytuacji z ogólnym niesmakiem. Oczywiste dla niego było, że Mariko znajduje się pod wpływem zaklęcia jego brata, które to miało ograniczyć jej wolę walki.

- Are? Przecież nic jeszcze nie zrobiłem. Nawet nie zacząłem myśleć, jakie i czy w ogóle zastosować zaklęcie. Przecież wiesz, że kiedy walczy, krew szybciej krąży i staje się smaczniejsza. 

- Przyjrzyj się jej. Jest na granicy utraty świadomości.

- Znowu? - Blondyn niechętnie obrzucił ją spojrzeniem. 

          Jedno musiał Reiji'emu przyznać. Doskonale odczytał obecny stan Mariko. Pomylił się co do jednej rzeczy. Shu nawet palcem nie kiwnął, żeby w jakikolwiek sposób zaburzać jej świadomość.

- Mniejsza z tym. Daj jej ten mundurek. Macie dziesięć minut. Później jedziemy do szkoły.

          Po tych słowach młodszy z rodzeństwa opuścił pokój, a Shu niechętnie usiadł na łóżku.

- To by było na tyle w kwestii posiłku... - sarknął z niezadowoleniem. - Oj. Wstawaj. Masz trzy minuty, żeby się przebrać. Inaczej Reiji złoi ci skórę, albo zostaniesz jego królikiem doświadczalnym.

          Jednak Mariko nie reagowała na jego głos, tylko leżała na plecach z szeroko rozwartymi oczyma. 

- Oj. Wstawaj. Jak teraz umrzesz na zawał serca, będą z tym same kłopoty...

          Blondyn chwycił ją za nadgarstek i zbadał puls. Tak. Definitywnie nie wybierała się jeszcze na tamten świat.

          Tajemnicą pozostaje, jakim cudem przywrócił jej świadomość. Wiadomo tylko, że - dosłownie w ostatniej chwili - stawili się w holu głównym. Reiji zmierzył ich bardzo nieprzystępnym spojrzeniem, po czym cała grupa udała się w stronę limuzyny.

 Reiji zmierzył ich bardzo nieprzystępnym spojrzeniem, po czym cała grupa udała się w stronę limuzyny

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Wake me up ~ Shu x MarikoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz