Rozdział V

212 17 19
                                    

          Od czasu pocałunku Mariko była lekko... skołowana. Ciągle nurtowały ją trzy pytania:
- Czemu kredens zawalił się akurat w tamtej chwili?
- Dlaczego Shu ją osłonił?
- Czemu ją później pocałował? 

          Ani los, ani żaden z braci nie kwapił się do odpowiedzenia na choćby jedno z nich. Dziewczyna była zmęczona utrzymującym się stanem niepewności i niedoinformowania, dlatego postanowiła podjąć pewne kroki... Już ona wyciśnie z nich prawdę.

          Pierwszą ofiarą Mariko został jej "narzeczony", który z posiadanego tytułu nie robił sobie absolutnie nic. 

- Shu, czy mogę cię o coś zapytać? - Zagadnęła, wyciągając mu z ucha jedną słuchawkę.

- Upierdliwa kobieta... Co tym razem? - Obdarzył ją niechętnym spojrzeniem. 

- Skąd wiedziałeś, że regał się zawali? Chwilę przed całym zdarzeniem słyszałam stłumione "Nie...!". 

- Eh... Jeśli już bardzo musisz wiedzieć, to czułem to. Nie tak, jak wy - śmiertelnicy - wyczuwacie potencjalne zagrożenie z użyciem instynktu samozachowawczego. Ja to dosłownie czułem. Na regale było zaklęcie, pułapka.

- Kto je rzucił? - Drążyła. 

- A jak myślisz? To chyba oczywiste. Przecież ten bachor zirytował się na obiedzie i musiał się jakoś zemścić. Swoją drogą uważaj na niego. Poprzednim razem mu się nie udało, ale to nie znaczy, że odpuścił. 

          Mariko miała mieszane uczucia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

          Mariko miała mieszane uczucia. Na początku swojego pobytu w tym upiornym domostwie nie czuła ogromnego strachu przed nikim. Shu dość rzadko pił jej krew, więc wszystko było w porządku... Aż do obiadu. Od czasu rozmowy z Shu panicznie wręcz bała się Reiji'ego i robiła - co tylko było w jej mocy - by wspomnianego wcześniej osobnika unikać. Co nie znaczy, że było to proste, jednak przez kilka dni udawało jej się osiągnąć sukces. 

          Dziewczyna uważnie rozejrzała się po korytarzu i nie zarejestrowawszy w nim czarnowłosego, wzięła swoją kolację i ruszyła do pokoju. 

- Mariko - usłyszała za plecami pewien głos. 

          Obróciła się z duszą na ramieniu i zobaczyła Reiji'ego stojącego kilka metrów za nią. Chłopak mierzył ją nieprzychylnym spojrzeniem. 

- Tak, Reiji-san? 

- Obserwując uważnie twoje zachowanie doszedłem do wniosku, że najwyższa pora nauczyć cię manier. Ten leń jak zwykle nic sam nie zrobi, więc uważam za swój obowiązek, odpowiednie zdyscyplinowanie cię.

- Słucham?! Co zrobiłam źle? - Mariko wiedziała, że to nie zapowiada się dobrze.

- Przez ciebie musiałem wymienić całą zastawę stołową na nową, bo przez swoją niezdarność stłukłaś całą porcelanę. Nie przeprosiłaś, nie okazałaś skruchy ani nie posprzątałaś po sobie. Chcesz mi powiedzieć, że to właściwe zachowanie?

Wake me up ~ Shu x MarikoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz