Rozdział XII

96 8 0
                                    

          Pokój - o ile można go w ogóle tak nazwać - w którym obudziła się Yumi zdecydowanie nie należał do przyjemnych. Było tam strasznie ciemno i wilgotno. Twarde podłoże odbierało każdy skrawek komfortu, a kraty na jednej ze ścian stanowczo potęgowały uczucie przerażenia. Wzięła głęboki oddech. Poniekąd wiedziała, że sama to na siebie ściągnęła - w końcu dobrowolnie współpracowała z Shin'em, ale przecież nie mogła zostawić go w tym samego.

          Problem polegał na tym, że teraz ona praktycznie została w tym sama, bo jej wybawcy jakoś nie spieszyło się szczególnie. Za to dwa razy odwiedził ją chłopak z fioletowymi włosami. Z początku tylko przyglądał się jej z zainteresowaniem, ale za drugim razem zapytał, czy da mu się napić krwi. Yumi stanowczo odmówiła. Swój błąd dostrzegła momentalnie w jego oczach i w zasadzie jedynie przybycie białowłosego chłopaka uratowało ją w tamtej chwili. 

          Shin od dobrych pięciu minut stał w lochu i zastanawiał się, czemu nie zdecydował się jeszcze zabić ich wszystkich

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

          Shin od dobrych pięciu minut stał w lochu i zastanawiał się, czemu nie zdecydował się jeszcze zabić ich wszystkich. Dzięki temu przynajmniej nie musiałby babrać się w tym wszystkim. Jedyną rzeczą przemawiającą przeciw realizacji tego planu był fakt, że przetrzymują Yumi, a on za jakieś - tu spojrzał na zegarek - trzy godziny ma im dostarczyć całego i zdrowego trupa. 

          Mężczyzna westchnął ciężko. Carla zdecydowanie stracił nad sobą panowanie. Czy ludzkie gardło powinno być tak dziwnie przekrzywione? Nie, to chyba nie było naturalne. A ta ręka wykręcona w stronę sufitu? Cholera, nie wyglądało to dobrze. 

          Oddanie jej swojej krwi już nie pomoże, bo nawet tego nie przełknie. Kuźwa... Nie miał wyboru. Albo ją zmieni, albo może się pożegnać z jakąkolwiek szansą na załatwienie tej sprawy pokojowo. 

          Shin podszedł do niej i przykucnął obok ciała. Podciągnął ją w górę i wbił kły w coś, co kiedyś było gardłem. 

- Powinnaś czuć się zaszczycona. W końcu zmienia cię Stwórca. Nędzny śmiertelnik... Naprawdę nie jesteś warta całego zachodu. 

          Wrota do rezydencji otworzyły się z hukiem i wściekłym krokiem wszedł przez nie Shin

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

          Wrota do rezydencji otworzyły się z hukiem i wściekłym krokiem wszedł przez nie Shin. Rudowłosy szybko rozejrzał się po otoczeniu i obrzucił stojącego naprzeciwko blondyna wzrokiem pełnym czystej pogardy. 

Wake me up ~ Shu x MarikoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz