Rozdział VIII

182 14 8
                                    

          Mariko szła szkolnym korytarzem i myślała nad tym, co wydarzyło się ostatnio między nią a Shu. Czy żałowała? A gdzie tam! Chętnie zrobiłaby to - i zrobi - ponownie. Nie zmienia to jednak faktu, że coś jej w obecnej sytuacji nie pasowało. Nie znała wampirów zbyt dobrze, dlatego nie miała żadnych dowodów, że z ich zachowaniem jest coś nie tak, ale pewien cichy głosik nie dawał jej spokoju. 

          Choćby reakcja Ayato, gdy chciała zejść na dół do pokoju gier. Rudzielec momentalnie zesztywniał i odciągnął ją od piwnic jedną z głupszych wymówek - mianowicie: zażądał Takoyaki. Jego szczęście, że jest wampirem, bo dziewczyna zdolnościami kulinarnymi nie grzeszy. 

          Mariko zastanawiała się, czy ten gamoń, który mógłby ją zabić bez zbędnego wysiłku, kiedykolwiek ułoży sobie to popaprane życie. Nie to, żeby była to jej sprawa, co to, to nie. Miała za dużo własnych problemów na głowie, żeby przejmować się życiem miłosnym tego kretyna. 

          Jednym z jej głównych zmartwień było zachowanie Shu. W momencie, gdy przybyła do rezydencji wampir zachowywał się jak skończona kupa lenistwa tonąca w depresji. Nie obchodziło go absolutnie nic i przejawy ludzkich - dobra, jakichkolwiek - odruchów zdarzały mu się na tyle rzadko, że niedoświadczony obserwator mógłby ich nie zauważyć. Jednak po jej omdleniu w pokoju gier Shu przeszedł cudowne przemienienie i zachowywał się jak ideał leniwego chłopaka. Coś jej tu mocno nie grało. Musiała tylko dowiedzieć się, co...

- Mariko-chan! Proszę, poczekaj!

          Za jej plecami rozległ się dziwnie znajomy głos. Mariko obróciła się i obrzuciła stojącą przed nią dziewczynę badawczym spojrzeniem. To była... Yuko? Nie... Yumi! Tak, Yumi Kobayashi - dziewczyna z jej klasy, a przynajmniej tak jej się wydawało. Prawdę powiedziawszy po tym, jak zrozumiała, że od Sakamakich i tak nie ucieknie, nie przywiązywała do swoich kolegów z klasy zbyt wielkie wagi. W końcu był to jej ostatni rok z nimi.

- Mariko-chan, tak się cieszę, że cię złapałam! Już myślałam, że nie zdążę na czas, a to dość pilna sprawa - Yumi uśmiechnęła się do niej nerwowo.

          Oho! Coś było na rzeczy. Kobayashi nerwowo przestępowała z nogi na nogę, co tylko utwierdziło Mariko w jej przekonaniu. 

- Stało się coś, Yumi-chan? Wyglądasz na poddenerwowaną.

- Nie, skąd! Wszystko w porządku... - Yumi uciekła wzrokiem w lewą stronę. - Chciałam tylko omówić z tobą jedną sprawę. Chodzi o to nowe zadanie z angielskiego. Wiesz, że niezbyt dobrze sobie z nim radzę. 

- Jasne, chętnie pomogę. Spotkamy się jutro po zajęciach w bibliotece?

- Nie! To znaczy... Mogłybyśmy usiąść nad tym dzisiaj?

- Przepraszam, ale jestem już spóźniona. Będę miała duże kłopoty, jeśli nie pojawię się na czas. Wiesz, że Reiji jest bardzo rygorystyczny.

          Yumi nerwowo przygryzła wargę, ale pokiwała twierdząco głową.

- Racja, przepraszam, że zajęłam ci tyle czasu. Możemy omówić to jutro podczas przerwy obiadowej na dachu?

- Zdajesz sobie sprawę, że będzie strasznie zimno, bo to środek nocy?

- W zimnie lepiej mi się myśli.

          Yumi założyła kosmyk włosów za ucho i spojrzała na nią błagalnie. Mariko skinęła głową i zmusiła się do uśmiechu. 

 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Wake me up ~ Shu x MarikoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz