1.20

4.1K 270 46
                                    

Z zażenowaniem podniósł wzrok na czarnowłosego.

Jego policzki spłonęły rumieńcem. Zielonooki wypuścił drżący oddech z pomiędzy spierzchniętych warg i niepewnie uniósł spojrzenie z kostki brukowej znajdującej się przed wyjściem z klatki schodowej, która teraz wydała mu się niesamowicie interesująca, wędrując spojrzeniem poprzez spodnie obcinające dobrze umięśnione nogi alfy ku koszuli starszego i w końcu na jego twarz aż stopniowo i bardzo, ale to bardzo powoli zrównał się z nim spojrzeniem. Pod wpływem zimnego i stanowczego spojrzenia przełożonego cały aż zadrżał. Nie wiedział co mężczyzna robi pod jego blokiem. Dlaczego tu przyjechał? Czemu wygląda jakby był zły? A może zmartwiony? Zielonki nie wiedział co zrobić. Chciał się odezwać, ale się bał. Brzuch zaczął go niemiłosiernie boleć. Całe podbrzusze pulsowało bólem tak okropnym jakby ktoś wbijał mu sztylet, albo raczej całą masę malutkich igieł. Cierpiał do tego stopnia, że nie był w stanie się podnieść. Na jego zmęczonej twarzy pojawił się grymas bólu co nie umknęło uwadze zmartwionej jego stanem alfy. Omega po raz kolejny poczuł silne dreszcze, a jego żołądek ponownie postanowił zwrócić swoją zawartość, mimo iż chłopak nic tego dnia nie jadł. Eren zacisnął mocno powieki próbując uspokoić swój żołądek. Czarnowłosy wciągnął do niego rękę w geście pomocy. Omega bez zastanowienia chwycił dłoń ukochanego i bez żadnego sprzeciwu pozwolił mu na przyciągnięcie go do umięśnionego ciała niższego

-Eren...- szepnął starszy zmartwiony i odgarnął przydługie kosmyki miękkich brązowych włosów chłopaka z szyi by po chwili zupełnie zbędnego namysłu wetknąć nos w załamanie jego szyi tuż pod gruczołem zapachowym. Głęboko odetchnął feromonami zielonookiego uspokajając się powoli. Ciężko dyszał nie wiedząc do końca czy to go jeszcze uspokaja czy już wzbudza w nim zgoła inne emocje - Twój zapach się zmienił...- stwierdził cicho jakby machinalnie. Nie pytał dlaczego. Nie znał się na omegach i ich cechach szczególnych z prostej przyczyny. Starał się ich unikać. Zawsze uważał, że z nimi są same problemy. Fakt faktem pracował z nimi i to było w porządku ale nie chciał pozwolić sobie na żadne głębsze relację. Aż do teraz. Skąd miał wiedzieć czy zapach Erena zmienił się bo wszedł w inną fazę cyklu czy może z jakiegoś innego równie abstrakcyjnego dla niego powodu.

-Levi...- jęknął nie do końca wiedząc co ma robić i jak się zachować. Oparł czoło o ramię alfy i westchnął czując jak świat przed jego oczami zaczyna wirować- Właśnie miałem jechać do pracy...niczym się nie martw. Już więcej nie zawale tak moich obowiązków...- szepnął tłumacząc się samemu nie wiedząc dlaczego to robi. Przecież Levi od niego nie wymagał żadnych tłumaczeń. Nawet nie powiedział po co przyjechał

-Eren nie jestem tu dlatego- westchnął ciężko czując że młodszy znowu zachowuje się jakby był najgorszym złem. Nie rozumiał dlaczego omega często robi takie rzeczy. Czy prawnik jeszcze nie wystarczająco udowodnij mu jak go kocha? Czyżby Eren nadal myślał, że zależy mu tylko i wyłącznie na przyjemnościach, a nie na nim samym? To że Levi jest od niego starszy, a Eren to jego pracownik nie znaczy, że po tym wszystkim starszy będzie umiem traktować go jak zwykłego aplikanta. Przecież gdyby tak było nie martwił by się przez praktycznie całą noc. Jakby nie było między nimi jest więź, której sami jeszcze nie są w stanie pojąć, a mimo to nie ma wątpliwości, że jest ona prawdziwą szczerą i nienaturalnie silna jak na ludzi, którzy znają się niecałe pół roku. Zielonooki zachwiał się mocniej opierając się o starszego na co ten zareagował instynktownie obejmując go w pasie- Źle się czujesz?- mruknął cały w barwach gdy w ramach odpowiedzi otrzymał tylko i wyłącznie powolne niemalże niewidoczne kiwnięcie głowy, którego gdyby nie oo żuk to najpewniej by nie zauważył

-Le...vi...w kieszeni...płaszcza są klucze...weź mnie do domu - jęknął cichym przygaszonym tonem bojąc się otworzyć usta szerzej. Nudności nie zelżały ani na moment przez co jego samopoczucie tylko bardziej się pogarszało. Mimo to na jego usta wpłynął delikatny uśmiech, a policzki zaróżowiły się lekko gdy czarnowłosy mocno złapał go w pasie i wyjął klucze z kieszeni jego płaszcza. Powoli stawiając małe kroczki ruszyli razem do drzwi klatki schodowej. Kilkoma sprawnymi ruchami niższy otworzył drzwi i podszedł z nim do schodów. Eren powoli podniósł nogę czując przeżywający go ból. Przy każdym ruchu krzywił się cierpiętniczo. W takich chwilach dziękował wszystkim bogom za to, że mieszka stosunkowo nisko nie ma zbyt wielu stopni do pokonania. Z każdym krokiem czuł jak bardziej traci siły i panowanie nad swoim ciałem. To była tylko kwestia czasu aż zemdleje. Cieszył się, że Levi jest blisko aby w razie czego mu pomóc, a jednocześnie czuł się zażenowany tym, że ukochany widzi go w takim stanie.

-Jeszcze tylko parę stopni Ereś. Damy sobie radę - z otępienia wyrwał go delikatny melodyjny i uspokajający go głos alfy. Po chwili byli już przed drzwiami mieszkania chłopaka. Powoli weszli do środka i od razu skierowali się do sypialni omegi. Dzięki bogom mieszkanie było małe przez co wszędzie było blisko. Starszy położył wyższego na łóżku po czym zdjął jego krawat i rozpiął kilka pierwszych guzików koszuli, aby Eren nie udusił się gdyby usnął w co szczerze oboje wątpili. Zielonooki jęknął z bólu i mocno chwycił dłoń ukochanego.

Rozdział nie sprawdzany. Jak zwykle mam nadzieję, że się podobało. Może poprawie błędy jutro a jak na razie. Dobranoc i do następnego

Biuro |ereri/riren omegaverse| [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz