1.28

3.5K 234 11
                                    

Alfa prychnął i zatrzymał samochód przed blokiem ukochanego po czym wziął śpiącego omegę na ręce i zaniósł do mieszkania gdzie już czekała wściekła beta.

Mikasa przeklinając w myślach alfę swojego przyjaciela spojrzała na śpiącą twarz omegi leżącego w ramionach czarnowłosego. Mężczyźni stali w holu tuż przed kobietą przyodziną w niebieski fartuszek. Zniesmaczona widokiem Ackermana w jej mieszkaniu skrzyżowała ręce na piersi i zmierzyła ich wzrokiem. Ciężko westchnęła widząc lekki uśmiech na ustach przyjaciela

- Zanieś go do pokoju- warknęła przyciszonym tonem, aby nie wyrwać zielonookiego ze spokojnego snu. Uniosła brew zirytowana gdy starszy minął ją w ciszy. Wzbiła się niemalże na sam szczyt swojego opanowania. Musiała się na prawdę powstrzymywać aby nie nawrzucać starszemu. Z głośnym świstem wypuściła powietrze spomiędzy zaciśniętych zębów i wzrokiem podążała za każdym ruchem niższego gdy ten delikatnie odkładał Erena na łóżko po czym przykrył go i nie odzywając się ani słowem ruszył w stronę wyjścia. Brunetka spojrzała na spokojną twarz zielonookiego, na której nadal widniały zaschnięte ślady łez i zacisnęła dłonie w pięści czując jak buzują w niej emocje - Coś ty mu znowu zrobił?- warknęła na tyle głośno aby prawnik mógł ją doskonale usłyszeć jednak przy tym jej ton nie był dość wysoki aby obudzić chłopaka. Jej głos ociekał jadem. Nie sądziła, że kiedykolwiek będzie w stanie kogokolwiek nienawidzić aż tak bardzo. Już nawet nie chodzi o to, że była zazdrosna bo jej przyjaciel spędzał więcej czasu z niemal obcym człowiekiem, on po prostu bała się, że omega będzie cierpiał. Nie zniosła by widoku jego łez. Znali się od dziecka, byli dla siebie jak rodzeństwo. To oczywiste, że nie chce aby chłopak cierpiał. Wszystkie jej mięśnie napięły się gdy tylko usłyszała, że kroki gościa ustały. Czarnowłosy powoli odwrócił w stronę współlokatorki ukochanego i zmierzył ją lodowatym wzrokiem

- Nic. Zapytaj się go jak się wreszcie obudzi jeśli mi nie wierzysz- prychnął i odwrócił się na pięcie. Dziewczyna rozluźniła się nieco gdy usłyszała szczęk zaskakującego zamka w zatrzaskiwanych drzwiach wejściowych. Po chwili stąpając na palcach weszła spowrotem do pokoju przyjaciela i z delikatnym, matczynym, ciepłym uśmiechem odrobinę odkryła kołdrę. Powolnymi ruchami zaczęła rozwiązywać krawat nadal zawiązany na szyi przyjaciela

- Dupek. Nawet o tym nie pomyślał. A jakbyś się udusił śpiochu...- mruknęła cicho i zdjęła pasek materiału po czym położyła go na szafce obok. Westchnęła i pochyliła się nad śpiącym po czym delikatnie wyjęła jedną z rąk omegi z czarnej lekko już wymiętej marynarki. Po chwili również drugą ręka została uwolniona z wierzchniego odzienia, które kobieta powiesiła na krześle i zdejmując chłopakowi jeszcze buty wyszła z pokoju powoli zamykając za sobą drzwi sypialni omegi, które nieznacznie zaskrzypiały. Z delikatnym uśmiechem usiadła przy małym stoliczku w równie niewielkiej jak reszta mieszkania kuchni i patrząc za okno zaczęła popijać swoją już odrobinę zimną kawę. Słońce tego popołudnia świeciło mocniej niż zazwyczaj. Śnieg na odległych dachach budynków topniał co chwilę zsuwając się na ziemię z głuchym plaskiem, którego oba oczywiście nie mogła usłyszeć. Westchnęła cicho i odstawiła kubek po czym sięgnęła po mały notatnik i długopis. Szybko spisała listę wszystkich potrzebnych jej do przygotowania obiadu rzeczy i wstała z miejsca wkładając brudny kubek do zlewu. Z cichym westchnieniem włączyła radio stojące na parapecie i z przymkniętymi oczami oparła się o blat wsłuchując się w tekst jednej z piosenek. Nieznacznie uchyliła powieki gdy usłyszała kroki w korytarzu. Po chwili do pomieszczenia wszedł zaspany praktykant. Jego koszula była wymięta, pierwsze kilka guzików rozpięte odsłaniając tym samym część jego torsu, a włosy które bezskutecznie próbował przyklejać dłońmi sterczały we wszystkie strony. Na jego usta wstąpił delikatny uśmiech

- Cześć Mika- mruknął i tuż sprzed jej już wyciągniętej dłoni zabrał szklankę, którą przed chwilą napełniła sobie sokiem po czym uśmiechnął się w taki sposób, że dziewczyna nie była w stanie gniewać się na niego ani chwili dłużej

- Wyspany?- zapytała z uśmiechem widząc w jak dobrym humorze jest przyjaciel i wyjęła nową szklankę z szafki wiszącej na ścianie obok kuchenki

- Trochę...Co dziś na obiadek?- zaśmiał się wstawiając na życie do zlewu i otwierając lodówkę stojącą tuż obok drzwi do kuchni

- Na razie nic. Na stole leży lista zakupów. Idź do sklepu- mruknęła wyjmując z szafki patelnie i stawiając ją na kuchence po czym szybko zebrała sobie włosy w małego kucyka

- No weź...Nie chce mi się - westchnął ciężko i usiadł na blacie. Dziewczyna zmierzyła go spojrzeniem spod teatralnie przymróżonych powiek

- Przydaje się na coś Eren. Gotować nie umiesz więc chociaż zrób zakupy- mruknęła i podała mu kilka banknotów

- No dobrze dobrze. Zaraz wracam- westchnął zakładając płaszcz. Do jednej z kieszeni wcisnął listę zakupów i pieniądze wręczone przez przyjaciółkę, do drugiej zaś włożył niechlujnie zwiniętą w kulkę materiałową torbę. Szybko wsunął stopy w buty i wyszedł z mieszkania. Zbiegł po schodach i uśmiechnął się czując jak zaraz po wyjściu z budynku lekki wiatr owiał jego nadal zasypaną twarz. Zerknął na zapiskę, którą wyjął z kieszeni i westchnął widząc kilka składników, których na więcej niż sto procent nie znajdzie w zwykłym sklepie osiedlowym. Zatrzymał się na chwilę po czym wkładając skrawek zmiętego papieru do kieszeni odwrócił się i ruszył w stronę supermarketu znajdującego się na końcu osiedla. Po około dwudziestu minutach szybkiego marszu znalazł się przed drzwiami sklepu. Z cichym prychnięciem minął kobietę z trudem prowadzącą pełen zakupów wózek sklepowy i wszedł do środka. Wziął jeden z małych zielonych koszyków stojących przy wejściu i ruszył w stronę stoiska pełnego warzyw. Szybko wybrał kilka najładniejszych ogórków po czym zważył je i w nagrodę za bycie tak bardzo pomocnym wrzucił do koszyka również niewielką siateczkę cukierków. W pewnym momencie zatrzymał się zdziwiony i kilka razy zamrugał czując znajomy słodki zapach feromonów dochodzący spomiędzy regałów. Niepewnie ruszył w tamtą stronę.

Jak myślicie kto to może być? Rozdział nie sprawdzony. Mam nadzieję że się podobało

Biuro |ereri/riren omegaverse| [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz