1.22

3.9K 263 31
                                    

(...)wyminął kobietę w drzwiach po czym wyszedł z mieszkania.

Eren jęknął cicho otwierając oczy wyrwany że snu po czym spojrzał na przyjaciółkę stojąca nadal w drzwiach jego pokoju i przewrócił się na drugi bok kładąc dłonie na brzuchu. Mimo, iż to nadal nic pewnego on już się cieszył. Nie dość, że będzie mieć małego szkraba ze swoją ukochaną alfą to jeszcze Levi obiecał, że go nie zostawi. Po prostu raj! Ale... Co jeśli okaże się, że jednak nie jest w stanie błogosławionym? Czy wtedy Ackerman go zostawi? Czy stwierdzi, że skoro nie ma dziecka to nie musi z nim być? Czy on w ogóle chce z nim być czy może robi to z obowiązku i przez ten cholerny honor? Zacznijmy od tego, że nawet nie wie czy są razem. Zielonooki westchnął i zakrył twarz dłońmi patrząc spomiędzy palców na okno i widniejące za nim budynki

- Eren...Co się dzieje?- mruknęła zmartwiona brunetka stojąca w drzwiach jego sypialni i niepewna czy powinna podeszła bliżej łóżka. Jako beta nie mogła wyczuć jego zmienionego zapachu, ani zrozumieć w stu procentach jego niektórych zachowań, jednak jako przyjaciółka od dziecka bez problemu potrafiła zauważyć kiedy omega był szczęśliwy, smutny, zakochany lub zauroczony. Z cichym westchnieniem usiadła na łóżku przyjaciela. Zarzuciła nogę na nogę i wsparła się na ręce nieświadomie odwzorowując ruchy alfy. Zielonooki spojrzał na nią i z bólem malującym się na jego twarzy usiadł. Od razu przytulił się do niej na co dziewczyna westchnęła i lekko rumieniąc się na gest chłopaka chowającego twarz w jej piersiach zaczęła głaskać go po miękkich brązowych kosmykach włosów.

- Źle się czuję Mikasa...- jęknął i zamknął oczy czując jak świat wokół niego wiruje. Położył dłoń na brzuchu i uśmiechnął się. Nie mógł sobie wyobrazić już życia bez tej małej istotki w nim. Wiedział, że nie powinien nastawiać się na nic dopóki nie będzie miał pewnych wyników badań, a i wtedy nie może być pewny, że będzie miał dzieci. Mimo, że jest omegą to jednak ciągle jest mężczyzną przez co zajście w ciążę i ewentualne utrzymanie jej jest zadziwiająco trudne. Westchnął i obrzucił przyjaciółkę załzawionym spojrzeniem - Nie zabezpieczaliśmy się i...i...i...- szepnął po czym wybuchnął płaczem - Co jeśli jestem w ciąży? Co wtedy? Levi mówi, że mnie nie zostawi, ale ja się tak boję- wybuchnął płaczem mocząc słonymi łzami białą koszulę dziewczyny

- Eren przyniosę ci te twoje leki i zrobię ci coś do jedzenia. Na co masz ochotę?- zapytała zmartwiona z matczynym, ciepłym, pocieszającym uśmiechem wymalowanym na twarzy. Omega uśmiechnął się dziękując wszystkim świętościom za tak wspaniałą przyjaciółkę i pokręcił przecząco głową

- Na nic. Chcę tylko położyć się spać...- mruknął kładąc się i mocno tuląc do siebie poduszkę. To było do niego na prawdę nie podobne żeby nie chciał nic jeść. Najwidoczniej musi czuć się na prawdę źle. Dziewczyna widząc zachowanie Erena uśmiechnęła się odganiając wszystkie złe myśli gdy tylko chłopak zasnął niczym małe dziecko zmęczone zabawami i wyszła z jego pokoju po cichu zamykając drzwi, aby nie przerwać mu lekkiego snu, którego teraz potrzebował bardziej niż mu się wydawało.

Zielonooki niechętnie otworzył oczy i powoli podniósł się do siadu. Na szafce nocnej stojącej obok łóżka zauważył małą karteczkę. Szybko ją podniósł i zerknął na wiadomość zapisaną starannym pismem przyjaciółki. Z treści krótkiego liściki wynikało, że zarówno leki jak i śniadanie czekają na niego w kuchni, a jego pognieciony garnitur oraz świeżo wyprane koszulę zostały starannie wyprasowane i czekają aby je nałożył. Tego dnia czuł się już nieco lepiej. Uśmiechnął się pod nosem i zsunął nogi na puchaty dywan który radośnie łaskotał jego nagie stopy. Powoli przetarł twarz dłońmi i podniósł się z wygodnego łóżka. Bez puchowej kołdry było mi na prawdę zimno. Zarzucił na siebie swoją ukochaną bluzę w kotki i ruszył do kuchni. Zdawał sobie sprawę, że czasami bywa bardzo dziecinny i jako przyszły prawnik i matka nie powinien się tak zachowywać, ale jakoś nie umiał się wyzbyć dawnych nawyków. Szybko zjadł kanapki z dżemem, które uwielbiał jeść w takie poranki jak ten i wypił kakao po czym zażył leki i ruszył do łazienki. Dwudziestominutowy prysznic wystarczył aby zmyć z niego cały stres i nieprzyjemne doświadczenia poprzednich dni. Szybko ubrał się w garnitur i niechlujnie zawiązując krawat wyszedł z mieszkania. Tego dnia wszystko szło tak jak by sobie tego życzył. Autobus podjechał na przystanek zaraz po tym jak usiadł na małej ławce. Poranek był bardzo ciepły. Słońce radośnie tańczyło na nieboskłonie rozgrzewając wszystkie osoby zmierzające gdzieś tego ranka i topiło resztki śniegu leżące gdzieś na chodniku lub trawniku. Eren z uśmiechem wszedł do budynku kancelarii

- Cześć Armin- uśmiechnął się promiennie w stronę chłopaka i zdjął swój płaszcz gdyż już na recepcji było bardzo ciepło

- Cześć Eren. Szef chce się z tobą widzieć. Czeka na ciebie w swoim gabinecie- uśmiechnął się popijając swoją herbatę. Omega przełknął głośno gule w gardle i kiwnął głową na znak, że rozumie - Nie martw się. Nie wyglądał na złego więc będzie dobrze- mruknął pocieszająco Armin. Gdyby tylko wiedział o czym będą rozmawiać... Na pewno byłby jeszcze bardziej zestresowany niż sam zielonooki. Eren ze strachem wymalowanym na twarzy wsiadł do windy i wjechał na piętro, na którym pracował. Od razu skierował swoje kroki do gabinetu alfy

Rozdział nie sprawdzony. Mam nadzieję że się podobało

Biuro |ereri/riren omegaverse| [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz