1.6

6.5K 381 42
                                    

Uśmiechała się lekko i ruszyła do kuchni. To będzie długo tydzień

Eren obudził się cały spocony i zmęczony. Leniwie uchylił powieki i zauważył, że leży nagi na swoim łóżku. Zerknął na zegarek stojący na szafce. Ostatnie dni pamiętał jak przez mgłe. Wiedział, że dostał upału o kilka, a nawet kilkanaście dni zbyt wcześnie, wiedział, że o jego przyjazd do mieszkania i leki zadbał Levi. Pamiętał doskonale ten cudowny zapach doprowadzając go do szaleństwa nawet teraz przez głupie wspomnienia. Na jego twarz wpłynął pokaźny rumieniec. Chłopak uśmiechnął się pod nosem "Jego alfa"- te słowa odbijały się w jego głowie echem. Czy to możliwe, że jego szef jest mu przeznaczony? Wiele razy słyszał, że każda omega ma swoją przeznaczona alfe, z tym, że bardzo ciężko im się odnaleźć dlatego omegi często wiążą się z silnymi alfami mogącymi zapewniać im i ich dzieciom dobre warunki. Nikt nie bawi się w szukanie swojego ukochanego przeznaczonego mate. Po prostu to się nie opłaca. W gruncie rzeczy mimo, że omegi mogą już pracować nadal wiele z nich chce po prostu założyć rodzinę. Ich marzenia ograniczają się do kilku uroczych i zdrowych dzieci oraz odpowiedzialnego partnera dlatego jest bardzo niewiele naprawdę kochających się par. Eren miał świadomość tego, że najpradopodniej nigdy nie znajdzie dobrego partnera. W końcu wszystkie poważne i odpowiednie na partnera alfy uważają go za wybryk natury. Jedynie przeznaczony byłby w stanie pominąć ten drobny fakt i go pokochać, ale ciężko jest odszukać przeznaczonego. Właśnie dlatego zielonooki doszedł do wniosku, że nie będzie szukał. Jeśli znajdzie się ktoś kto będzie chciał z nim być to dobrze, a jeśli nie to coś wymyśli. W końcu jego zapach jest bardzo silny i zajście w ciążę podczas upału nie byłoby problemem. Chłopak już dawno pogodził się z tym jaki jest i jak najprawdopodobniej będzie wyglądało jego życie. Zdążył już sobie wszystko poukładać kiedy nagle na jego drodze jak gdyby nigdy nic staną Levi. Czarnowłosy przystojny odpowiedzialny i bogaty prawnik, którego chciałby każda omega nie zależnie od wieku i płci okazał się jego przeznaczonym. Czyż to nie cudowne? Zielonooki nie posiadał się ze szczęścia. Co prawda nie miał pewności co do tego czy naprawdę są mate czy może po prostu jego ciało zareagowało w ten sposób z innych przyczyn. W końcu omega podziwiał mecenasa pod wieloma względami. Może upał przyszedł za wcześnie spowoduje natłoku emocji, a nie dlatego, że bruent wszedł w kontakt ze swoją alfą. Mimo wszystko Eren wolał wierzyć, że są sobie przeznaczeni. Niechętnie nadal czując ból w każdym skrawku ciała podniósł się z łóżka i zabierając ręcznik oraz czyste ubrania z szafki ruszył w stronę łazienki. Przy każdym kroku wydawał z siebie jęki bólu. Miał wrażenie jakby kompletnie nie miał mięśni. Jakoś (tylko dzięki opieraniu się na meblach i ścianach) dotarł do celu swojej podróży jakim była łazienka, a konkretnie prysznic. Szybko wskoczył do kabiny i odkręcił najpierw całkiem zimną wodę aby się doszczętnie obudzić, a później stopniowo zwiększał temperaturę. Cała kąpiel nie zajęła mu więcej jak pół godziny. W kłębach pary spowodowanych ciepłą woda wyszedł z kabiny prysznicowej po czym dokładnie się wytarł i ubrał w świeżo wyprasowany przez przyjaciółkę garnitur. Zerknął w lustro nad umywalką. Wcale nie przesadzając mógł powiedzieć, że wygląda tragicznie. Czerwone zapuchnięte oczy, blada skóra, włosy, które nie chcą się ułożyć. Westchnął głośno i zapiął ostatni guzik w koszuli. Z delikatnym uśmiechem ruszył do kuchni gdzie już czekały na niego kanapki i herbata. Omega usiadł na krześle i z uśmiechem spojrzał na śniadanie przygotowane przez współlokatorkę. Ach ta Mikasa...zawsze można na nią liczyć. Jakby nie było podczas większości rui to ona się nim opiekowała. Jak na betę jest bardzo waleczna i charakterna. Chłopak z uśmiechem odstawił brudne naczynia do zlewu i zakładając buty chwycił w dłoń kurtkę. Z westchniem ulgi i zadowolenia opuścił mieszkanie. Nie śpiesząc się udał się na przystanek. Do autobusu miał jeszcze kilka minut. Z uśmiechem podziwiał opadające już żółte, czerwone i pomarańczowe liście drzew. Sam nie wiedział skąd bierze się jego dobry humor. Na przystanku nie czekał długo. Ledwo zdążył usiąść, a już przyjechał jego autobus. Szybko wsiadł w pojazd linii 151 i po skasowaniu biletu usiadł na jednym z ostatnich wolnych miejsc. Nie lubił komunikacji miejskiej. Zawsze było w niej pełno ludzi i nie było czym oddychać. Na szczęście tego dnia było tam dużo więcej miejsca niż zazwyczaj, a on miał tylko trzy przystanki do przejechania. Zanim się zorientował już musiał wysiadać. Z uśmiechem ruszył w stronę wejścia do kancelarii. Na recepcji jak zwykle siedział jego jasnowłosy przyjaciel. Po przywitaniu się i wymienieniu kilku krótkich, niezobowiązujacych zdań ruszył w stronę windy. Im był bliżej swojego piętra tym bardziej odczuwał zapach alfy. Nie był on już tak duszący jak poprzednio jednak dało się wyczuć, że nie wszystko jest w porządku. Kiedy tylko drzwi od windy się otworzyły Eren odrobinę zmartwiony i też dość przestraszony ruszył na swoje stanowisko. Biurko było pełne papierów. Najwidoczniej jednak nie był tak bezwartościowe jak mu się wydawało i czasami się do czegoś przydawał. Kiedy tylko spojrzał na biały mebel przeszły go ciarki. Jego policzki przybrały kolor krwistej czerwieni, a jego serce przyśpieszyło. Miał wrażenie jakby właśnie widział tam siebie i swojego szefa całujących się. Wszystkie wspomnienia wróciły, a on sam nie wiedział jak ma się zachować. Gdy tylko odrobinę się uspokoił usiadł za biurkiem i zaczął wykonywać swoją zwyczajną prace. Po chwili usłyszał stukot wysokich obcasów. Do pomieszczenia kręcąc zalotnie biodrami weszła Perta- sekretarka mecenasa Ackermana. Dziewczyna rude włosy miała spięte w starannego koka, na twarzy poza zimnym profesjonalizmem gościł delikatny makijaż doskonale podkreślający jej urodę. Podeszła do stanowiska Erena i spojrzała na niego z góry. Chłopak poczuł jak ogarnia go zazdrość. Nie dość, że kobita wyglądała znacznie lepiej niż on, to jeszcze spędzała całe dnie z Levi'm. Na pewno (w przeciwieństwie do Erena) nie mogła się opedzić od zalotników. Jej pomalowane brązową matową szminką usta w końcu otworzyły się ukazując szereg równych białych zębów

-Pan mecenas wzywa cie do siebie- jej głos ociekał jadem, a spojrzenie wręcz zabijało. Zielonooki kiwnął głową i wstał z miejsca po czym ruszył za nią. Kobieta szła w niedużej odległości przed nim. Otworzyła drzwi do biura Ackermana i usiadła na swoim miejscu. Omega podszedł do przeszkolonych drzwi i zapukał lekko. Gdy usłyszał pozwolenie wszedł do środka. Poczuł jak ogarnia go stres. Starszy zmierzył go wzrokiem, a w jego oczach pojawił się dziwny błysk

-D-dzień d-dobry -wyjąkał chłopak i spojrzał w nieprzeniknione oczy szefa

Bardzo mi przykro, że rozdziały rzadko, ale nie jestem w stanie pisać tak często jak kiedyś. Mam znacznie mniej czasu. Mimo wszystko mam nadzieje ze się podobało

Biuro |ereri/riren omegaverse| [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz