1.33

3.1K 231 12
                                    

Uśmiechnął się widząc, że starszy jest odwrócony do niego tyłem i usiadł na krześle.

Eren przeczesał nerwowo włosy palcami i złożył dłonie na kolanach czekając na jakiekolwiek oznaki życia i zainteresowania ze strony ukochanego. Jego wzrok padł na stojącą na biurku filiżankę. Mimowolnie uśmiechnął się lekko na ten widok

-"Przynajmniej jej nie wyrzucił"- przeszło mu przez myśl. Może ten prezent to nie był taki zły pomysł. Jego wewnętrzna omega niemal piszczała z zadowolenia niczym nastoletnia psychofanka na koncercie idola. Duże odbite czarną skórą obrotowe krzesło z cichym skrzypnięciem zwróciło się w jego stronę. Zielonooki musiał ugryźć się w wewnętrzną stronę policzka aby się nie zaśmiać. Groźnie wyglądający umięśniony szef mierzący go oceniającym wzrokiem z rękami skrzyżowanymi na piersi i lekko uniesioną brwią wyglądał jednocześnie pociągająco i zabawnie. Przez swój niski wzrost mężczyzna siedzący niedbałe w fotelu zdawał się w nim tonąć. Omega podniósł powoli wzrok sunąc spojrzeniem po klatce piersiowej starszego poprzez mocno zarysowaną szczękę aż po przenikliwe i tak niesamowicie tajemnicze szaroniebieskie oczy. Bezwiednie przygryzł wargę czując otaksujące go spojrzenie. Starszy zarzucił nogę na nogę i prychnął unosząc na chwilę obie brwi w zdziwieniu tylko po to by za chwilę spowrotem przywołać na swoją twarz maskę obojętności zakrywającą delikatny uśmiech błądzący gdzieś w kącikach jego ust.

- Tłumacz się- chłodny ton warknięcia wydobywającego się spomiędzy warg prawnika w jeden chwili sprowadził wyższego na ziemię. Eden spuścił wzrok na swoje zaciskające się na materiale spodni dłonie. Nie bardzo wiedział jak ma zacząć. Niepewnie szybko zerknął w stronę wyższego, który powitał łokcie na biurku a w dłoniach trzymał biały upominek. Z zainteresowaniem i odrobiną niecierpliwości obracał naczynie w swoich długich, szczupłych palcach. Omega westchnął cicho i skierował spojrzenie w stronę okna zasłoniętego ciemną roletą. Ograniczony przepływ promieni słońca, zamknięte za nim drzwi, przygłuszone dźwięki telefonów i drukarek dochodzące zza ściany i otaksujące go spojrzenie jasnych tęczówek sprawiało, że w pomieszczeniu wypełnionym ich mieszającymi się zapachami zrobiło się jakby gorąco i duszno. Czuł się jakby byli zupełnie odcięci od świata. Miał wrażenie, że w całym budynku... Nie. Na całym świecie są tylko oni. Ciche ponaglające chrząknięcie wyrwało go z otępienia. Czuł jak jego serce przyspiesza, a policzki stają się cieplejsze

- Chciałem... Ja... To... No ten... Bo ja chciałem ci podziękować...- zaczął błądząc wzrokiem po całym gabinecie dostępnym w zasięgu jego wzroku. Obrzucił niedbałym spojrzeniem sterty piętrzących się na biurku papierów i szybko przeniósł wzrok na ścianę nad alfą. Wisiały tam dyplomy, zdjęcia czarnowłosego z ludźmi, których on nie znał choć na kilku fotografiach udało mu się w osobach towarzyszących ukochanemu rozpoznać doktor Hanji czy też drugiego właściciela firmy. Przy ścianę stała wielką szafka wypełniona grubymi książkami, które były najpewniej kodeksami prawa oraz aktami sprawy, skoroszytami czy też segregatorami, na których brzegach zapisano nazwy spaw lub nazwiska klientów. Chłopak uśmiechnął się lekko. Był dumy z tego, że to właśnie ktoś taki jest nie tylko jego alfą, ale też nauczycielem.

- Po co? Za co?- nieco łagodniejszy już głos czarnowłosego wyrwał go z chwilowego spokoju i wprawił w drżenie na tyle silne, że jego żeby zaczęły delikatnie stukać o siebie wydając głuchy stukot. Alfa uniósł jedną z brwi i uśmiechnął się ciepło aby choć trochę rozluźnić atmosferę. Miał wrażenie, że ukochany się jego boi, a przecież nie było czego. Wbrew pozorom wcale nie był zły. Wręcz przeciwnie. To co zrobił młodszy było całkiem urocze w swojej prostocie i głupocie

- No bo... No bo... Ty tak o mnie dbasz... Znosisz moje zachowanie... Martwisz się o mnie... I teraz jeszcze zgodziłeś się spędzić ze mną ruję... Chciałem ci się chociaż trochę odwdzięczyć...- mruknął zażenowany drapiąc się po policzku. Gdy wreszcie spojrzał na starszego ku swojemu ogromnemu zdziwieniu zamiast złości czy też irytacji jedynym co dostrzegł był uśmiech pełen czułości i pobłażliwości. W duchu ucieszył się widząc, że ukochany nie jest na niego zły

- No dobrze, ale dlaczego akurat filiżanka?- westchnął i delikatnie odstawił prezent na biurko po czym oparł głowę na dłoni i spojrzał w stronę młodszego

- No bo lubisz herbatę więc pomyślałem, że taka filiżanka ci się przyda...- szepnął obserwując każdy nawet najmniejszy ruch Ackermana. Mężczyzna zaśmiał się głośno odrzucając głowę do tyłu co wprawiło młodszego w niemałe zakłopotanie. Nigdy nie wyobrażał sobie, że kiedykolwiek zobaczy alfę śmiejącego się w taki sposób. Mimo woli na jego ustach również zagościł delikatny uśmiech

- Trafna uwaga. Bardzo dziękuję za ten prezent. Na pewno będę z niej korzystał- mruknął nadal odrobinę rozbawiony absurdem tej sytuacji. Zielonooki zakłopotany wstał z miejsca i ruszył do pierwszych drzwi - A! Jeszcze jedno. Kiedy zaczyna ci się upał?- Eren zacisnął dłoń na klamce i przez ramię spojrzał na Levi'a

- Za dwa dni...- mruknął po czym szybko nacisnął klamkę i wyszedł z gabinetu bez słowa

Hej! Wreszcie coś napisałam. Postanowiłam zabrać się za nowe Riren, na które pomysł miałam już od dłuższego czasu. Rozdział pierwszy już się pojawił. Jeszcze nie wiem czy będę je kontynuować więc zachęcam do zaglądania do "The rhythm of love" i komentowania

Biuro |ereri/riren omegaverse| [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz