1.37

3.3K 221 8
                                    

Omega ciężko opuścił głowę i dusząc oparł ją na ramieniu ukochanego

Zmęczony uchylił powieki czując jak łóżko obok ugina się, a wokół niego roztacza się zapach ciepłej herbaty. Leniwie otworzył szerzej oczy i rozejrzał się. Cicho ziewnął przeciągając się z delikatnym uśmiechem. Mimo, że wszystkie mięśnie bolały go niemiłosiernie, a zakwasy sprawiały, że nie mógł i nawet nie chciał się ruszyć czuł się szczęśliwy. Po wpadających do pokoju delikatnych promieniach słońca i świeżym, chłodnym, rześkim powietrzu łatwo wywnioskował, że jeszcze nie ma południa. Spojrzał na stojący na szafce zegarek i z uśmiechem stwierdził, że jest dopiero ósma. Miał przyjemny i niesamowicie ambitny plan, aby przewrócić się na drugi bok i dalej pójść spać, ale z chwilowego otępienia wyrwał go zapach ukochanych tostów z dżemem. Z uśmiechem i cichym westchnieniem nostalgii opuścił ciężko bezwładne ręce na pościel przez co po pokoju, którym panowała bezwzględna cisza rozległo się eteryczne "puf". Takie samo jedzenie zawsze robiła mu matka jeszcze kiedy mieszkał w domu rodzinnym i to tam pod stałą opieką ojca lekarza przeżywał pierwsze ruje. Tylko skąd czarnowłosy o tym wie? Oparł dłonie po swoich bokach i leniwie, ociężale i odrobinę powolnie podciągnął się zmuszając tym swoje obolałe, bezwładne ciało do siadu. Jego wzrok padł na siedzącego na brzegu łóżka alfę odwróconego plecami do niego. Na kolanach trzymał tacę, której zawartość najpewniej była powodem cudownego smakowitego zapachu. Omega z delikatnym rumieńcem zażenowania przejechał dłonią po burzącym brzuchu i obrzucił spojrzeniem mężczyznę siedzącego obok. Levi odstawił tace, w którą jeszcze chwilę temu wpatrywał się zmuszonym wzrokiem czekając aż ukochany się obudzi i odwrócił się do chłopaka

- Dzień dobry- mruknął delikatnie całując czoło wyższego, z którego uprzednio odsunął niesforne kosmyki miękkich włosów - Zrobiłem dla ciebie śniadanie...- podał zdziwieni omedze średniej wielkości niebieską tackę wypełnioną jedzeniem. Zielonooki nie mógł uwierzyć własnym oczom. Czy aby na pewno już nie śpi? Wszystko jest takie idealne zupełnie jakby to nie było jego życie. No i Levi jest zadziwiająco miły. Jak na filmach

- Dziękuję. Nie musiałeś...- westchnął patrząc na talerzu wypełniony tostami z dżemem i chwycił jednego w dłoń po czym szybko go ugryzł krusząc przy tym odrobinę - Nie przeszkadza ci to, że jem w łóżku?- zdziwił się gdy czarnowłosy nie wydał z siebie nawet jednego pomruku sprzeciwu

- Nie. Dzisiaj mi nic nie przeszkadza. - burknął jak zwykle obojętnym tonem choć jego oczy błyszczały ekscytacją i radością. Delikatnie chwycił pulchną twarz kochanka w dłonie i powoli nieśpiesznie skradł nieśmiały pocałunek z ust omegi. Eren z szerokim uśmiechem i łzami szczęścia w oczach oddał pieszczotę wsuwając jedną z dłoni w podcięte włosy starszego. Alfa kusząco oblizując wargi odsunął się od Erena i zmierzwił jego włosy wprawiając go tym w śmiech - Jak się czujesz?- westchnął niby od niechcenia wstając z łóżka. Za wszelką cenę nie chciał pokazać jak bardzo martwi się o młodszego. Przez ostatni tydzień gdy chłopak był w rui intensywnie pracowali nad swoim potomkiem, a dzisaj byli umówieni do Hanji na wizytę.

- Dobrze. Wszystko mnie boli, ale to nic...- uśmiechnął się szeroko i szybko pociągał duży łyk świeżego soku pomarańczowego. Odstawił tace na bok w miejsce gdzie jeszcze chwilę temu siedział ukochany i powoli wygrzebał się spod kołdry, w którą przez swoje nieustanne wiercenie się zaplątał się podczas snu. Odetchnął głęboko przeciągając się - Oh... Levi... Może pożyczysz mi koszulę?- mruknął podchodząc do szafy jednak silny uścisk dłoni starszego na jego nadgarstku podtrzymał go przed otworzeniem drzwiczek

- Nie ma mowy- warknął mierząc odzianego w jego koszule i jego spodenki omegę po czym pociągnął go w swoją stronę byle dalej od szafy

- No Leviiii...- pisnął patrząc prosząco na ukochanego. Jego mina niemal od razu roztopiła serce starszego. Nawet ktoś tak zimny jak Levi Ackerman nie był w stanie oprzeć się minie szczeniaczka - Tylko jedną... - ciągnął dalej nie poddając się

- Tch. A ile już było tych tylko jednych?- prychnął i gdy jego wzrok spotkał się z błyszczącym spojrzeniem młodszego cicho westchnął po czym otworzył szafę i wyjął z niej jedną ze swoich aksamitnych białych koszul. Niechętnie wyciągnął rękę z materiałem w stronę Erena, który ucieszony wyrwał go spomiędzy palców czarnowłosego i z szerokim uśmiechem przytknął go do nosa zaciągając się zapachem ukochanego - Ubierz się. Będę czekać na dole. Jedziemy do Hanji

- Jasne- mruknął rozpinając podkradzioną starszemu koszule, w której spał i narzucając na siebie czystą. Z torby stojącej w kącie pokoju wyjął jeszcze wygodne spodnie i przeczesując włosy palcami zbiegł po schodach

Biuro |ereri/riren omegaverse| [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz