4. Ty nie jesteś typem chłopaka, który robi coś bezinteresownie.

603 28 12
                                    


Swoją poranną rutynę zaczynałam od gorącej herbaty z cytryną. Nie ważne czy było to lato, wiosna lub zima. Zawsze po tym wychodziłam z domu, uprzednio zabierając jedzenie do szkoły i ubierając się. W szkole starałam się być pół godziny przed dzwonkiem, gdyż mogłam wtedy spokojnie przestudiować cały materiał.

Jednak nie dzisiaj.

Moja poranna rutyna została zaburzona. I to dosłownie. Wstałam z krzykiem mojej mamy, która oznajmiła mi, że zostało dziesięć minut do dzwonka. Jak poparzona wstałam, ubierając pierwszy lepsze rzeczy z szafy. Niecodziennie, wyszło na długie, jeansowe spodnie i biały sweterek. Następnie biegiem, trzymając w ręku plecak, rzuciłam się w stronę łazienki. Po najszybszym ogarnięciu się moim w życiu, wyszłam z domu, uprzednio zakładając beżowy płaszczyk i buty, oraz żegnając się z rodzicielką. Gdy już byłam przy furtce, dobiegł mnie głos mojego brata.

- Podwieźć cię? – spytał z lekkim zawahaniem. Popatrzyłam na niego niezrozumiale, aż w końcu analizując jego wypowiedź, zgodziłam się.

W dalszym ciągu się nie pogodziliśmy, a wręcz unikaliśmy się jak ognia. 

W jego samochodzie pachniało wodą kolońską, skarpetkami i bananem. Dlaczego bananem? Ja nie wiem, zapytajcie się go sami. Nerwowo stukając w szybę, jechaliśmy w ciszy. Zaczerpnęłam powietrza, gdy zauważyłam, że zostały trzy minuty do dzwonka.

- Uspokój się Vic, to tylko spóźnienie – powiedział Mike.

- Tylko spóźnienie? Tylko?! – odpowiedziałam spanikowanym głosem.

- Co ci się stanie jak dostaniesz? Świat się nie zawali – wzruszył ramionami, w między czasie dotarliśmy na dziedziniec szkoły. Nikogo na nim nie było, oprócz kolegów mojego brata, koło których zaparkował.

- Mike? – spytałam ze strachem.

- Co?

- Co mam im powiedzieć, jak się zapytają co robię w twoim samochodzie? – spojrzałam się na niego. Chłopak przez chwilę milczał, a po chwili ciszy odpowiedział z poranną chrypą.

- Nic – wzruszył ramionami, co było chyba jego dziwnym tikiem nerwowym. – Powiedz im prawdę.

Powiedziawszy to, wyszedł z samochodu, a chwilę później poszłam w jego ślady. Czułam, że wzrok wszystkich chłopaków, łącznie z brunetem o ciemnobrązowych oczach, ląduję na mnie.

- Co Burton, korzystasz z jej usług? – powiedział na wstępie jego kolega, który miał na twarzy szyderczy uśmiech. 

- Odwal się od niej, Jack – powiedział zirytowany Mike. 

- O chuj ci chodzi? - spytał chłopak, marszcząc brwi.

- O to, ze nie chcę, abyś wypowiadał się tak o mojej siostrze – powiedział. I momentalnie wszyscy zamarli. Wszyscy, łącznie z Ethanem mieli zdezorientowane miny, a ich spojrzenia przeszły na mnie, przez co opuściłam swoją głowę, patrząc na moje czarne kozaczki.

- Co ty gadasz? – pierwszy obudził się wcześniej wspomniany Jack. – Ona jest twoją siostrą? – wskazał na mnie bródką.

- Tak, i jeśli usłyszę, jedno złe słowo lub spojrzenie skierowane w jej stronę, obiecuję, ze z wami porozmawiam w należyty sposób – warknął gardłowo, i spojrzał się na mnie. Przez całe to wydarzenie miałam ogromne wyrzuty sumienia, ale czułam się szczęśliwa. Szczęśliwa, że w końcu Mike powiedział prawdę i przeciwstawił się jego kolegą. Oraz wyrzuty sumienia, iż pokłócił się przeze mnie z kolegami. – Idź Vi na zajęcia.

Futility Of LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz