- Dawaj, Vi śpiewaj z nami! – krzyknął Lee i wraz z Connorem zaczęli śpiewać Baby Shark, przy tym wywijać jak na teledysku piosenki. Gdy piosenka się skończyła, Connor wyłączył radio, abyśmy mogli w końcu odpocząć.
- Więc, Conn – zaczął nagle, poważny Lee. – Co to była za wczorajsza akcja z Megan? – spytał, unosząc brew, a ja się spojrzałam na chłopaka, który zablokował ze mną spojrzenie w wstecznym lusterku.
- Nie rozumiem – wymamrotał kruczoczarny, wjeżdżając na ulicę gdzie stał mój dom.
- Nie chcę się mieszać, ale powinieneś teraz jechać do Mary i ją przepraszać na kolanach – powiedział Lee, a ja pokiwałam głową.
- Megan nie może ci mieszać w głowie, Conn. Pamiętaj, że to Mary jest twoją dziewczyną, a nie Megan – potwierdziłam słowa Lee' ego. Chłopak tylko westchnął, zatrzymując się pod moim domem. – Cześć chłopaki, dzięki za podwózkę – powiedziałam na odchodne, na co się uśmiechnęli. Pomachałam im ręką i wyszłam z samochodu, a następnie otworzyłam drzwi wejściowe. Nie wiedząc czemu, wzięłam do ręki mój telefon i wystukałam dobrze znajomy numer do mojej rodzicielki.
- Halo, Victoria? – spytała, a ja przełknęłam ślinę.
- Cześć mamo – wysiliłam się na uśmiech i włączyłam ja na głośnomówiący, myjąc ręce. – Za dwa tygodnie koniec roku, więc przyjedziemy do was z Mike' m, dzień po na dwa tygodnie – powiedziałam.
- Dobrze – powiedziała. – Coś jeszcze?
- Wiesz... moi znajomi wybierając się tydzień po zakończeniu liceum do Denver na mecz. Czy... czy mogli by zatrzymać się na jeden dzień u was w domu? – spytałam z wahaniem.
- Ile ich będzie? – spytała, nieco cieplejszym tonem.
- Czwórka – powiedziałam.
- Dobrze, mogą zostać mamy sypialnię gościnną i salon, może się zmieszczą – powiedziała, a po chwili zapanowała między nami nieswoja cisza.
- Mamo... ja – zaczęłam, a rodzicielka westchnęła.
- Dobrze skarbie, porozmawiamy o tym wszystkim jak przyjedziecie. Ucz się, żeby mieć dobre świadectwo. Kocham cię, pa – powiedziawszy to, nie dała mi dojść do słowa tylko się rozłączyła. Westchnęłam ciężko i wspięłam się ze swoją torbą i telefonem po schodach na górę i poszłam do swojego pokoju, gdzie spędziłam resztę pięknej soboty, nadrabiając lekcje z szkoły, ale jednocześnie rozmyślając o Mary, mamie oraz walce Ethana.
Nie lubiłam się kłócić, ale czasami moja rodzicielka bywała gwałtowna i nie myślała w pewnym momentach o innych. W tym momencie bronię swojego jak i zarówno Mike' a zdania, bo chodzi tutaj o naszą przyszłość. Mama chce, abyśmy mieszkali, ponieważ chce mieć nas blisko i zawsze pod kontrolą, czego się nie da osiągnąć. Skończyłam osiemnaście lat we wrześniu i niech oznacza to, to, że wystartowałam w dorosłe życie. To, że rodzicielka się z tym nie pogodziła, nie moja sprawa, bo nic nie mogę z tym zrobić. Musi to zaakceptować, bo ja do Denver nie zamierzam się przeprowadzać.
Z kolei martwi mnie sytuacja Mary. Znamy się już jakiś czas i wiem, jak mocno kocha Connora. Martwi mnie to, że nie będę w stanie jej pomóc, gdy Megan zacznie się wplątywać w ich związek, a wtedy nie tylko oni się rozstaną, ale i nasza cała kompania. Mike ostrzegał, że Megan ma specyficzny sposób bycia, ale myślałam, ze w pozytywnym sensie! Ale wręcz przeciwnie, wszyscy ją lubią, lecz dopiero teraz zaczynam widzieć, jak naprawdę postrzegają ją. Sądzę, że Mary domyśla się, że dziewczyna chce udobruchać chłopaka, ale ma zbyt dobre serce, aby pokłócić się o to z Megan, która posunęłaby się do wszystkiego, aby zdobyć kruczoczarnego.
CZYTASZ
Futility Of Life
RomancePozwoliłam ci wejść w moje czyste dotąd życie brudnymi butami, a ty wykorzystałeś to, brudząc je doszczętnie błotem. Czuliśmy coś do siebie, tworzyliśmy COŚ. Ale mam tu na myśli czas przeszły, ponieważ wszystko zniszczyły nasze kumulujące się błędy...