Od teraz James codziennie przychodzi wcześniej i ociąga się z wejściem do sklepu, by niby przypadkiem zamienić rano z Lily kilka słów, która zamiast jednej kawy, przynosi dwie i rumieniąc się, mówi, że dostała dodatkowe kupony w kawiarni. Oboje lubią te poranki — są jak zapach świeżo skoszonej trawy i niespodziewany, choć tak dobrze znajomy powiew wiatru. Lily nie jest pewna, co czuje, ale coraz bardziej lubi Jamesa, a on ma wrażenie, że każdego dnia wygrywa na loterii.
Czasem, gdy wieczorem Lily siedzi nad pamiętnikiem przy oknie i tęsknie wypatruje gwiazd, ogarnia ją nieopanowany wstyd. Nie potrafi bez rumieńców zażenowania wspominać szkoły i swoich błędów, które wciąż kłują oraz drażnią. Świadomość, że tyle rzeczy mogła zrobić inaczej — szczególnie tych związanych z Jamesem — jest dobijająca i zwykle musi iść wcześniej spać, by pozbyć się z głowy uciążliwego szumu.
James też miewa podobnie, ale w przeciwieństwie do Lily pogodził się z tym, co już nie wróci i jakoś mu lżej. Nawet uśmiecha się do niektórych wspomnień jak do krnąbrnego dziecka, które spsociło. Nie umie nie wracać do czasów szkolnych — zdarzyło się wtedy zbyt wiele dobrych rzeczy, by je zapominać i grzebać. Przypominają stare, całkowicie wyprane i wychodzone dżinsy, które właśnie przez to są wygodne, ale trochę też niemodne i jakoś dziwnie założyć je na miasto. Momentami rozmawiając z Lily, zauważał jej zmieszanie, gdy przez przypadek wymsknęło im się coś o Hogwarcie, co niekoniecznie było neutralne. Dziwi go to, lecz zazwyczaj zmienia szybko temat lub po prostu wchodzi do sklepu z Do zobaczenia po południu na ustach — bo tylko wtedy tak właściwie rozmawiają. Lily jest jak latawiec, o którego wciąż musi bić się ze chciwym wiatrem.
Nieświadomie przyjęła sobie za priorytet, by zbyt wcześnie kończyć każdy dialog i pospiesznie wracać do domu, chociaż w środku wie, że to całkiem głupie i bezsensowne. Kusi ją, by o pięć minut dłużej porozmawiać z Jamesem i może nawet pójść z nim do parku lub do kawiarni, ale gdy tylko ta myśl zakiełkuje w jej głowie, natychmiast wypycha ją i zaparza ziołową herbatę. Gdyby tylko to działało — czasami już nie jest pewna, czy dziękuje losowi za Pottera za ścianą w pracy czy przeklina go, chcąc wrócić do spokojnego rytmu.
Nie chce przed sobą tego przyznać, ale jest naprawdę wdzięczna (nawet kiedy zaraz po tym robi sobie herbatę).
CZYTASZ
Kwiecie wiosny ✔
Fiksi PenggemarGdzie Lily jest zakochana we wiośnie, a James w Lily. © MaryWitcher, marzec - czerwiec 2020