25.

433 79 18
                                    

Lily wiedziała, że prędzej czy później musi porozmawiać z Severusem. Nie lubiła mieć niedomkniętych spraw, a ta właśnie taką się wydawała. Nie podejrzewała jednak, że tak szybko dojdzie do tej rozmowy. I że zastanie go po pracy, siedzącego na progu jej własnego domu.

A potem, że Severus poprosi o krótki spacer.

— Lily — zaczyna Snape, gdy idą wolno wokół jeziora, przy którym spędzali tak wiele czasu w dzieciństwie. — Chciałbym, by było tak jak dawniej.

— Och, ja również, Severusie. Miło o tym marzyć, tylko marzyć — odpowiada łagodnie, jakby tłumaczyła coś małemu dziecku.

— Dlaczego tylko marzyć? Tęsknię, Lily. Tak bardzo tęsknię,

Oboje przystają, choć Evans wolałaby iść dalej. Severus ujmuje jej dłonie i próbuje uchwycić spojrzenie, ale bez skutku.

— Przestań — szepcze cicho Lily, cofając się. — Proszę.

— Potter — syczy nagle Snape i łapie się za włosy, wypuszczając z ust powietrze. Jest rozgoryczony. — Wiedziałem, że tak będzie. Zawsze był dupkiem, ale teraz... Nie przypuszczałem, że dasz mu się zwieść.

— Jesteś niesprawiedliwy, Severusie — oponuje Evans i odruchowo splata ręce na klatce piersiowej, marszcząc brwi. — James zmienił się. Wydoroślał. W przeciwieństwie do ciebie.

— Do mnie? Nie rozśmieszaj—

— Dlaczego chcesz ciągle walczyć? Wiem, że nadal interesujesz się czarną magią, ale to do niczego nie prowadzi, Severusie. Nie można wciąż wybierać ciemności, kiedy wokół wszystko jaśnieje. — Lily urywa na chwilę. Współczuje mu, lecz nie powinna w to brnąć. — Nie sądzisz, że nasze drogi się rozbiegły? Że czas odwrócić głowę w inną stronę? — Spogląda na niego z nadzieją. I troską.

— Nie sądzę.

Evans przygryza dolną wargę, a potem z wahaniem muska koniuszkami palców jego ramię i odchodzi w stronę domu, targana emocjami, których nigdy nie chciała poczuć.

Kwiecie wiosny ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz