Rozdział 4| Skończyliśmy...

203 18 2
                                    

Natari wstała jako pierwsza, więc nie ociągając się poszła założyć mundur, który towarzyszyć jej będzie aż do końca dni. Znaczy zmieni go na skrzydła wolności ale jak na razie widnieją na nim dwie szable. 

 Usłyszała głos jej najbliższej i jedynej przyjaciółki.

- Dzień dobry Mikasa.- powiedziała z przyjaznym uśmiechem na ustach a czarnowłosa uniosła kąciki ust.

- Dzień dobry Lisa.- odpowiedziała i zeszła z górnego łóżka i udała się by przygotować się do treningów. Natari za to spinając swoje mięśnie poszła obudzić resztę dziewczyn. 

Gdy wszystkie przedstawicielki płci pięknej udawały się na śniadanie zauważyły kłócących się dwoje chłopaków. Jedna z nich dobrze wiedziała kim oni są.

Koniopodobny i oczywiście wszechmocny Eren. Mikasa i Natari od razu zareagowały na kłócącą się dwójkę by ich rozdzielić. Mikasa przytrzymała Erena a niższa dziewczyna kopnęła koniopodobnego w kolano przez co upadł z stęknięciem.

- Uspokoisz się czy mam przyłożyć ci tak że będziesz krwawił?- zapytała retorycznie i gdy zobaczyła uśmiech pogardy na twarzy Erena spojrzała na niego z szaleńczym błyskiem w oku.- Nie czuj się gorszy Eren spiorę cię też jeżeli przysporzycie kłopotów.- powiedziała a wszyscy ucichli. Zaśmiała się kpiąco i odwróciła się od kadetów idąc w stronę baraków gdzie odbywa się śniadanie.

Gdy emocje opadły a powrócił wcześniejszy gwar rozmów wokół kadetów rozpoczął się pierwszy dzień treningów. Oczywistym było, że niektóre osoby przewyższały innych już na starcie. Mikasa była niewyobrażalnie silna, za to Natari szybka. Przez co były na mecie od początku.

Stali na polu treningowym i czekali już tylko na dowódce który miał ich trenować. Gdy Shaids już przyszedł wszyscy stanęliśmy na baczność jak to zostali wyuczeni i czekali na rozkazy.

- Powiem wam coś już na starcie!- zaczął swoją przemowę.- Jesteście nic nie wartym gównem! Podczas treningów albo awansujecie na przynętę lub na stertę mięsa dla tytanów!- pokrzepił jakże dzielnych kadetów.- Zaczniecie od biegu wokół korpusu 15 okrążeń!- krzyknął oznaczając za start ich trening.

Wszyscy przy pierwszych trzech byli wytrzymali ale później zaczęli się męczyć, a raczej większość. Znalazły się osoby które wszystkie okrążenia przebiegły tylko z lekką zadyszką. I to byli ci którzy byli od początku na mecie w jednej z kategorii ważnych do przetrwania. Wytrzymałość.

- Skoro już przebiegliście 15 okrążeń  czas na 20 pompek!- nakazał dowódca.

Wydawałoby się że te ćwiczenia są łatwe, ale większość tu osób miało dopiero po 12 lat. Więc było to w miarę dobre dla ciał młodych ludzi.

-Teraz ćwiczcie walkę wręcz!- krzyknął i sam chciał pooglądać obiecujących przyszłych żołnierzy.

Najbardziej ciekawy był drugiego dziecka rodu Korins. Chciał wiedzieć czy też jest na tym samym poziomie co jej siostra czy może jest bardziej obiecująca, a może gorsza?Dowie się tego zaraz, jest to jedna z dziedzin które chciał wiedzieć czy jest obiecująca dla kadetki. Było jeszcze tych dziedzin sporo ale właśnie z walki wręcz jej ród był znany. 

Do dziewczyny podszedł oczywiście, kto by się tego spodziewał? Jean na rewanż upokorzenia przed wszystkimi. 

Shaids obserwował jak dziewczyna przybiera charakterystyczną dla jej rodu pozę. Pewną siebie... Jedna z nóg wystawiona do przodu stojąca bokiem do napastnika, a jej mięśnie gotowe są do unikania jak i ataku z zaskoczenia. Sam się spiął wiedząc że chłopaczyna nie ma szans.

Byli jedyną parą mieszaną, wszyscy zebrali się wokół nich by zaraz po nich stanąć w tym kole zainteresowań i walczyć z wybraną osobą.

- Dawaj Natari, zaatakuj.- powiedział z kpiącym uśmiechem. Myślał że dziewczyna go wtedy powaliła bo był zbyt skupiony na kłótni z Erenem, co było jawnym kłamstwem. 

Dziewczyna westchnęła i spojrzała prosto w oczy swojego przeciwnika. Jean przeraził się jej wzroku, ale nie okazał tego. Widział w jej oczach drapieżnika polującego na ofiarę, czającego się gdzieś na uboczu by zaraz wyskoczyć i zabić go jednym draśnięciem. Nawet nie zauważył jak dziewczyna zniknęła z jego pola widzenia i znalazła się blisko niego uderzając z pięści jego brzuch, przez co spowodowała jego odruch wymiotny za razem zmuszając do zgięcia.

- Skończyliśmy.- powiedziała i podała swoją dłoń kucającemu chłopakowi którą przyjął.- Może następnym razem koniowaty.- powiedziała rozkładając dłonie i po tym jak pomogła mu się podnieść i udać do koła ustępując kolejnej parze.

Shaids wiedział... Ona jest taka jak cała jej rodzina... Najlepsza, ale do poziomu jej siostry daleko brakuje, są też inni obiecujących. Mikasa Ackerman, Eren Jeager, Rainer Braus, Annie Leonard. Są to obiecujący kadeci chodź tego nie przyzna.

Na styk |Attack on titan|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz