Rozdział 17| Tytani za Rose

92 14 1
                                    

- Masz szczęście Korins.- powiedział Rainer jadący obok nastolatki i zbliżali się do wioski ich przyjaciela Connego.

- Dlaczego?- zapytała nie wiedząc co wysoki i postawny blondyn ma na myśli.

- Zdążyłaś założyć sprzęt, a my go nie mamy. To trochę podejrzane.- wyjaśnił i popędził konia bliżej łysego chłopaka który pędził na oślep przed siebie. Pojechała z nimi tutaj przez to że jako jedyna z byłych kadetów miała sprzęt i mogła pomóc w walce z tytani z północy dokąd zmierzają. 

Wszystko było porozwalane i zniszczone, ale niepokoił wszystkich jeden fakt, nie było krwi. Wyglądało to jakby tytani rozwalili wszystko zanim odeszli, ale ludzi nie było chodź konie stały na swoim miejscu.

- Conny!- krzyknęła dziewczyna łapiąc za lejce jego konia odciągając od tytana leżącego na jednym z domów.

- To mój dom...- powiedział a jego oczy były przerażone. Nastolatka spojrzała w jego oczy a później w te tytana i była przerażona, ten tytan miał takie same oczy co chłopak...

- Zobacz nie ma nigdzie krwi mogli uciec.- powiedział blondyn próbując pocieszyć niskiego chłopaka. Dziewczyna w to szczerze wątpiła ale nie chciała dołować chłopaka który prędzej czy później powinien się domyślić, że jest to jawne kłamstwo.

- Tak to jedyne wyście.- powiedział odwracając konia do innych zwiadowców, by teraz zlokalizować wyrwę w murze. Nastolatka jechała z przodu wraz z innymi żołnierzami. 

Noc była przerażająca nic nie było widać, jedyne co dawało im chodź trochę światła były pochodnie noszone przez żołnierzy. Z każdej strony byli narażeni na atak, chodź wiedzieli że tytani teraz odpoczywają. Niedowierzanie to idealne uczucie opisujące jakie teraz czują napotykając inną grupę która szuka wyrwy w murze. 

- Wy też nie trafiliście na dziurę?- zapytał dowódca grupy Natari.

- Nie.- odpowiedziała Nanaba która jest dowódcą grupy przed nimi. Chmury które odsłoniły w końcu blask księżyca, zwiastowały nadzieje i chwilowy spokój zwiadowcą. Odsłonił ruiny zamku który mogli użyć za chwilową bazę i zdrzemnąć się.

Natari wybrała sobie za oparcie na brudnej ziemi ścianę, o którą się opierała obserwując byłych kadetów którzy smacznie spali ale brakowało dwóch, o których szczerze nastolatka się nie martwiła znając ich umiejętności. Obserwowała spokojną twarz Historii, nie wierzyła w jej pech. Widząc że ta się powoli ocuca przez co ma szanse z nią porozmawiać podeszła do niej i usiadła obok.

- Christa wiem wszystko.- powiedziała od razu nie mając zamiaru bawić się w kotka i myszkę z dziewczyną.

- O czym wiesz?- zapytała na patrząc na nią.

- Jesteś Historia nie Christa.- powiedziała i wiedziała że ta domyśli się wszystkiego.

- Nie mów nikomu.- powiedziała i w końcu spojrzała w jej szare oczy które o dziwo były ciepłe i skłonne do pomocy.

- Nie powiem, ale wiedz że moja rodzina opiekuje się władcami od zawsze. Więc podtrzymam te tradycje i nie pozwolę ci umrzeć.- powiedziała i poczochrała średniej długości włosy prawowitej władczyni murów.

Na styk |Attack on titan|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz