Natari już od samego rana miała znakomity humor i dzieliła się nim z innymi, a jej ofiarą aktualnie miał być jej drogi przyjaciel Jean.
- Jean!- krzyknęła gdy zauważyła w oddali przed nią znajomą czuprynę. Chłopak odwrócił się do dziewczyny i z pytającą miną poczekał aż ta do niego dobiegnie.
- Coś chciałaś kurduplu?- zapytał jej czochrając jej brązowe włosy w wszystkie strony świata pozostawiając na jej głowie gniazdo.
- Mam bardzo dobry humor dzisiaj więc przyszłam się z tobą nim podzielić koniowaty.- powiedziała z chytrym uśmiechem na twarzy. Ale ten uśmiech nie trwał długo bo zaraz musiała ustawić się na baczność przed dowódcą ich korpusu.
- Dzisiaj zobaczycie jakie to uczucie być na trójwymiarowym manewrze.- wszyscy spięli się z ekscytacji, dosłownie wszyscy.- Nie cieszcie się gówniarze! Dzisiaj na uprzęże idziecie zobaczyć czy się nie zabijecie! Odmaszerować!- krzyknął a wszyscy zasalutowali i odeszli z pola treningowego i idąc za Shaidsem.
- No dzisiaj to się zabawimy co nie koniku?- zapytała wcale nie dwuznacznie do Jeana a na jego twarzy wykwitł rumieniec.
- Zamknij się.- powiedział i odwrócił od niższej dziewczyny wzrok.
Dotarli do stelaży które miały imitować uczucie jak na sprzęcie to trójwymiarowego manewru. Ekscytacja płynęła z młodych kadetów gdy to co kolejny zbliżał się do sprzętu na którym spędzą najpewniej resztę życia. Było to uzasadnione.
Nadszedł czas na Natari która pewna siebie podeszła do stelaża gdzie ją podpięli i wzniesiono. Lekko się zachwiała na początku ale utrzymała równowagę, co ją w prawdzie ekscytowało.
Przed nią był Jean więc podbiegła do niego i rzuciła na szyje.
- Jean widziałeś udało mi się!- krzyknęła i oderwała się od chłopaka skacząc jak szalona. Później ogarnęła się i patrzył jak inni próbują swoich sił na stelażach. Jednym się udawało od razu, drugim po lekkim zachwianiu, ale jeszcze była jedna osoba z której wszyscy się naśmiewali.
Eren, nie dał rady... Jej przyjaciel poleciał prosto na twarz a wszyscy wybuchli śmiechem. Do chłopaka od razu podbiegła Mikasa wraz z Arminem a Natari podbiegła przed nich i stanęła na przeciw tłumu i spojrzała na ludzi zirytowana. Nadal śmiechy nie ucichły.
- Zamknąć się!- krzyknęła a za nią stanęli Mikasa, Armin wraz z Eren z którego głowy ciekła krew.- Jesteście bezużytecznymi śmieciami którzy by się dowartościować śmieją się z innych.- powiedziała nie patrząc na nich tylko w podłogę, wybuchła kolejna fala śmiechu przez to że ona powiedziała ,,Jesteście bezużytecznymi śmieciami'', a to Eren jako jedyny spadł na twarz. Zirytowana kompletnie zachowaniem kadetów spojrzała na nich zimnym wzrokiem pełnym nienawiści i chęci mordu.
Nie zwrócili na nią uwagi i śmieli się dalej mówiąc że skoro go broni to się zakochała. Wkurzyła się przez to że ludzie pomiatają kimś takim jak Eren. Nie wiedzą nic. Więc zamachnęła się pięścią uderzając pierwszą osobę, za nią szli kolejni. Powaliła połowę 104 korpusu treningowego. Ale dostała z pięści w twarz ale nie pozostawała dłużna i oddała tej osobie.
Wyobrażacie sobie, że przez jej aurę mordu sam dowódca który spotykał się twarzą w twarz z tytanami bał się podejść? Bo właśnie w takiej sytuacji się znaleźli. Wezbrał w sobie odwagę jakiej teraz potrzebował i powalił dziewczynę twarzą do ziemi ciesząc się z tego że i jemu nie przywaliła.
- Rozejść się!- krzyknął i wszyscy słuchając rozkazu udali się do baraku gdzie zaraz ma odbyć się obiad.
- Oi.- zawołała pierwszą lepszą osobę Mikasa.- Gdzie Natari?- zapytała a dziewczyna odwróciła z wypisanym przerażeniem na twarzy. Mikasa potrzepała nią.- Gdzie ona?- zapytała ponownie
- To potwór... Powaliła połowę ludzi i dowódca musiał reagować...- powiedziała a Mikasa wróciła do chłopaków siedzącym z dala od ludzi Eren przejmował się tym że nie dał rady jako jedyny.
- Wiesz co się stało z Natari?- zapytał Armin patrząc na swoją przyjaciółkę która usiadła obok Erena i zajęła się jego raną na głowię.
- Dowódca się ją zajmuję.- powiedziała naklejając plaster na głowę jej przybranego brata.
- Jak ja mogłem się nie utrzymać?- zapytał się siebie i złapał za głowę. Na sali był gwar który ucichł wraz z dźwiękiem otwieranych drzwi przez które wszedł dowódca trzymając Natari za ramię i popychając by weszła. Z jej wargi i łuku brwiowego leciała krew którą cały czas wycierała. Nie była ona zdobyta podczas walki z kolegami z korpusu a raczej z kary od dowódcy.
Na sali panowała cisza gdy Natari weszła do środka i przechodząc obok ławek po to by wziąć tacę z jedzeniem. Wzięła ją i odwróciła się widząc jak ludzie na nią patrzą.
- Trzeba było się nie śmiać.- powiedziała chłodno i poszła do ławki gdzie był Jean. Mimo wszystko on jako jedyny śmiał się tylko zanim ona ich upomniała.
- Nieźle ich porobiłaś.- powiedział do niej i poczochrał włosy.
- Jean...- zaczęła bawić się swoim jedzeniem.
- No?- zapytał nadal bawiąc się jej włosami które porównywał do puchatej chmurki.
- Dziękuje. Jako jedyny nie śmiałeś się tak długo z Erena. Jesteś naprawdę najlepszy.- powiedziała i uśmiechnęła się niezręcznie do chłopaka.
Zjadła w ciszy i udała się w stronę trójki najbliższych sobie przyjaciół, do których się dosiadła.
- Eren. Pogadam z dwiema osobami by ci pomogły opanować trójwymiarowy manewr.- powiedziała i zaraz wstała by udać się na kolejny trening który miał być tym co mieli od początku walki. Gdy ta wstawała ktoś a raczej Armin zlapał jej nadgarstek i posadził z powrotem na miejsce gdzie siedziała.
- Dziękuje Natari.- powiedział Eren.
- Nie ma za co. Zrobię wszystko dla przyjaciół nawet jeżeli będzie to grozić walką na śmierć i życie, czy też wydaleniem.- powiedziała.
CZYTASZ
Na styk |Attack on titan|
AcciónDwie siostry pochodzące z rodziny która od pokoleń znajdywała się w żandarmerii, postanowiły sprzeciwić się losowi i pójść za głosem serca udając się do zwiadowców. Czy przez ich niesamowite geny, przyczynią się do zagłady tytanów?