Pokój przypominający piwnicę zapełniony był licznymi szklanymi komorami pełnymi ludzkich części ciała. Wyglądały ludzkie na tyle długo, dopóki ulatniający się z dołu gaz zamienił je w żyjące części. Samuel nie znał dotychczasowego celu przeprowadzania owych eksperymentów. Musiał brnąć na przód. Korytarze były długie i ledwo oświetlone zielonymi świetlówkami, które sporadycznie migały, będąc ledwo przyczepionymi do sufitu.
- Nie podoba mi się tutaj - pomyślał zakłopotany Samuel.
Kontynuując, dało się zauważyć co raz to mniejsze i węższe korytarze.
- Może był to jednak zły pomysł brnąć za tą dziewczyną. Może tak naprawdę jej tu nie ma, a ja ryzykuję swoim będącym już na krawędzi nie tylko prawa życiem. - Rozmyślał Samuel, brnąc bezmyślnie ku celowi.
Nagle z końca korytarza położonego tuż po jego lewej stronie dało się usłyszeć kobiecy krzyk. Był przytłumiony, lecz sam fakt tych korytarzy bycia pustymi powodował lepsze rozchodzenie się dźwięku.
- To musi być ona! - wyrzucił Samuel.
Zerwał się natychmiastowo i pobiegł w kierunku krzyku. Na drodze zatrzymała go postać przypominająca wyglądem fioletowego wcześniej zauważonego smoka, lecz nie był to on. Była to kobieta owinięta granatowym płaszczem. Jej prawa ręka i lewa część twarzy były zamienione smoczymi tkankami. Stali obaj nieruchomo w miejscu przyglądając się sobie niczym lew polujący na zwierzynę. Nagły zryw mutanta przestraszył Samuela, co skutkowało w jego ucieczce.
- Cholera! Cholera! Cholera! - powtarzał przestraszony Samuel, biegnąc przez wszystkie możliwe jeszcze kierunki.
Czuł zbliżający się do jego karku oddech śmierci. Nie odczuwał żadnej nadziei, biorąc pod uwagę, w jakiej sytuacji się znalazł. Kobieta stanęła. Zszokowało to Samuela wystarczająco na tyle, iż zdecydował się zawrócić w jej kierunku. Kobieta nagle zbladła i upadła na ziemię zostawiając za sobą stróżkę krwi ciągnącą się w kierunku środkowego korytarza. Zanim Samuel zdecydował się jednak kontynuować podróż, zauważył wyryte inicjały kobiety na jej przedramieniu.
- J.W - przeczytał w myślach Samuel.
Nie była to znacząca w śledztwie poszlaka, więc kontynuował ścieżkę. Dało się usłyszeć kroki krasnoludów kroczących gdzieś nad nim.
- Musieli znaleźć ich kryjówkę. Może jednak jest nadzieja. - Stwierdził, mówiąc sam do siebie.
Strużka krwi zdawała się zanikać. Na końcu korytarza błyszczały duże smukłe oczy. Był to definitywnie smok, którego Samuel widział w drodze do domu. Nie przestraszył się, wiedząc, iż ów smok należał do dziewczyny, która przykuła jego uwagę minuty wcześniej.
- Spokojnie, nie zamierzam cię skrzywdzić - powiedział w kierunku smoka Samuel.
Smok zdawał się ucieszony, pokazywał to uderzając swoim masywnym ogonem zakończonym kolcami o ściany, co powodowało trzęsienia się całego przybytku. Na twarzy mężczyzny pojawił się niepewny uśmiech. Wystawił rękę w kierunku stworzenia, a ono podstawiło pod nią swój czarny nos. Był bardzo przyjacielski, biorąc pod uwagę sytuację, w której się znajduje.
- Haha, a to ci dopiero! - powiedział ucieszony Samuel.
Smok zauważając płynącą nieprzerwanie stróżkę krwi, ruszył niezwłocznie w jej kierunku. Obaj zbliżali się wspólnie do celu, a Samuel poczuł się w końcu bezpieczny, mając przy sobie smoczego kompana.
Karta Informacyjna:
Imię: Asfix
Wiek: 326
Rasa: Smok
Przynależność: Lilly Roslet
Status: Zwierze domowe
Zadziwiająco inteligenty. Bardzo przyjacielski w stosunku do innych. Prawdopodobnie potrafi czytać intencję otaczających go ludzi. Lubi: Kryształowe szczury na patyku, drapanie po grzbiecie.Koniec informacji.
Amers jax
CZYTASZ
Pojedyncza blada lilia
FantastikWstrząsająca opowieść o dziewczynie posiadającej magiczne moce powodujące u ludzi szczęście, lecz nie na niej samej. okładka pochodzi z wydruków A4 strony https://shop.3daysmarch.net/