1.8

729 33 4
                                    

Siedzieliśmy tam bardzo długo. W spiżarce na elikisty zrobiło się bardzo ciemno, a ja poczułam zmęczenie. Nie było tu żadnego działającego zegara, więc nie wiedzieliśmy, która jest godzina. Wiedzieliśmy tylko, że nadal wszystko się trzęsie i atak dalej trwa. Chciałabym pomóc im przegonić tych cholernych złych czarodzieji, którzy porwali moich rodziców i pozbawili mnie normalnego dzieciństwa, ale musiałam siedzieć tutaj.
- Kiedy to się skończy? Jest chyba już bardzo późno, spać mi się chcę, a w tej barierze nie ma miejsca, żeby się wygodnie położyć.
- Spokojnie Alice, wkrótce na pewno będzie koniec.
- Ale kiedy?!
- Tego dokładnie nie wiem...
Ze zmęczenia, nawet nie wiedziałam co robię. Położyłam głowę na kolanach Ricka i zasnęłam. Przez sen czułam, jak głaszcze mnie czule po głowie. Z nim czułam się bezpiecznie, cokolwiek by się działo. Obudziłam się rano w swoim pokoju.
- Co ja tu robię?!
- Rick cię tu przyniósł zaraz po zakończonym ataku na szkołę, o 1:30. Spałaś wtedy.
- Ok...
- Wszystko dobrze się skończyło. Rick cię pewnie ukrył. Wyglądaliście tak romantycznie i uroczo, gdy cię tu przyniósł.
- No co ty nie powiesz?
- Miłość... Haha
- Nie, nie znam go nawet dokładnie!
- Hah, dobra, powiedzmy, że ci wierzę...
- Wiedz w co chcesz, nie jesteśmy razem. Dyrektor go poprosił, żeby się ze mną schronił i tyle.
- A co ty taka ważna jesteś, że dyrektor każe się schować z tobą najlepszemu uczniowi w szkole, żeby nic ci się nie stało?
- Miałam nikomu nie mówić! - Krzyknęłam przerażona w myślach.
- Nie wiem.. - Zaśmiałam się sztucznie.
- Ukrywasz coś przede mną.. - Roxie spojrzała na mnie poważnym wzrokiem.
- Niby co mam ukrywać?
- Nie udawaj!
- Nie udaję!
Roxie wyszła z pokoju. Chyba nie chciała się ze mną kłócić. Mam nadzieję, że o tym zapomni, a nie będzie brnąć dalej w poznanie prawdy. Ponieważ wstaliśmy 30 minut przed budzikiem, dopiero teraz zaczęłam się szykować. Poszłam w kierunku stołówki. Szłam spokojnie, gdy ktoś złapał mnie za ramię. Spojrzałam za siebie. To był niebieskooki blondynek Rick.
- Hej, podobało Ci się wczoraj?
- Tak, ale Roxie się domyśla, że coś ukrywam, dyrektor kazał mi nikomu dobrowolnie nie mówić.
Rick, najlepszy i najbardziej zaufany uczeń w tej szkole wiedział o wszystkim od dyrektora.
- Jakoś wymyślę jak to ukryć, pogadam z nią.
- Ok.
- Ja muszę już lecieć Alice. Narazie.
- Paa.
Ruszyłam dalej w kierunku stołówki. Tym razem, po kilkunastu krokach, zatrzymała mnie Pani Silvia.
- Dziś po lekcjach też Cię zabieram do sali do ćwiczeń magii. Poćwiczymy dłużej, wczoraj o wiele skrócił nam lekcję ten niespodziewany atak.
- Dobrze.
- Teraz idź już na stołówkę. - Poszła sobie.
Bałam się już czym zaskoczy mnie ten dzień. Kolejny atak? Kolejna nieudana lekcja? A może konieczność wyjaśnienia Roxie prawdy, bo nie będzie się już dało przed nią tego dalej ukrywać? Na samą myśl wzdrygnęłam się i wyszła mi gęsia skórka na ciele. Ta cała sprawa powala mnie z nóg. Zdałam sobie sprawę, że po tych czternastu latach znów mogę zobaczyć i odzyskać swoich rodziców....

Szkoła 4 żywiołów ( Zakończone )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz