1.11

604 26 4
                                    

Przestraszona przełknęłam ślinę i zdecydowałam, że.....

... pomogę dyrektorowi. On się dla mnie ma poświęcać, a ja go tak tu zostawię. Miał rację. Nie tak łatwo, we dwoje, odbić stąd ludzi. Ten zamek jest pilnowany. Ale stop! Koniec tego zastanawiania się! Muszę przecież pomóc dyrektorowi! Uniosłam prawie całą rzekę lawy w powietrze i rzuciłam prosto we wrogów.
- Niech pan ucieka, panie dyrektorze! - Wiedziałam, że to mogło skrzywdzić także jego. Licząc, że dyrektor zdąży uciec zrobiłam ognistą klatkę, by wróg nie uciekł, lecz jeden z diabłów złapał go za rękę i nie zdążył. Skoro mają zginąć, to razem. Musiałam coś zrobić. Ale ja przecież nie umiem latać! Wzięłam kroplę lawy i kiwnęłam głową do dyrektora. On rzucił jakieś zaklęcie, przez co kropla spłaszczyła się i zaczęła latać. Stanęłam na niej jak na desce surfingowej i leciałam po dyrektora. Rzeka lawy leciała troszkę wolno, bo była ociężała. Leciałam szybko. Wleciałam do klatki, uderzyłam z całej siły w rękę diabła i puścił dyrektora. Lawa wleciała do klatki. Kiedy zalała wroga, zniszczyłam klatkę i odlecieliśmy. Kiedy byliśmy już bezpieczni, powiedziałam:
- Przepraszam panie dyrektorze, to moja wina, gdybym nie skoczyła, zdążylibyśmy uciec przed strażami.
- Nie obwiniaj się Alice, chciałaś tylko ratować rodziców. Rozumiem cię bardzo dobrze. Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło.
- Dziękuję panie dyrektorze.. - Szepnęłam lecąc na swojej splaszczonej kropli lawy. Przelecieliśmy przez granicę. Teraz możliwa była teleportacja, więc skorzystaliśmy z niej. Byliśmy pod szkołą. Tęskniłam za nią. Nawet nie wiem, która godzina. Weszliśmy do szkoły. Okazało się, że była już 14:55. Weszłam do swojego pokoju. Roxie słuchała muzyki, ale szybko mnie zauważyła.
- Hej Ali.
- Hej Rox.
- Co ci się stało? Jak było?
- Było fajnie, ale co miałoby mi się niby stać?
- Masz dużą ranę na prawym policzkiu. Na pewno nie byłaś u Cleo! Okłamałaś mnie!
- Nie prawda!
- Prawda! I ja się już wszystkiego dowiem! - Wyszła wściekła trzaskając drzwiami.
- O kurczę! Nawet nie zauważyłam tej rany! Dyrektor pewnie zapomniał o zamaskowaniu jej, żeby kłamstwo przeszło. I co teraz?! Jeśli ona wszystkiego się dowie?! Było mi tak cholernie przykro z jej powodu, ale nie mogłam jej niczego powiedzieć dla bezpieczeństwa wszystkich. Chyba nikt nie powstrzyma tej upartej jak osioł dziewczyny. Skierowałam się do szpitalika, żeby opatrzono mi ranę - wciąż leciała mi krew. Kiedy na twarzy miałam już najdłuższy plaster, na całą ranę, jaki kiedykolwiek w życiu widziałam, natknęłam się na Ricka na korytarzu.
- Hej, co ci się stało?
- Hej, oberwałam od wroga na misij za granicą dobra i zła. - Szepnęłam, żeby nikt nie usłyszał.
- Jak wam poszło?- Poszliśmy z Rickiem w ustronne miejsce.
- Tam są moi rodzice! - Szepnęłam podekscytowana i opowiedziałam mu wszystko, ze szczegółami.
- Wow! Jesteś świetna! - Szepnął do mnie z uśmiechem i pocałował mnie w czoło. Też się uśmiechnęłam.

Pov's Roxie

Obserwowałam ich z ukrycia i podsłuchiwałam. Wiedziałam, że skoro wtedy Rick ukrył się z nią, to na pewno wie teraz wszystko. Gdy tylko ich zauważyłam, zaczęłam ich podsłuchiwać i podążać za nimi, gdziekolwiek by poszli. Kiedy tylko usłyszałam już wszystko, co chciałam usłyszeć, zwinęłam się stamtąd.
- Hahaha już wszystko wiem, moja Alice. Trzeba było uważać gdzie i jak głośno o tym mówisz. Teraz już wszystko z ciebie wyciągnę. Nie ładnie tak oszukiwać przyjaciółkę, wspólokatorkę. Hahaha!....

Szkoła 4 żywiołów ( Zakończone )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz