Bardzo się bałam. Nie wiedziałam co robić. Dyrektor wyczarowywał tornada i w ogóle, ale ja jestem za słaba na tym podobne czary. Przynajmniej tak właśnie myślę. Nagle przylecieli kolejni wrogowie, posiłki. Jeden z nich chwycił mnie za rękę. Przerażona nie wiedziałam co robić! Nagle, sam z siebie, kawałek mojej ręki, złapany przez jakiegoś wampira, zalał się lawą i sparzył dłoń wroga.
- Woow, ja niczego przecież nie zrobiłam! - Pomyślałam.
Dalej rzucałam czary i próbowałam się ratować, ale było ich za dużo. Pojmali nas. Uwięzili w lochu, ale nie z moimi rodzicami. Ja i dyrektor zostalismy przykuci do ściany za pomocą łańcucha, który założyli nam na lewe nogi. Mimo wszystko postanowiłam nie tracić głowy. Chciałam odtworzyć to co stało się z moją ręką, gdy ten wampir mnie złapał, ale początkowo bezskutecznie. Próbowałam chyba godzinę, aż dyrektor powiedział:
- To nie ma sensu Alice.
Milczałam. Postanowiłam to zrobić i już! Chciałam tym sposobem spalić łańcuch. W końcu... Udało się mi to odtworzyć, ale... łańcuch się nie spalił.. Pewnie jest odporny.
- A gdyby tak wytworzyć na nodze gorętszą lawę?? Najgorętszą jaką się da??
Ciągle nie traciłam nadzieji. Próbowałam i próbowałam. Udawało się wytworzyć gorętszą lawę, niż za pierwszym razem, ale wciąż za chłodną, żeby spalić ten cholerny łańcuch. Poczułam, że łzy napływają mi do oczu. Zaczynała mnie martwić i dręczyć jedna myśl:
- Chyba już nigdy stąd nie uciekniemy... Zostaniemy tu na zawsze!!!
Tak bardzo się bałam... Postanowiłam spróbować jeszcze raz. Zamknęłam oczy, skupiałam się z całych sił. Na mojej nodze zaczęła się pojawiać lawa. Była intensywnie czerwona i chyba najgorętsza jaka się dało wytworzyć. Nie czułam przy tym oczywiście niczego, bo osób z żywiołem ognia lawa skrzywdzić nie może. Nagle usłyszałam kruszenie się. Byłam wolna!
- Wow, brawo Alice! A teraz uciekaj! - Szpepnął dyrektor.
- A co z panem, Panie dyrektorze?
- Mi nic się nie stanie.
Podeszłam do dyrektora i kucnęłam. Stworzyłam na ręce lawę i posmarowałam nią sznur łańcucha. Nie mogłam tak bezpośrednio na nodze, bo dyrektor nie ma żywiołu ognia i to by go skrzywdziło. Po chwili był wolny, mimo że na nodze miał jeszcze przytwierdzony kawałek łańcucha. Dyrektor wyczarował tornado, które zrobiło dziurę w ścianie. Przywołał swoją chmurkę. Wsiedliśmy i wylecieliśmy.
- Uciekamy do akademii! Prędko!
- A co z moimi rodzicami?!
- Wrócimy po nich innym razem!
- Nie zgadzam się! Idę po nich! - Szykowałam się do skoku i powrotu po moich rodziców.
- Alice! Zostajesz!
- Nie! To moi rodzice i gdy ich wreszcie znalazłam, po 14 latach, nie mogę ich tak tu po prostu zostawić, rozumie pan?!
- Rozumiem twój ból, ale musimy lecieć!
- Nie! - Skoczyłam z chmury wprost do rzeki lawy. Po znalezieniu się w lawie, zobaczyłam wrogów goniących dyrektora. Zdrętwiałam ze strachu. Stanęłam teraz przed wielkim wyborem, na który nie mam zbyt wiele czasu. Albo wykorzystać sytuację, że wróg zajął się czymś innym i iść ratować rodziców, czy pomóc dyrektorowi, bo gdyby nie on i jego poświęcenie nigdy sama nie znalazłabym rodziców... Przestraszona przełknęłam ślinę i zdecydowałam, że.....
CZYTASZ
Szkoła 4 żywiołów ( Zakończone )
FantasyAlice Dumpt do tej pory żyła jak zwyczajna nastolatka, różnica tkwiła w tym, iż mieszkała w Domu Dziecka, od pory, gdy jej rodzice nagle zniknęli. Pewnego dnia siedemnastolatka dostaje propozycję nauki w pewnej uczelni po skończeniu liceum. Przyjmuj...