Inna perspektywa

2.1K 35 3
                                    

Hermiona postanowiła nie mówić nic przyjaciołom o dzisiejszym spotkaniu z Ginny. Wielu z nich nadal cierpiało po stracie Dafne. Gdyby się dowiedzieli, nie pozwoliliby jej pójść, a przynajmniej nie samej. Nie chciała, aby na przykład Draco czy Teo poszli z nią, zaczęliby oskarżać dziewczynę za ostatnie miesiące, nie dając jej dojść do słowa. Dlatego postanowiła na razie im nic nie mówić.

Hermiona poprosiła Teodora (który zastępował w sprawach firmowych Dracona, od kiedy ten zaczął interesować się swoją karierą sportową) o możliwość szybszego wyjścia z pracy. Teo jak to Teo, bez niepotrzebnych pytań puścił byłą Gryfonkę do domu. Hermiona jednak nie skierowała się do swojego i Harry'ego mieszkania, lecz udała się do pobliskiej kawiarni. Zawsze była przed czasem i liczyła, że dzięki temu będzie dziś szybciej niż Ginny, ale ta już niecierpliwie czekała na nią przy jednym ze stolików przy oknie.

Gdy tylko ujrzała rude włosy byłej przyjaciółki nie była pewna, czy dobrze robi. Ginevra przez kilka ostatnich miesięcy była zupełnie kimś inny jakby obcym człowiekiem. Ginny zmieniła się nagle. Nie była już tą wesołą, zawsze roześmianą i uśmiechniętą dziewczyną. Stała się dla wszystkich złośliwa. Potrafiła być gorsza od Malfoy'a, a to nie był byle jaki wyczyn. Pewnego dnia zostawiła Harry'ego, który mimo całej wyrządzonej mu krzywdy przez poprzednie tygodnie, rozpłakał się jak małe dziecko, gdy tylko Hermiona przyjechała do jego mieszkania. Spędziła całą noc na pocieszaniu przyjaciela, aby kolejnego dnia także zostać porzuconą przez Weasley'a. Od tego momentu zaczął się ich internetowy spór. Już nie mieli okazji spotkać się na żywo. Wszystko, co łączyło niegdyś ich ogromną paczkę przyjaciół, podzieliło się na dwa terytoria. Hermiona, Harry i reszta nie chcieli im wchodzić w drogę, a oni nie mieli im, ale niestety tak nie wyszło.

Teraz przy żółtym stoliku siedziała samotna rudowłosa dziewczyna. Ginny nadal była piękna, ale na jej twarzy nie gościł uśmiech. Siedziała zamyślona wpatrzona w okno, a w dłoniach trzymała kubek herbaty. Zielonej herbaty z trzema cytrynami. To się nie zmieniło. Hermiona przełamała swój strach i podeszła do stolika, odsunęła krzesło naprzeciwko rudowłosej, a ta przestraszona oderwała się od widoku zza okna.

-Ohh, cześć- nieśmiało uśmiechnęła się w stronę brunetki.

-Taa, cześć- Hermiona narzuciła nogę na nogę i splotła ręce- jeśli myślisz, że przyszłam tu, aby współczuć ci z powodu ataku Ronalda, to jesteś w błędzie.

-Nie, nie o to mi chodziło. Chciałam Cię przeprosić...

-Nie chcę przeprosin, chcę wiedzieć, dlaczego nam to zrobiliście. Dlaczego tak nagle zaczęliście nas nienawidzić? Dlaczego postanowiliście zmienić nasze życie w piekło?

-Chcę ci o tym powiedzieć. Dlatego chciałam, abyśmy spotkały się w neutralnym miejscu. Nie chciałam, aby ktoś z tobą przychodził, bo mało kto potrafiłby to zrozumieć, jak ty.

-Ale...

-Proszę, daj mi opowiedzieć o tym, czego się dowiedziałam i jak do tego wszystkiego doszło. Nie przerywaj mi, okej?

-Jeśli obrazisz, kogoś z moich przyjaciół, to musisz wiedzieć, że wyjdę stąd i nigdy więcej nie będę mieć z tobą styczności.

-Okej. Początek całej naszej historii zaczął się już naprawdę dawno, a mianowicie zaczęło się to wszystko, gdy pojawiłam się na świecie...

-Gin, nie przyszłam tu, aby...

-Herm, nie przerywaj mi. Proszę.

-Okej.

-To wszystko zaczęło się, gdy się urodziłam. Ronald już nie był najmłodszym dzieckiem w rodzinie. Był jedynie jednym z sześciu synów naszych rodziców. Zawsze dostawał najmniej atencji, mało kto zwracał na niego uwagę, czy to w domu, czy poza nim. Zawsze musiał otrzymywać rzeczy po starszym rodzeństwie, kiedy to ja jako jedyna córka w domu, miałam od czasu do czasu możliwość kupowania nowych ubrań. Ron zawsze był pomijany. Nagle pojawił się Harry, który odrzucił przyjaźń Malfoy'a, aby zaprzyjaźnić się z Ronem i to było dla niego naprawdę coś wow. Że ktoś taki jak Harry, nie chce przyjaźni z Draconem, a z nim. Był w siódmym niebie, aż pojawiłaś się ty i musiał się zacząć dzielić Harrym z tobą, ale polubił cię i naprawdę zaczął traktować cię za przyjaciółkę. Lecz nigdy nie odpowiadało mu to, że najpierw zwracałaś uwagę na Harry'ego, że gdy na przykład w drugiej klasie, obudziłaś się ze śpiączki, to najpierw rzuciłaś się w ramiona Pottera, a potem z nim się tylko przywitałaś. Zawsze czuł się gdzieś tam gorszy od Harry'ego. Z czasem, gdy zaczął coś do ciebie czuć, ale ty nie dawałaś żadnych znaków, to pojawiła się Lavender. Czyli najgorsze co mogło nas wszystkich spotkać. Jednak po czasie Ron miał jej dosyć i się rozstali. Już byłam pewna, że będziecie razem, ale cały czas coś nie wychodziło. Dumbledore zginął, rozpoczęła się wojna z Voldemortem. Ruszyliście na poszukiwania horkruksów. Tam ty i Harry staliście się jak nierozłączne rodzeństwo, które potrafiło dogadać się bez słów, a Ronalda to bolało, ponownie wkroczyła zazdrość, aż uciekł, ale po czasie do was wrócił. Skończyła się wojna. Ty i Ron zeszliście się, ale on nadal czuł się niedoceniany. Harry został przyjęty od razu na kurs aurorski, ty miałaś zrobić kursy i pójść do Ministerstwa, a on musiał pomóc rodzinie w żałobie, poświęcić swoją szansę na bycie aurorem, aby pomóc ze sklepem George'a. Mimo że to nie była jego pasja, to był szczęśliwy, bo byłaś z nim. Uzyskałaś pracę w Ministerstwie, Harry ukończył kurs aurorski i został aurorem, ja dostałam szansę, aby grać zawodowo w Quidditcha i wtedy wszystko posypało się. To był dla nas naprawdę dobry czas. Zwiedzałaś dzięki pracy Europę, Harry szybko awansował, a ja nie miałam czasu na żałobę i zamartwianie się co ze sklepem Geo. Ron był o to wszystko zazdrosny. Ale nagle zaszłaś w niechcianą ciążę, która Ronalda ucieszyła. W końcu nie on jedyny będzie musiał, robić coś czego on sam nie chce. W dodatku skończą się wszystkie imprezy i wyjazdy z pracy. Ale miałaś wypadek i jego plany na przyszłość runęły. Obwiniał cię za to, ale to nie była przecież twoja wina. Wróciliście do normalnego życia. Lecz nagle Harry przyprowadził na jedną z imprez Ślizgonów. Osoby, których Ronald nienawidził od naprawdę dawna. I może gdybyś ty, ja, Harry, Luna, Neville... po prostu nasza stara paczka, nie wyciągnęli przyjaznej dłoni do nich, gdybyśmy może nie zaczęli się z nimi trzymać, a później nawet przyjaźnić, to Ron nie byłby zazdrosny. Ale nagle jego najlepszy przyjaciel zaczął trzymać z Malfoy'em. Malfoy'em, który gnębił nas przez całe życie. Ty zaczęłaś łapać wspólny język z Teo, o którego Ronald był cholernie zazdrosny. Ja zaczęłam zadawać się z Blaisem... Może gdybyśmy nie dali im drugiej szansy, to może to wszystko potoczyłoby się inaczej. Zmieniłaś pracę i przeniosłaś się do Malfoy Company. Ronald wtedy dostał w końcu pracę w Ministerstwie, ale tam spotkał Lavender. Może gdyby Ron chodziłby na jakieś terapie, czy może brałby jakieś leki, które pomogłyby zwalczyć tą jego cholerną zazdrość, to może tak by nie było. Ale spotkał Lavender, której postanowił wszystko opowiedzieć. Jacy my wszyscy nie jesteśmy. Jak to można zostawić brata, przyjaciela dla Ślizgonów. Lavender chyba go rozumiałam, nie wiem, może po prostu obydwoje potrzebowali atencji... Zaufał jej, a ona postanowiła to wykorzystać. Postanowiła zawalczyć ponownie o Rona. Aż nagle jej się udało. Zaczęłam się czegoś domyślać, ale nie zdążyłam ci powiedzieć o moich podejrzeniach, gdyż rzuciła na mnie jakiś urok. Na Rona na pewno także. Zawsze się z nią zgadzał. Nagle wkręciłam ją do naszej ekipy, choć w głębi siebie nie chciałam tego, ale coś innego mną kierowało. Zawsze, gdy była w pobliżu przyznawałam jej stuprocentową rację. Zaczynałam być dla was okropna. Zauważyła, że od jakiegoś czasu nie układało mi się z Harrym i że coś ciągnie mnie i Zabiniego do siebie. Więc postanowiła wcielić swój plan zemsty. Plan zemsty na tych, którzy jej zdaniem skrzywdzili Rona i ją. Najpierw za jej namową zaczęłam umawiać się z Blaisem, którego naprawdę jako ja pokochałam, potem rozstałam się z Harrym, a następnie, Ron zostawił ciebie. Razem z Ronem wynajęliśmy mieszkanie, do którego w krótkim czasie się wprowadziła. I wtedy zaczął się ciąg dalszy zabawy. Zaczęła wpływać na to, co publikujemy, zaczęliśmy was oczerniać, obrażać. Miała także delikatny wpływ na Zabiniego, zdecydowanie słabszy niż na mnie, czy Rona, ale także był uwięziony w niewidzialnym więzieniu. Ale to wszystko zaczęło słabnąć, gdy wyprowadziła się z Ronem. Poczułam się wolna, moje myśli były tylko moje. Nie czułam w głowie niczyjego innego głosu. Więc podsumowując, podejrzewam, że Ronald od dzieciństwa miał zaburzenia związane z własną wartością, a Lavender rzuciła jakiś urok na niego i na mnie. Ja już się z niego uwolniłam, ale on nadal jest pod jego mocą. Wiem, że możesz nie wierzyć w tą historię, ale myślę, że tak jest...

HARRYSTAGRAM || Instagram || HARRY POTTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz