Na lotnisku Charlesa de Gaulle'a panował gwar. Marie zdążyła zapomnieć, że niemożliwy do opisania hałas, wynikający z mieszaniny różnych języków, biegających jak w ukropie tragarzy czy też obecnych na każdym niemal kroku, sprzedawców różnorakich przysmaków, jest niemal znakiem charakterystycznym dla tego miejsca. A przecież opuściła Francję zaledwie kilka miesięcy temu!
Poczuła lekkie ukłucie żalu w sercu. Ale szybko zostało zastąpione przez inne, jeszcze mniej przyjemne, uczucie. Strach,  że próba poradzenia sobie z domniemanym przekleństwem,  się nie powiedzie. Ale przecież muszą spróbować działać w tej sprawie,  nikomu innemu nie zależy wszakże,  by poznać szczegóły historii Gabriela Fahrenheita, podłości - albo co najmniej chciwości - pierwszego właściciela Chateau i konsekwencji jego poczynań... Co najwyżej,  mogła stanowić ciekawą opowieść,  mającą na celu zwiększenie liczby zwiedzających miejsce "z duszą ". A dla rodzin LeBlanc  i potomków Gabriela, który skończył nieciekawie, jak też snuli przypuszczenia... Stanowiło część ich życia. Może nie najważniejszą, ale istotną.
Marie zerknęła przez ramię na Mavericka oraz ojca, którego odzyskała zupełnie niedawno. Na samą myśl o tym, że mogłaby ich stracić, w jej sercu wezbrał  mrok. Ciemność i trudny do ogarnięcia ból,  zalewający jej umysł powodzią nie chcianych przez nikogo słów. Tymczasem Maverick mocował się z uchwytem od walizki. W końcu udało mu się uporać z problemem, toteż przyspieszył kroku, by dogonić resztę grupy.
Detektyw trzymał się raczej na uboczu, zawstydzony zamieszaniem oraz szumem,  wywołanym poniekąd z jego winy, bo odważył się ruszyć tę dziwną rodzinną opowieść, którą on sam, gdyby nie znał faktów łączących się z nią w mocną, trudną do zniszczenia, osnowę, włożył by między bajki...
Jaques z ciekawością rozglądał się na boki. Powrócił do Francji, domu, który był zmuszony opuścić wiele lat temu wstecz. Od czasu rozstania z Anną, nie znalazł kobiety, która by jej dorównała. Wciąż coś do niej czuł - ale nie potrafił określić natury tego stanu, czy więcej w nim sentymentu oraz przywiązania do tego, co już dawno powinno w nim wypalić,  czy prawdziwej miłości. Ludzie przecież się zmieniają, i niepodobna wejść dwa razy do tej samej rzeki! Z tego dziwnego zawieszenia pomiędzy przeszłością,  a teraźniejszością, chwilową mrzonką, wynikną jedynie łzy i niepotrzebne cierpienie.
– Idziesz, tato? – dopiero wówczas, ponaglony przez córkę, zorientował się,  że stoi w miejscu, zapatrzony w jeden punkt,  którego i tak nie dostrzegał, bo wpadł w zamyślenie.
– Tak,  tak, idę! – odpowiedział, pospiesznie dołączając do pozostałych.
Zamierzali skorzystać z pokojów hotelowych, albo - ewentualnie - kwatery prywatnej, gdyby wszystkie porządne miejscówki okazały się być zajęte. Na szczęście,  Maverick zdołał jakimś cudem zarezerwować miejsce w dobrym hotelu, a potem jeszcze się uparł,  iż zapłaci za pobyt.
Szczególnie detektyw wydawał się zbulwersowany faktem, że w ogóle ktoś może zapłacić za jego wygodę sporą sumę  i to bez mrugnięcia okiem! Nigdy wcześniej nie doświadczył podobnego traktowania!

***

Hotel okazał na zaskakujący pod niemal każdym względem. Nie brakowało w nim atrakcji, mających spełnić najbardziej wygórowane zachcianki gości, jego oferta docelowo była skierowana do najbogatszej klienteli. Ale Maverick nie chciał słyszeć tych wszystkich narzekań na cenę pobytu w świecie baśni, więc szybko zakończył wszelkie dywagacje, oświadczył stanowczo, że nie życzy sobie odmowy.
– Za bardzo cenię wygodę oraz bezpieczeństwo,  bym miał wybrać coś skromniejszgo. To zdecydowanie nie dla mnie!
– To kiedy idziemy do Chateau LeBlanc? – dopytywała Marie z przejęciem właściwie zarezerwowanym niemal tylko dla dziecka.
Bo i tak to było niemal równe prawdzie.  Chciała zakończyć sprawę jak najszybciej,  bez mrugnięcia okiem. Zebrać potrzebne informacje, przynależne miejscu pochówku nieszczęsnego człowieka, a potem zapomnieć i przejść tanecznym krokiem do tu oraz teraz. Jaques dostrzegał,  że Marie prezentowała swoją niewiarygodną energię i chęć do zwiedzania świata w pojedynkę. I, zapewne,  by do tego doprowadziła,  gdyby jej pozwolił na samo to przemierzanie różnych państw stąd i stamtąd...
Ale nie miał zamiaru ponownie jej stracić. Dość,  że poważył się na decyzję lotu do Francji,  by zrealizować zadanie, zrobić  co do niego należało. Odnajdą szczątki Gabriela, nie wiadomo  jak, ale tak właśnie zrobią.
– Jak tylko doprowadzimy się do porządnego stanu, zjemy coś dobrego i odpoczniemy,  Marie – przez te paskudne strefy czasowe,  wszystko mu się myliło, był nieziemsko zmęczony,  ale znalazł w sobie siłę, by zgłosić chęć pójścia do Chateau "na ochotnika " i sprawdzić, czy w TAMTYM MIEJSCU,  są jeszcze szczątki mężczyzny  zaginionego przed ponad dwoma wiekami.
– Tu przydałby się dobry technik kryminalistyki albo biegły patomorfolog sądowy, jakkolwiek by nie określić "ktosia ". Jak chcecie ustalić dane personalne truposza?
– Szkieletu.
– To właśnie miałem na myśli, ale ustalenie,  czy mamy na stanie prawdziwego Gabriela Fahrenheita, zależy wyłącznie od konkretnej oraz solidnej pracy policji. My im tylko podsuniemy trop, i pozamiatane...

Dom na Przeklętym WzgórzuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz