William Scarlatti obudził się w nie swoim pokoju, zupełnie skołowany. W miarę, jak dochodził do siebie, przypomniał sobie wydarzenia ubiegłego wieczoru. Że on i ten skurczybyk, jego starszy brat, szaleli na parkiecie nocnego klubu, w rytm muzyki tworzonej przez didżeja. Potem, gdy zrobiło się już bardzo późno albo, jak kto woli, nastał wczesny ranek, Maverick znalazł dla siebie interesujące towarzystwo ( w postaci niezłej laski, oględnie mówiąc), i gdzieś razem przepadli. A William, pozostawiony samemu sobie, i zmęczony całonocnym hulaniem w tańcu, oraz oszołomiony paroma mocnymi drinkami, które wypił, gdy Maverick był zajęty swoją towarzyszką, postanowił znaleźć jakieś wyrko, by odespać szaleństwa nocy.
Poszedł na piętro, otworzył pierwsze lepsze drzwi, po czym padł jak zabity na wielkie łóżko, znajdujące się w pomieszczeniu za nimi. I odpłynął w krainę Morfeusza.
Na ścianie, po lewej od drzwi, wisiał tandetny różowy zegar, więc chcąc nie chcąc, Will zmusił się, by spojrzeć na jego wskazówki. Cholera, zaspał!
Niewiele myśląc, wyplątał się z pościeli, szukając po omacku, czegoś chociaż przypominającego łazienkę, by wziąć prysznic albo ochlapać się wodą, jeśli takowego brak. No i musiał odświeżyć ciuchy. Te, które miał na sobie, były jak psu z gardła wyjęte, i śmierdziały piwskiem na kilometr.
Rozejrzał się bezradnie wokół, wzrok Williama padł na szafki, mające najlepsze lata świetności już za sobą. Przeszukał je dokumentnie - oprócz, no, wiadomo, czego, służącego do zabezpieczenia się przez mężczyznę, podczas... wiadomych spraw, przed zrobieniem kobiecie dzieciaka, znalazł (alleluja!) świeżą zmianę bielizny, biały męski podkoszulek z bzdurnym nadrukiem, czarne dżinsowe portki, białe skarpetki. Ktokolwiek był ich właścicielem, właśnie tracił do nich prawo własności. William chwycił je, po czym przebrał się w nie, dopiero, gdy spędził dobrych paręnaście minut pod lodowatym prysznicem. Wreszcie mógł powiedzieć, że wygląda jak normalny człowiek!
Ale, gdzie, do cholery, podziewał się Maverick?!
Postanowił go odszukać, zanim spóźnią się jeszcze bardziej - William do szkoły ( teoretycznie powinien powtarzać materiał do egzaminów), a Maverick - ojciec zabije swego pierworodnego syna, jeśli ten odpuści sobie choć dzień pracy w ich banku... Opuściwszy nieco chwiejnym krokiem mikroskopijną łazienkę, wyszedł na schody, prowadzące na parter.
– Maaaaverick! – wydarł się na całe gardło.
– Czego ryja drzesz, człowieku?! – jakiś jegomość, w nieco pognieconym ubraniu, świadczącym dobitnie o nocnej aktywności właściciela, minął Willa i zniknął za drzwiami, których było na piętrze kilka.
William zajrzał do tych pokoi na piętrze, którymi się wcześniej nie zainteresował, nie zważając na stan ani zawartość osobników je zasiedlających, ale Mavericka nigdzie nie uświadczył. Wpadł na starszego brata dopiero, gdy w panice wizytował pomieszczenia na dole.
– Ty już na nogach, William? – roześmiał się niedoszły kandydat na zaginionego, odprowadzając spojrzeniem półnagą kobietę, pogrążoną w głębokim śnie, na łóżku, w pokoju, z którego właśnie wyszedł.
– Przestań – przerwał mu Will. – Ty lepiej pomyśl, co zrobisz i jak wytłumaczysz się Marie, jeśli zostaniesz tatusiem dziecka tej tam, co leży i śpi!
– Jeszcze wiem, do czego służy gumka, zajmij się sobą.
– A skoro już mowa o Marie... Wierzysz w klątwę Etienne'a LeBlanca?
– Marie mówiła że nie był zbyt stary, gdy kopnął w kalendarz.
Maverick, o dziwo, był w stanie mówić o domniemanej klątwie i jednocześnie prowadzić Corvette ojca, bez emocji. Odezwał się tym samym tonem głosu, informując Williama:
– Wynająłem prywatnego detektywa, wcześniej był on dziennikarzem śledczym w znanej gazecie, ale postanowił przebranżowić się. Skorzystałem z namiarów na faceta i go zatrudniłem. Może dowiemy się czegoś ciekawego o LeBlancach? Temat mnie zainteresował, William. Pogadam jeszcze z Marie.
– Dziwny jesteś – stwierdził William, i nie dodając niczego więcej, oparł głowę o zagłówek fotela pasażera, przymknął oczy i zapadł w płytki sen. Reszta drogi minęła im w całkowitym milczeniu.
CZYTASZ
Dom na Przeklętym Wzgórzu
RomansaPrzepiękną okładkę do tego opowiadania, wykonała dla mnie : Zuzeczek_x_ Polecam!!! Wspaniały zwiastun wykonała dla mnie: dangerousguns /wattpad @bieberplash/ Twitter (jedna osoba)- gorąco polecam!!! Ile byś poświęcił, by zatrzymać to, co dla ciebie...