11. Jestem gościem

2.5K 203 34
                                    

Nic nie pamiętałem, dopiero po paru sekundach przypomniałem sobie zdarzenia z wczoraj. Pewnie one były powodem mojego bycia w obcym miejscu. Pokój wiał pustotą, tylko niezbędne meble. Łóżko w którym aktualnie leżałem, duża szafa, komoda i biurko z krzesłem. Na jakiś sposób było tu ładnie. Nie protestowałbym, gdyby mój dom tak wyglądał. Kiedy tak myślałem, zorientowałem się, że nie wiem gdzie jestem. Wytłumaczyło mi to pokazanie się właściciela w drzwiach, a dokładniej jego syna.

-Obudziłeś się?

-Chyba, mieszkasz tu? Powiesz, jak się tu znalazłem?

-Płakałeś i zemdlałeś, pomijając fakt że byłeś na wieżowcu i chciałeś skoczyć.

-Hmm, i ty mnie zatrzymałeś? Czekaj, płakałem? - nie wiem czemu, na tą informację zawstydziłem się. Nie przeszkadzało mi to że inni widzieli jak ryczę, ale ta jedna osoba była wyjątkiem.

-Tia, nie będę pytać dlaczego, jeżeli nie chcesz opowiadać, ubierz się w coś z mojej szafy i zejdź na dół. Twoje ciuchy się suszą.

-Wyprałeś moje rzeczy? Czekaj, kiedy ty mnie przebrałeś?!- Dopiero zorientowałem się, że jestem w pidżamie. Automatycznie poczerwieniałem i nie myśląc Rzuciłem w mieszańca poduszką. Ten tylko się przesunął, nie mógł jej złapać z powodu trzymanego kubka kawy.

-Może zamiast trafiać we mnie prześcieradłem, zmień swój strój, to śniadanie zjemy, panie Midoriyo- Odezwał się sarkastycznie.

Zrobiłem jak mówił, niestety nic na mnie nie pasowało. W przeciwieństwie do gospodarza, ja miałem trochę dziewczęcą sylwetkę. Wyglądałem śmiesznie w za dużej koszulce i spodenkach, ale da się przeżyć. Dziwne było to, że w otoczeniu heterochromika czułem się bezpiecznie. Nie wiem dlaczego. Posłusznie jednak ruszyłem w kierunku jadalni. Jak się okazało po wyjściu z jego sypialni, mieszkanie było ogromne. Musiał mieć bogatą rodzinę.jedyne co mnie zdziwiło to... Gotowe jedzenie z marketu na stole.
-Nie ma czegoś mniej chemicznego? Czy po prostu nie umiesz zrobić śniadania?- Drugie pytanie zadałem z żartobliwym tonem, ten jednak się poirytował. Chyba trafiłem w czuły punkt. Chłopak jednak nie zdążył zareagować bo już byłem przy lodówce. Wziąłem parę jajek i innych rzeczy, których mieszanka wylądowała na patelni. Po chwili słodki zapach poroznosił się po kuchni. Kolorowowłosemu aż iskierki w oczach zaświeciły na aromat tworzonego przeze mnie posiłku, które parę minut później wylądowały na talerzach.
-Proszę bardzo bardzo panie Shoto
-Tak od razu po imieniu? Znaczy, chodzimy do tej samej klasy ale trochę za szybko ignorujesz szacunek do ludzi.
-Emmm, nie pamiętam twojego nazwiska, przepraszam, już nie będę.
-Todoroki, to nie tak że mi to przeszkadza, więc dalej możesz mnie tak nazywać.-Wtedy zdałem sobie sprawę, że mój rozmówca ma problem z nawiązywaniem kontaktów. Widać że jest introwertykiem, podobnie jak ja.
-Więc jesteś synem bohatera numer dwa co? Ja bym nie wytrzymał będąc ciągle porównywanym do ojca.-Ten tylko podniósł na mnie wzrok zaskoczony, myślał że będę patrzył na niego przez pryzmat sławy rodziny, niestety lub stety, ja taki nie jestem. Oboje chwile jedliśmy w milczeniu naleśniki mojej roboty, po czym w jadalni rozniósł się dźwięk pytania.
-Tak właściwie, po co ci noże pochowane w kurtce.- zadający nagle spoważniał. Jak ja mogłem o nich zapomnieć, trzeba coś wymyślić, wiadomo że mnie podejrzewa.
-Kojarzysz może ulotki z poszukiwanym dzieciakiem? To ja. Byłem przetrzymywany przez, o ile pamiętam, Tenshiego. Stąd blizny, o które pewnie też chciałeś zapytać, w końcu przebierając mnie, widziałeś je. No i mimo że mnie wyrzucili, ja wciąż mam traumę, nie umiałbym się bronić, więc noszę broń.- kiedy skończyłem, wziąłem kawałek zawartości mojego talerza i z jedzeniem w ustach dodałem.- Teraz ja, co robiłeś na budynku.
-Od niedawna lubię tam chodzić, tam nie ma tak zwanego "taty".
-Yhm, zjadłem to pozmywam. Nie obchodzi mnie twoja gościnność, bo to ja jestem pasażerem na gapę.

TENSHIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz