17. Kim dla ciebie jestem?

1.7K 164 34
                                    

-Ile spałem?!- To było pierwsze, co powiedziałem po nagłej pobudce. Musiałem iść do szkoły, a bałem się przegapienia dzisiejszych lekcji. Byłoby to podejrzane, zbyt podejrzane.

-O, wstałeś, około sześć godzinek. Tomura! Izuku żyje! Skończ dramatyzować!- Po tym zdaniu blondynka wstała z krzesła i wyszła z pokoju, a ja zauważyłem przywiązany kij do ręki. Usztywnienie, pamiętam wczorajszą noc, ale nie kojarzę jak tu wylądowałem. Shigaraki wszedł do pokoju, udając obojętnego. Za dobrze go znam, widać że się martwił. Usiadłem na łóżku po turecku, zaczynając zdejmować więzienie mojego przedramienia.

-Co się stało, gdy tak sobie odpoczywałem?

-Nic ciekawego, po prostu ciężko było nam stwierdzić czy żyjesz, twój dar jest trochę irytujący.

-Gdybym udawał martwego, to pół biedy. Dobrze o tym wiesz.

-Tak, tak, zejdź na śniadanie i wypad stąd.

Jak powiedział, tak zrobiłem. Wcześniej ranna kończyna była lekko obolała, ale to wszystko. Dziwię się, że złamanie zniknęło się tak szybko. Miałem dziś dobry humor, czy to przez wczorajszy harmider? Zapewne. Zastanawiam się, jakby wyglądał spanikowany, kochany Katsuki. W szkole udaję, że go nie znam, by mnie nie zaczepiał. On i ja dobrze wiemy, że nie da się tego wyrzucić z pamięci. Jednak mogę sprawić, iż aktualna sytuacja się obróci. On będzie się bał, a ja szczerzył. Właśnie z takimi rozmyśleniami, zjadłem naleśniki przygotowane przez Kurogiriego. 

-Po jakiego dodajecie tego ohydnego kremu czekoladowego, toć to obleśne.- odezwał się żując swoją porcję pan rączek nieproszony.

-Lepiej z tym, niż bez niczego. Mam rację, Toga?

-Ty zawsze!

-Dobra, ja spadam, wezmę sobie parę sztuk, rozwiążcie te wojnę beze mnie.

Po tych słowach złapałem kilka słodkich przysmaków, po czym w mundurku szkolnym wyszedłem zmierzając w stronę idiotkowa. Miałem wrażenie, że nawet siedząc w tej ruderze, nadal będę miał świetny nastrój. Kiedy szedłem sobie, w drodze do celu zauważyłem idącego Todorokiego. Bez namysły wskoczyłem na niego, co go zdezorientowało. Gdy zdał sobie sprawę, co się stało, dalej ruszył bez słowa. Tym razem ze mną na plecach.

-Nic nie powiesz?

-A co mam powiedzieć.

-No nie wiem, dzieńdoberek? Hejka? Albo... Witaj kochaniutki?- Przy usłyszeniu ostatniego zwrotu, poczułem, jak chłopak lekko drgnął. Lubiłem go drażnić. Tak więc nachyliłem się do jego ucha z pytaniem.

-Które wybierasz?

-Hej

-Ale nudyyyyyy, wymyśliłbyś coś oryginalniejszego.

-Po co?

-By było zabawnie, mam dziś dobry humor, więc go nie zepsuj.

Chłopak tylko kiwnął głową. Żeby cokolwiek powiedział, musiałem ciągnąć go za język lub mdleć. Przynajmniej się mnie słucha. Ze mną przytulonym do jego szyi, poszliśmy do wnętrza jakże wspaniałego liceum. Byliśmy 20 minut przed dzwonkiem. W sali znajdował się tylko Iida oraz Mina, dziewczyna ma nietypową różową skórę. O ile pamiętam, jej dar polegał na wytwarzaniu żrącego kwasu, przydatna umiejętność, nie to co moja.

-Izuku.

-Hmmm?

-Chyba lepiej jak już zejdziesz.

-Myślisz? No dobra. Właśnie, Shoto, chcesz lizaka? Wziąłem niechcący dwa.

-Mogę chcieć.- Po wypowiedzeniu tego zdania, rzuciłem zapakowanego cukierka na patyku, szczerze mówiąc, nie wiedziałem że mam słodycze. Prawdopodobnie Himiko je podłożyła do plecaka, kiedy spałem. Dobrze wyszło. Dzięki niej, oboje siedzieliśmy gapiąc się w siebie i jedząc ten cukrowy przysmak, heterochromik chyba się skrępował, bo zaczął grzebać w telefonie. Ja natomiast grałem na małym padzie do gier. Nawet nie zauważyłem, kiedy w sali zebrało się więcej osób. Od wykonywanej czynności oderwał mnie głos Bakugo.

TENSHIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz