15. Żółtodzioby

1.9K 172 44
                                    

Byłem w wielkiej sali zrobionej z betonu, naprzeciwko mnie stały dwie osoby. Kiedy Shigaraki dał sygnał startu, blondynka natychmiast rzuciła się na mnie ze strzykawkami i nożami. O ile wiem, jej darem była przemiana w daną osobę, po wypiciu jej krwi. Dabi tylko podniósł ręce, po chwili jednak dookoła zaczęły powstawać płomienie. Były niesamowicie gorące, co można poznać po ich niebieskiej barwie. Nie lubiłem ognia, nie tworzy bardzo widocznych blizn, jednak samo odczucie topnienia skóry, jest nie do zniesienia. Doświadczenie po walkach z Endeavorem, sławnym bohaterem numer dwa w rankingu, robiło swoje. Walka wydawać by się mogła trudna, ale unikałem każdego ciosu przeciwnika. Pewnie wyglądałem jak baletnica, co chwilę kręcąc się, to w lewo, to w prawo. Zaczynało mnie to nudzić, mimo że oberwałem parę razy od czarnowłosego. Wręcz miałem ochotę spać, nie mogłem zasnąć przez dziewczynę śmiejącą się i losowo kierującą ostrza w moją stronę. Himiko była po prostu psychopatką lubiącą krzywdzić każdego, kogo spotka, sam też taki byłem, lecz przejściowo. Dobrze o tym wiedziałem, bałem się tej strony siebie, jednocześnie ją ignorowałem. Stan mojego ciała podczas napadu śmiechu, ciągły rechot, chęć usłyszenia pisków przestraszonych ludzi. Mimo, że się tego obawiałem, Katsuki był straszniejszy. On powodował mój płacz, ja sprawiałem że to ludzie ryczą. Na pytanie, czy wolę ranić innych, czy być ranionym, jeszcze rok temu wybrałbym pierwszą opcję. Dziś się waham, sięgam do drugiej części tego bezwartościowego zdania. Sumienie? Miałem, ale go nie słuchałem. W głowie przelatywały mi codziennie głosy, głosy spanikowanych osób. Chciałem z nimi rozmawiać, te zawsze w odpowiedzi piszczały. Bolały mnie uszy. Zawsze w lustrze widziałem kogoś innego, kogoś szczęśliwego. Mój wyszczerz na twarzy był nienaturalnie duży. Oczy miałem podkrążone i przymknięte, ich wewnętrzne kąciki się podnosiły, wyrażały szczęście, a także smutek. Źrenice były raz duże, raz małe, prawie nie reagowały na światło. Ręce coraz częściej drżały, siedząc musiałem trząść nogą, miałem za dużo energii. Jednocześnie nic nie chciało mi się robić, wszystko wydawało się bezsensu. Ciągle skupiałem się na treningu i ćwiczeniach, by zapomnieć o tej irracjonalnej rzeczywistości. Zależało mi tylko na śmierci. Tylko na niej.

Rozmyślenia przerwała Toga, której broń prawie dotknęła mojego nosa. Odruchowo ją uderzyłem, choć powiedziałem sobie wcześniej, by tego nie robić. Ale cóż, stało się. Świrusce to chyba się spodobało, bo była czerwona jak pomidor. Osobiście miałem już dość tej zabawy, więc kazałem im przestać.

-No więc, Himiko musi ogarnąć celność, a Dabi kontrolę. Domyślam się, że kiedyś było u ciebie gorzej, wystarczy spojrzeć na blizny. Teraz jednak nie potrzebujemy niedokładności, wszystko ma być idealne. Jasne?

-Yhm. - Odburknął tylko zdenerwowany chłopak, natomiast blondynka wciąż miała siłę na dalsze działania. Skoczyła na mnie, tym razem bez noży. Ja standardowo ją odepchnąłem, po czym zaliczyła twarde lądowanie. Mimo że było to irytujące, na jakiś sposób podobało mi się. Oni nie udawali, nie grali sztucznego szczęścia, nie dusiłem się wśród tego towarzystwa. Wszyscy ruszyliśmy do baru, to był dobry dzień. Dobry dzień, który zakończył się piciem i śpiewaniem do karaoke. Taki wieczór wystarczył, bym dogadał się z żółtodziobami. O ile Tomura i Kuro byli dla mnie rodziną, tych zacząłem traktować jak najlepszych przyjaciół. Reszta mogła nie istnieć, ale jest jeszcze osoba wypełniająca moją głowę. Co zrobić z Todorokim? A Bakugo? Przecież nadal mam z nim koszmary. Byłem zbyt nieprzytomny by o tym myśleć. Ostatnie co pamiętam, to Shigarakiego i przypalonego chłoptasia tańczących na środku pokoju bez bluzek, oraz Togę próbująca zdjąć mi skarpety.

Obudziłem się głową na ladzie, dziewczyna oparta o moje stopy, leżała na ziemi. Pan rączka przytulał się do czarnowłosego, nie powiem, ciekawy widok. Wstałem, zrobiłem zdjęcie, po czym zobaczyłem godzinę. Za 10 minut lekcja, a ja tu cuchnę alkoholem, fantastycznie. Zdjąłem koszulkę i jak najszybciej ruszyłem do łazienki. Wciąłem chyba każdy dezodorant i odświeżacz jaki był oraz spryskałem się, nie był to wspaniały sposób, ale był. Nigdy wcześniej nie używałem perfum, więc takowych nie posiadałem.

TENSHIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz