29. Obóz

1.3K 140 23
                                    

Złapałem moją walizkę, zadowolony z udanego czasu wolnego przeszedłem przez portal Kurogiriego. Znalazłem się zaraz pod szkołą, kiedy wyszedłem zza zakrętu, zobaczyłem żółty autobus. Odłożyłem mój bagaż, po czym wszedłem do pojazdu. Zauważyłem machającego chłopaka, więc się uśmiechnąłem i usiadłem koło niego. W telefonie włączyłem opcje lokalizacji, dzięki której Tomura mógł mnie namierzyć. Nagle poczułem na sobie przeszywający wzrok, był to nie kto inny, a właśnie Bakugo. Ten obóz będzie trudnym przeżyciem dla każdego ucznia, dla mnie to zabawa. Nie wiem kiedy, ale zasnąłem. W pewnej chwili poczułem, że poduszka się trzęsie. Dojechaliśmy na miejsce. Po wyjściu z naszego środka transportu, okazało się, że mamy sami dojść do obozu. Bez czekania na resztę klasy, ruszyłem do przodu. Chciałem już bronić się przed atakującym olbrzymem, jednak osłonił mnie lód. Obróciłem się oraz zobaczyłem rozweselonego Todorokiego, choć ciężko było to zauważyć przez jego wiecznie poważną minę. Razem przeszliśmy las w niecałą godzinę. Byliśmy pierwsi. Instruktorzy coś mówili, jednak moja uwaga skupiła się na zdołowanym i naburmuszonym chłopaku. Bez namysłu do niego podszedłem, ale on mnie zignorował. Postanowiłem się odezwać.

-Hej, jestem Izuku, będziemy przez jakiś czas razem w tym miejscu, więc nie stawiaj na mnie od razu krzyżyka.- Miał na oko 6 lat, podniósł głowę i spojrzał na mnie ze zdziwieniem.

-Jestem Kota, nie obchodzicie mnie, więc będę się zwijać.- Odpowiedział, po czym odszedł. Charakterem przypominał trochę Katsukiego, ale był mniej agresywny. Wszyscy uczniowie mieli spotkać się na kolacji, zbliżał się wieczór. Podobno od jutra sami sobie gotujemy, nie przeszkadzało mi to. W końcu byłem dobry przy robieniu posiłków, zwłaszcza po pomaganiu mieszańcowi. Kiedy skończyliśmy jeść, dostaliśmy propozycję pójścia do gorących źródeł. Chciałbym dołączyć, ale będę niepotrzebnie odstraszał. Shoto najwyraźniej zauważył moje obawy, więc postanowił je rozwiać.

-Czy ktoś będzie mieć problem, jeżeli Izuku dołączy? Chyba wiecie o co mi chodzi.- Odrzekł heterochromik. Reszta osób płci męskiej spojrzała na siebie, po czym wszyscy zgodnie zgodzili się, bym również przyszedł. Uśmiechnąłem się niemrawo i ruszyłem z innymi w stronę tej atrakcji obozowej. Wszedłem do wody ostatni. Oczy każdego skierowały się w moją stronę, wyglądałem jak mozaika. W pewnym momencie zauważyłem sześciolatka wpatrującego się w mój tors, na którym nie miałem makijażu. Stał on na drewnianej ściance oddzielającej nas od dziewczyn. Nie moczyłem twarzy, więc nadal była na niej tapetę. Chłopak się potknął i zaczął spadać. Złapałem go w porę, jednak zemdlał. Założyłem ręcznik w pasie oraz ruszyłem poszukać kogoś, kto się nim zajmie. Tym kimś była jedna z bohaterek, która zajmowała się obozem. Zaskoczył ją mój wygląd,  jednak najpierw zajęliśmy się chłopcem. Kiedy położyłem go na kanapie, ta zaczęła mi się przyglądać.

-Mój dar polega na tym, że rany które dostaję, szybko się regenerują, jednak zostają wyraźne ślady. Byłem kiedyś porwany, więc mam tego sporo.- Powiedziałem, odpowiadając dziewczynie na wszystkie pytania, jakie nasuwały jej się na język. Odwróciła wzrok. Po chwili podziękowała, a ja odszedłem. Nie działo się dużo, od razu ruszyłem do mojego pokoju pójść spać.

Koło 5:30 staliśmy na dworze, zaczynał się nasz trening zdolności. Todoroki dostał zadanie ciągłego używania swoich darów na zmianę. Tworzył lodową konstrukcję, którą następnie topił ogniem. I tak w kółko. Ja dostałem coś mniej wymagającego, Aizawa myślał że będę mieć z tym problem. Najpierw miałem walczyć z bohaterką, później dołączyła reszta dzikich kociaczków. Śmieszna nazwa dla drużyny herosów, ale nie moja spawa. Kiedy się pojedynkowałem, na trening przyszła klasa B. Przyglądała się wszystkim, jednak później zwracali uwagę tylko na mnie. Nie trwało to dłużej, niż pięć minut, wygrałem. Wychowawca stwierdził, że mam uderzać w ogromny głaz, aż się nie skruszy. Nie znał moich granic, dlatego nie wiedział, co będzie dla mnie za trudne, a co za łatwe. Ten pięciometrowy kamień skruszył się po jednym ciosie. Cały czas dostawałem coraz to rozmaitsze ćwiczenia, które zawsze były za proste. Nic nawet nie dosięgało do pięt walkom z nomu.

TENSHIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz