Rozdział 2

287 14 1
                                    

NOWY POCZĄTEK

Wysiadłam z pociągu pięć godzin później. Postanowiłam, że spędzę te dwa lata na łonie natury. Dlatego ruszyłam w stronę lasu. Słyszałam, że w tym miejscu jest wiele Magicznych stworzeń. Mnie przede wszystkim interesował tylko jeden gatunek. Mama opowiadała mi kiedyś, że kitsune uczyły kiedyś moją babkę magi. Ponieważ babcia szybko pochłonęła magię dostała spore uznania u wszystkich kitsune. Były to potężne lisy, które mogły przybrać ludzką postać, szybko się renegerować i tylko wybranym pozwalały zostawać swoimi uczniami. Cóż dzięki babce mam otwartą furtkę. Postanowiłam stać się uosobieniem Poskramiaczy Kitsune. Zdażali  się oni nad wyraz rzadko. Kitsune nie lubią ludzi leniwych, nie umiejących się skupić ani tym bardziej tchurzliwych.
Szukałam jednak tylko jednego przedstawiciela. Nazywała się Kittsy i była najpotężniejszą ze wszystkich.
Kroczyłam więc w las rozglądając się i nasłuchując wszystkiego wokoło. Było tu tyle różności. Piękne miejsce. Westchnęłam.
-No i jak u licha mam znaleźć tutaj Kittsy? - Spytałam na głos chodząc po tym całym labiryncie drzew. - Szkoda, że nie mam żadnej wskazówki. - Mruknęłam.
Szybko jednak się opanowałam przypominając sobie, że kitsune nie lubią nie cierpliwych ludzi.
W którymś momencie, ujrzałam dosyć wsporych rozmiarów jamę.
-Halooo? Jest tam ktooo? - Spytałam krzycząc do środka, a głos odbijał się echem. Przeszła mnie lekka gęsia skórka, ale zacisnęłam zęby.
-Wejdź, dziecię światła-Usłyszałam.
Rad nie rad zaczęłam ostrożnie kroczyć po dosyć ciemnej norze.
W końcu dotarłam na sam jej koniec i ujrzałam piękną lisice z dziewięcioma ogonami będąca jedynym światłem wśród tej ciemności.
-Przepraszam, że nachodzę Kitsune ale czy nazywasz się może Kittsy? - Spytałam.
-Tak to ja. Dlaczego mnie szukałaś? - Spytała, gdy przemieniła się w człowieka.
-Dawno temu, moja babka Diana Lopser była twoją uczennicą. Moja matka powiedziała mi, że jeśli znajdzie się ktoś z naszej rodziny będzie chciał zgłębić Twoje nauki ty udzielisz pomocy. Czy to prawda? - Spytałam.
-Jasne, dziecko. Dawno nie widziałam nikogo tak uzdolninego jak Twoja babka. Jak się nazywasz?
-Lucy. Lucy Heartfilia.
-W takim razie Lucy od teraz jestem twoją mentorką. Pamiętaj jednak o jednym. Nie lubię ludzi, którzy się obijają, marudzą, niecierpliwią i uważają, że wszystko ma być na już-Powiedziała Kittsy.
Uśmiechnelam się szeroko.
-W takim razie masz szczęście mentorko. Jestem pilną uczennicą.
W ten o to sposób stałam się uczennicą Kittsy. Mój nowy początek się zaczął.

.

MIŁOŚĆ PISANA W PŁOMIENIACHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz