PIKNIK, JAJO I PODJĘCIE DECYZJI.
Tamtego dnia ja, Natsu, Gray, Wendy oraz Erza postanowiliśmy zrobić sobie piknik. Oczywiście towarzyszyli nam również Carla i Happy.
Na kocu postawiłam miskę truskawek, Erza ciasto truskawkowe, Natsu sporą porcje kanapek, Gray duże pudełko lodów a Carla i happy herbatę i mnóstwo ryb.
Był naprawdę piękny dzień. Słońce świeciło, wiatr leciutko powiewał i wszędzie roztaczała się woń roślin. Każdy z nas pałaszował po odrobinie wszystkiego. Było niesamowicie przyjemnie.
-Lucy właściwie nie wiele nam opowiadałaś o tym co robiłaś przez dwa lata. Chyba nie tylko trenowałaś? - Spytała Erza.
-Cóż.... Głównie to, ale trochę również zwiedzałam. Bylo sporo ciekawych rzeczy. Może kiedyś wam pokarze.-Powiedzialam z uśmiechem. - Właściwie uczę się jeszcze z ksiąg wywoływanie pogody na zawołanie. To dosyć pożyteczna zdolność.
-Lucy ty chyba serio masz już swira- Zaśmiał się Natsu. - Jesteś Gwiezdnym Magiem, poskramiaczką Kitsune, okiem przyszłości, użytkowniczką żywiołów i chcesz jeszcze wziąść na siebie kontrolowanie pogody?
-Wiesz, to chyba dobrze ze chce się rozwijać prawda?
-Owszem, ale we wszystkim trzeba znaleźć umiar Lucy-Powiedział Gray. - Nie wierzę, że to mówię ale chyba popieram Natsu.
-Ja za to nie jestem pewna czy to ci się nie odbije w końcu na zdrowiu-Powiedziała Wendy, która bardzo wydorosłała.
-Nie musicie się martwić-Uśmiechnęłam się. - Chce po prostu być pożyteczna.
Erza tylko się przysłuchiwała, ale w końcu postanowiła dorzucic trzy grosze.
-Doskonale cie rozumiem Lucy. Jestem naprawdę pod wrażeniem twojej siły i chęci pokonywania nowych wyzwań. Jednak powinnaś też trochę dać sobie luzu. - Powiedziała z typowo poważna miną.
Uśmiechnęłam się do nich. Naprawdę ich uwielbiałam. Martwili się o mnie więc chcieli bym trochę przystopowała.
-To będzie ostatnia sztuczka na jakiś czas-Obiecałam.
Nagle usłyszałam gdzieś, że parę metrów od nas coś spadło
-Kochani zaraz przyjdę-Powiedziałam i swoją mega szybkością i przy pomocy magi odnalazłam to drzewo.
Faktycznie pod wielkim mchem znalazłam dosyć sporych rozmiarów jajo. Było całe różowe z paroma gwiazdkami i księżycami na skorupie.
-Halooo... Czy ktoś zgubił dziecko? - Spytałam spinając się na górę. To co tam ujrzałam wyjątkowo bardzo wrylo mi się w głowie. Dwoje Przewyższających o postaci lisków leżeli jakby zadzióbani. Mimo wolne w oczach zaległy mi się łzy. Zeszłam z drzewa i wzięłam jajo w dłonie.
-Biedactwo-Szepnęłam i udałam się do reszty towarzyszy.-Ale co u licha lisy robiły na drzewie? - Zastanawiałam się.
-Lucy co się stało? - Spytała Erza, która zauważyła mój smutek.
-Ktoś zabił dwóch przewyższających. Mam wrażenie, że jakiś inny przewyższający. To jajo cudem ocalało bo spadlo z drzewa. To właśnie usłyszałam więc tam poszłam.
Natsu popatrzył na jajo że smutkiem.
-Co z nim zrobisz? - Spytał
-Oczywiście zaopiekuje się nim lub nią. - Odpowiedziałam i stworzyłam klatkę ognia, która nie parzyła ale delikatnie ocieplała.
-Wracajmy do domu. - Powiedzialam po maluj ogarniając nasz piknikowy bałagan. Reszta mi w tym pomogła. Chwilę potem wracałam do domu ogrzewając jaja w klatce. Położyłam je przy swoim łóżku a sama położyłam się pod kołdrę.
CZYTASZ
MIŁOŚĆ PISANA W PŁOMIENIACH
FantasyFairy Tail ma się dobrze. Członkowie chwalą się swoimi popisowymi sztuczkami. Lucy z każdym dniem czuje się coraz bardziej nie przydatna w gildii. Pewnego dnia postanawia się udać na 2 letni trening. Kto zostanie jej nauczycielem? Czy wróci potężnie...