Rozdział 12

173 7 0
                                    

CZUŁOŚCI W
POCIĄGU, WIZYTA U
MATKI, NOC PEŁNA WRAŻEŃ.




* UWAGA 18 +

Wstałam z łóżka w trochę smutnym nastroju. Jak zawsze gdy wybija rocznica śmierci mamy. Od dwóch lat jej nie odwiedzałam, ale i tak i tak czułam ten smutek. Postanowiłam dzisiaj się wybrać na jej grób. Ubrałam więc czarną sukienkę i czarne palto. Spojrzałam w lustro i westchnęłam. Naprawdę byłam do niej podobna. Dlatego ojciec nie potrafił spędzać ze mną więcej czasu.
Dlatego wszyscy, którzy mnie wychowywali zachwycali się tym niesamowitym podobieństwem. Myśl, że miałam jechać do swojego starego domostwa napawała mnie smutkiem.
-Foxi, pora wychodzić! - Krzyknęłam do Przewyższającej która goniła swój ogon by po chwili być gotową do wyjścia. Ledwie otwarłam drzwi by wpaść na Natsu prawie.
-Natsu co ty tu u licha robisz? - Spytałam zdziwiona.
-Chciałem cie spytać czy wybierzemy się na misję-Powiedział chłopak rumieniąc się lekko.
Westchnelam.
-Dzisiaj nie. Wybieram się do domu. Dziś jest rocznica śmierci mamy-Powiedziałam smutno, otrzepujac sukienkę.
-To może pójdę z tobą? - Spytał Natsu. - Dotrzymam ci towarzystwa.
Zastanowiłam się. W sumie byłoby raźniej mieć go przy sobie. Jednak będzie się znowu męczył w pociągu.
-Wiesz... Nie jestem pewna. Jednak to podróż pociągiem - Powiedziałam niepewnie.
-Dam radę-Powiedział.
Cóż skoro sam chce się dla mnie poświęcać niech będzie.
-W porządku-Powiedziałam i ruszyłam po mału. Obok mnie Foxy podrygowala w powietrzu.
-Lucy... Wszystko w porządku? - Spytał chłopak zrównując się ze  mną.
-Tak. Po prostu ten dzień wciąż jest dla mnie trudny. - Powiedziałam gdy dotarliśmy do stacji. - Lepiej się przygotuj na nieprzyjemności. - Spojrzałam że współczuciem.
Kilka minut później już Jechaliśmy. Natsu jak zwykle stał się zielony na twarzy i osłabiony.
-Natsu.. Dlaczego się na to narażasz? Przecież nie musiałeś.
-Chciałem... Spędzić... trochę... Czasu... Z... Tobą. - Odpowiedział z trudem.
Zarumieniłam się na te słowa i poczułam ciepło na sercu.
-Połóż głowę na moje kolana. - Zaproponowałam.
Natsu spojrzał zdziwiony na mnie.
-Poważnie? - Spytał i na moment w jego oczach ujrzałam błysk.
Uśmiechnęłam się i sama umieściłam jego głowę na swoich kolanach. Czułam po prostu gorąco gdy glaskalam go po włosach. Chwila?! Głaszcze go po włosach?! - zabrałam szybko rękę.
-Prosze....rob tak dalej-Zamruczał.-To przyjemne.
Rany znów spaliłam buraka, ale spełniłam jego prośbę. Czułam jego oddech na swoich odsłoniętych nogach co sprawiało jeszcze większe gorąco. Rany.... Co jest? Nagle poczułam jak jego ręką zaczęła się spinać coraz wyżej po moim ciele. Foxy razem z Happy poszli przed chwilą po jakieś przekąski więc byliśmy sami. Byłam trochę przestraszona, ale równocześnie czułam przyjemność gdy mnie tak dotykał. Jego ręką nagle znalazła się na prawej piersi, która lekko ścisnął. Jęknęłam. Co ty ze mną wyprawiasz Natsu? Gdy moja ręka na chwilę zaprzestała pieszczotow sam ją położył z powrotem na swoje włosy i powiedział:
-Nie przestawaj.
Rad nie rad przystąpiłam do dalszych pieszczot, a on bawił się moimi piersiami powodując coraz to goretszą atmosferę. Gdy jego ręką zaczęła schodzić w dół wciągnęłam gwałtownie powietrze. Jednak on nie zwracał na to uwagi. Jego ręka kreśliła znaki na moich udach by po chwili znalesc się między nogami. Znów jęknęłam i nagle....Bum!Drzwi przedziału otwarły się gwałtownie by przypomnieć nam o obecności naszych towarzyszy. Na mojej twarzy można byłoby pięc chyba pieczeń z kurczaka.
-Wróciliśmy! - Krzyknęli Foxy z Happy'im.
Natsu dyskretnie ułożył swoją rękę na moim kolanie i wyglądał jak niewiniątko. Zdałam sobie sprawę, że tylko ja wyglądam podążanie i wciągnęłam duży haust powietrza.
-Lucy.... Co ci jest? Jesteś całą rozpalona-Powiedziała Foxy.
-Em... Trochę mi gorąco. Możecie otworzyć okno? - Spytałam wyminająco w głowie czując jak krew uderza mi do głowy.
-Jasne. - Powiedziała Foxy i otwarła okno.
Dalszą drogę przeżyliśmy w ciszy. Czułam się naprawdę dziwnie więc kiedy w końcu wysiedliśmy puściłam się biegiem. Musiałam ochłonąć.
-Lucy.... Możesz zwolnić? - Spytał w końcu Dragneel ledwo dotrzymując mi kroku. Zwolniłam w końcu. W sumie nie rozumiałam swojej reakcji. Podobało mi się więc czemu teraz czuję się taka niepewna? Dotarliśmy do posiadłości. Kazałam Natsu rozejrzec się po domu na czas moich odwiedzin u mamy. Od razu poszłam tam i stanęłam nad jej grobem. Zaschnięte kwiaty spaliłam i za pomocą wiatru rozwiałam w dal, potem zastępując je nowymi. Białe lilie. Ulubione kwiaty mamy. Ukucnelam jak zawsze naprzeciwko.
-Część mamo. - Powiedziałam. - Wiem dawno cie nie odwiedzałam. Wybacz. Osiągnęłam moc kitsune, żywiołów oraz oka opatrzności. Teraz ćwiczę na razie z mizernym skutkiem panowanie nad pogodą. Po za tym.... Chyba zaczęłam coś czuć do Natsu. Tyle, że nie wiem jakby nasz związek wyglądał. Czuję się jakoś niepewnie, a równocześnie odczuwam też ekscytacje.
Opowiedzialam mamie o wszystkim co działo się przez te dwa lata. O treningu, powrocie, pojawieniu się Foxi oraz wyznaniu Natsu. Nagle poczułam pierwsze krople deszczu. Te najpierw delikat e kropelki przerodziły się w istny szalony i mocny prysznic. Cała przemoklam. Westchnelam i pożegnałam się z matką po czym biegiem wleciałam do domu. Byłam całą normalnie przemoczona i zmarznięta.
-Lucy... Jesteś mokra-Powiedział Natsu patrząc na mnie od góry do dołu.
-Punkt za spostrzegawczość. Będziemy musieli zostać tu do rana. Możecie wybrać sobie pokoje. Ja idę wziąść kąpiel-Odwróciłam się i wbiegłam do swojego pokoju. W biegu wybrałam cienką koszulę nocną i wlazłam do łazienki. Rozebrałam się z przemoczonej sukienki i zaczęłam sobie szykować kąpiel. Wlałam odrobinę lawendowego płynu i zanurzyłam się w wodzie. Westchnelam. Nie ma to jak gorąca woda po zimnym deszczu. Posiedziałam tak sobie pół godziny rozmyślając o tym co się działo w pociągu. Rumieniec  znów zalał  moją twarz gdy przypomniałam sobie stanowczość Natsu. Pokręciłam głową i postanowiłam w końcu się wytrzeć. Ubrałam koszulę nocną, spuściłam wodę i od razu walnęłam się na łóżku. Musiałam chyba przyznać bo gdy otwarłam oczy koło mnie leżał Natsu przyglądając mi się dokładnie. Uśmiechnął się gdy patrzyłam mu w oczy. Cholera. Był w samych bokserkach a ja w prześwitującej koszuli.
-Natsu... Co tu robisz? - Spytałam.
-Nie mogłem spać Lucy. Myślałem o tym co robiliśmy w pociągu-Szepnął mi w ucho powodując dreszcz.
Znów rumieniec. Boże jak tak dalej pójdzie zostanę do końca życia czerwonym burakiem.
Natsu nagle ustawił się nade mną i zlorzyl mi dość namiętny i gorący pocałunek. Odwzajemniłam go czując jak gorąco znów wita się z moją powłoką. Jego pocałunki zaczęły schodzić na szyję a ja zamruczałam z zadowoleniem. Jedna z jego rąk znalazła się nagle na moim udzie idąc coraz bardziej w górę. Druga masowała piersi. Westchnelam. Było mi tak przyjemnie. Natsu zniecierpliwiony jednym szarpnięciem unicestwił koszulę i przyssal się do sutka.
-Ahh.... - Wyjąkałam.
-Cicho, Lucy. To dopiero wstęp - Szepnął mi w ucho odrywając usta od sutka, kręcąc już paluszkiem w moim w nętrzu.
Jezu....ja spłonę.... Jego palec zaczął coraz szybciej się poruszać a do ssania dołączył lekkie podgryzanie sutkow. Czułam się cholernie dobrze. Pragnęłam go z każdą chwilą coraz bardziej. Zaczynałam czuć zniecierpliwienie gdy nagle jego usta zaczęły się bawić tam gdzie wczesniej palec. Jezu.... Zaraz dostanę orgazmu.
-Natsu!-Krzyknelam i po chwili faktycznie zalała mnie fala.
-Podobało Ci się? - Spytał nieśmiało.
-Owszem. Ale teraz to ja się zabawie-Uśmiechnęłam się i przewróciłam nas tak, że tym razem to Natsu leżał pode mną.
Pocałowałam go namiętnie długim pocałunkiem, następnie zaczęłam się bawić palcami jego sutkiem co sprawiło, że mruczał i zaczął się wyginać.
-Spokój. - Szepnęłam. - To dopiero początek smoczku.-Upomnialam go dalej się bawiąc. Potem polizałam oba sutki i slaczkiem zaczęłam torować sobie do jego pępka. Dyszał ciężko. Uśmiechnęłam się i delikatnie dotknęłam jego "przyjaciela", który stwardniał jak skała. Jęknął zachęcając mnie do jeszcze gorętszej zabawy. Liznęłam językiem całą długość jego przyrodzenia a potem wepchnelam całego sobie do ust. Przygryzałam i ssałam na zmianę chcąc wywołać u niego huragan. Po je twarzy widziałam, że tak jest. Oderwałam usta i zaczęłam go masować delikatnie w górę i w dół by następnie znów wsadzić sobie do ust. Oj... Patrząc w jego uczy wiedziałam, że jest już na wyrpaniu. Gdy zbierałam się do następnego masażu wystrzelił mi prosto w twarz i na piersi. Uśmiechnęłam się, a on momentalnie zmienił pozycje i wszedł lagodnie. Na początek był delikatny, ale gdy zobaczył ze juz się przyzwyczaiłam zaczął przyspieszać. Kilka minut później doszliśmy w akompaniamencie jęków i krzyków, zapominając całkowicie o Foxy oraz Happy'im. Zasnęliśmy wtuleni w siebie i zadowoleni


MIŁOŚĆ PISANA W PŁOMIENIACHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz